Rozdział 5

6.8K 179 21
                                    

Sophia

Czy dopiero teraz do mnie dotarło co się zadziało przez ten weekend? Tak. I nie wiem co mam o tym myśleć. Tak zawsze jest. Robię a później myślę. Zachowałam się jak pierwsza lepsza dziwka. On tylko mnie zaciągnął do toalety a ja mu się dałam. Pokręciłam rozczarowana głową.

- Panno Scott.- głos nauczyciela dotarł do mnie. Wbiłam zdezorientowana wzrok w nauczyciela biologii. Mały typek z okularami na nosie.

Już się nie odezwał, po prostu dalej prowadził swoje nudne lekcje. Ziewnęłam i odwróciłam twarz w stronę Rose. Mam jej o tym powiedzieć? Nie. Przecież to nic takiego. Raz było i więcej się nie stanie. Jeśli będzie przychodził do mojego domu to będę się zamykać na górze w swoim pokoju. Nie może się to powtórzyć.

Przyłożyłam swoją rękę do swojego dekoltu i zaczęłam się bawić moim naszyjnikiem. Przypomniała mi się dłoń George'a zaciskającą się na mojej szyi. Zacisnęłam uda i ugryzłam wnętrze swojego policzka. Sama myśl o nim sprawia że jestem podniecona. Otrząsnęłam się i próbowałam odgonić te myśli od siebie. Rose siedziała w innej ławce więc gdy spojrzała na mnie i ściągnęła brwi ku górze wysyłając mi pytający wzrok, nie wiedziałam czy zauważyła co się ze mną dzieje czy co. Zawstydziłam się, może i siedzę w ostatniej ławce i mało kto się odwraca, ale i tak poczułam się obserwowana.

Wyciągnęłam małe lusterko z swojej torby i zauważyłam że na policzkach mam różowy rumieniec. Przyłożyłam swoje palce do nich i próbowałam skupić wzrok na czymś co mi nie będzie przypominać George'a.

**

- Cześć tato.- weszłam do kuchni.

- Siema. Jesteś głodna?- zapytał.

- Hm a co robisz?- podeszłam zerkając na blat.

- Kurczak jest w piekarniku, frytki się robią a teraz kroje warzywa do sałatki.- odpowiedział.

- Pomóc ci?- zapytałam.

- Nakryj do stołu.- wskazał na stół.

- A to nie jemy przy telewizorze?- podniosłam jedną brew.

- Jeśli chcesz to możemy.- wzruszył obojętnie ramionami.

- Wezmę picie.- otworzyłam lodówkę.

Po kilku minutach usiedliśmy przed telewizorem objadając się pyszną kolacją.

- Jutro wieczorem robię grilla.- wymamrotał.- Kilka znajomych wpadnie, jeśli ci to nie przeszkadza.- dodał zerkając na mnie.

- Dobrze, ogarnę trochę dom.- przytaknęłam lekko.

- Dziękuję.- zebrał już puste talerze i ruszył do kuchni.

**

- Dobry wieczór.- mruknęłam uprzejmie do gości.

Wzrok George'a spiorunował mnie od stóp do głowy. Dosłownie, rozbierał mnie wzrokiem. Wzdrygnęłam się i przełknęłam swoją ślinę.

- Cześć.- odpowiedział Rick. Znałam go już wcześniej. Jak dorastałam to często wpadał do nas.
Położyłam szklanki na stole tarasowym. I poczułam jak w tylnej kieszeni moich dżinsów zawibrował telefon. Zerknęłam na George'a, to nie był on.

Odwróciłam się tyłem i ruszyłam do kuchni. Podciągnęłam swoje portki i zerknęłam przez wielkie szklane okno na gości. Pan Martinez patrzył, w moim brzuchu zrobiło się ciepło, nie wiedziałam jak to określić ale było to przyjemne uczucie.

Nie robił nic. Tylko patrzył.

Odetchnęłam głęboko. Zniknęłam w kuchni przez co mnie już nie mógł widzieć. Wzięłam przygotowane kiełbaski a do drugiej ręki miskę z sałatką. Ruszyłam na taras, położyłam je na stole i szybko wróciłam do kuchni. Zaniosłam wszystko o co poprosił mnie ojciec i zniknęłam na górze w swoim pokoju.

Rozsiadłam się na łóżku i weszłam na tiktok'a. I tak nie mam nic lepszego do robienia. Pierwsze obejrzałam tiktoki które przesłała mi Rose a później weszłam na „Dla ciebie."

Do mojego pokoju zapukał ktoś.

- Otwarte.- mruknęłam.

Do środka weszła kobieta. Poprawiłam się na łóżku i usiadłam prosto.

Miała na sobie beżową sukienkę. Włosy miała rozpuszczone.

- Jestem Kristina.- przedstawiła się wyciągając do mnie swoją dłoń.

- Sophia.- uścisnęłam lekko jej dłoń.

- Dużo o tobie słyszałam i myślałam że przyjdę się przedstawić.- wzruszyła lekko ramionami.

- Od kogo?- zapytałam zaciekawiona.

- Twojego taty.- usiadła obok mnie na moim łóżku.- Pracujemy razem.- wytłumaczyła.

- Okej.- przytaknęłam lekko.

- Może chciałabyś z nami tam usiąść?- zapytała uprzejmie.

George tam jest.

- Chyba tam nie pasuję.- stwierdziłam.

- No coś ty.- dotknęła mojego nadgarstka.- Rozmawiamy o wszystkim, nie tylko o pracy.- dodała.

- Eh.- przyjrzałam się jej a ona się szerzej uśmiechnęła.- No dobrze.- wzruszyłam ramionami.

Wstałam, i ruszyłam razem z Kristina, na dół.

Usiedliśmy na fotelach przy stole tarasowym. Vince, George, Rick i mój ojciec siedzieli na kanapie tarasowej.

- Chcesz?- zapytał mnie ojciec nabierając grillowane kiełbaski.

- Tak, poproszę.- przytaknęłam kątem oka patrząc na George'a. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, poczułam znów to dziwne ciepło w brzuchu. To są motylki. Zdałam sobie z tego sprawę i już więcej nie zerknęłam w jego stronę, wołam się zakopać pod ziemie niż znowu poczuć to przyjemne uczucie spowodowane przez niego.



__
Rozdział 5

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz