Rozdział 16

4.9K 129 6
                                    

Sophia

- Nie ma jej?- moja szczęka opadła.

- Nie ma!- kilka uczniów krzyknęło.

Stałam w wejściu do sali. Byłam przygotowała na najgorsze ponieważ spóźniłam się o dziesięć minut na lekcje Regers.

Ale jej nie było.

Dzięki Bogu.

Szybkim krokiem ruszyłam na ostatnie ławki. Położyłam swoją torbę na ławce przy której siedziała Rose i zaczęłam wyciągać swoje jedzenie.

- Ktoś chcę żelki?- zapytałam.- A może chrupki?- również wyciągnęłam z torby paczkę chrupek.

Rose parsknęła pod nosem gdy połowa klasy się na mnie rzuciła.

- Zostawcie mi trochę.- wyciągnęła w moją stronę dłoń.

Podałam jej kilka żelków a ona zaczęła je jeść.

- Na miejsca!- do środka weszła pani dyrektor.

- O kurwa.- schowałam do buzi kilka chrupek i prędko usiadłam na krześle.- Już wolę Regers.- wyszeptałam do Rose.

- Ja też.- wymamrotała.

**

Mój telefon zaczął wibrować. Zerknęłam na ekran i moje gały prawie wypadły. Zatrzymałam film który oglądałam i złapałam za komórkę. Nacisnęłam na zieloną słuchawkę.

- Ha..- zawahałam się.- Halo?- mój głos zadrżał.

- Jesteś sama?- zachrypnięty głos wydostał się z słuchawki.

- Tak.- ugryzłam swoją dolną wargę.

- Przyjadę po ciebie za dziesięć minut, bądź gotowa.

- A...- nie dokończyłam.

George się rozłączył.

Płomień w moim brzuchu sprawił że było mi gorąco. Zadzwonił do mnie.

Jednak umie używać swojej komórki.

Ale czego on ode mnie chce?

Zerknęłam na siebie w lustrze i z prędkością światła się podniosłam. Przecież ja wyglądam okropnie.
Prędko pobiegłam do łazienki i opłukałam swoją twarz zimną wodą. Nałożyłam korektor i tusz do rzęs by nie doprowadzić go do zawału. Włosy związałam w wysokiego koka ponieważ nie wyglądały na tyle dobrze by mogły być rozpuszczone.

Nałożyłam na siebie normalne dżinsy i białą bluzę.

Jak on przyjedzie w garniturze to się chyba popłaczę.

Może jednak wybiorę sukienkę.

Nie. Nie mam czasu.

Zanim zdążyłam się obejrzeć przed domem stało czarne porsche a w środku siedział pan Martinez. Zleciałam po schodach, ubrałam buty i wyszłam przed dom.

George wysiadł z samochodu. Deszcz padał na jego włosy więc zakrył je czarnym kapturem od bluzy.

Złapał za klamkę drzwi samochodowych i otworzył przede mną drzwi swojego samochodu.

Dżentelmen.

- Dziękuje.- mruknęłam pod nosem zerkając kątem oka na jego twarz.

Nie mogłam nic wyczytać z jego oczu. Ale miał zaciśnięta szczękę. Jednak moje przyznać że w takim wydanie również dobrze wygląda.

Normalne spodnie i normalna bluza a wygląda jak grecki bóg.

Zapięłam swój pas i przyglądałam się jak mężczyzna obchodzi samochód z przodu by zaraz usiąść na miejscu kierowcy. Już teraz wyczuwam że coś się stało. To nie ten sam George.

Przyjrzałam się jego dłonią gdy odpalał silnik. Ugryzłam środek swojego policzka i skupiłam się na drodze. Nie mam pojęcia gdzie jechaliśmy i było mi głupio się pierwsze odezwać. Bałam się że powiem coś złego. W samochodzie panowała nieprzyjemna cisza. Ale zapragnęłam jego dotyku. Założyłam nogę na nogę zwracając tym jego uwagę. Jego wzrok błądził po moich nogach ale nie na długo, ponieważ musiał się skupić na drodze.

Gdy zatrzymał się na światłach, wykorzystałam okazje i nachyliłam się w jego stronę. Moja dłoń wylądowała na jego udzie i lekko podniosłam swoje biodra. George spojrzał w moją stronę a ja złapałam jego żuchwę. Złączyłam nasze usta razem, jego dłoń wylądowała na moim policzku i rozkoszował się pocałunkiem. W moim brzuchu zaczęły fruwać motylki. George chciał pogłębić pocałunek ale kierowca za nami nam na to nie pozwolił. Kierowca nas wyminął na drugim pasie i przyjrzał nam się z beznadziejną miną.

- Zazdrości mi.- ruszył w dalszą drogę.

Uśmiechnęłam się lekko i upadłam na swoje siedzenie.

- Jak minął twój dzień?- zapytałam.

- Chujowo.- westchnął.- Dlatego tu siedzisz.- dodał.

- By polepszyć panu humor?- uniosłam jeden kącik ust do góry.

- Panu?- zerknął na mnie z leniwym uśmiechem na twarzy.

Parsknęłam pod nosem i lekko przytaknęłam.

- Gdzie mnie wywozisz?- zapytałam ciekawska.

- Do mnie.- odpowiedział.

Na mojej twarzy już nie gościł uśmiech tylko zamieszanie.

- Ale Regers.- wydukałam zawahana.

- Nie martw się o to.- wymamrotał w odpowiedzi.

- Nie było jej w szkole, coś się stało?- zapytałam.

- Od kiedy ty się o nią martwisz?- zmarszczył brwi.

- Co? Nie, no co ty.- parsknęłam.- Ale widzę że coś jest nie tak.- dodałam znowu zakładając nogę na nogę.

- Wszystko jest dobrze.- upewnił mnie jednak brzmiało to mało przekonująco.

- Mam to uwierzyć?

- Wyrzuciłem ją z domu, teraz uwierzysz?- warknął.

- I dlatego jesteś taki ponury?- patrzyłam na jego twarz gdy on prowadził.- Powinieneś się cieszyć, dopiero teraz zaczynasz żyć.- wyprostowałam się plecy i podniosłam lekko podbródek.- Wiesz jakie teraz będziesz miał powodzenie u kobiet?- otworzyłam szeroko oczy.- Ona ci we wszystkim stała na drodze.- machnęłam ręką.- I nie mówię to bo ją nienawidzę ale widziałam jak na ciebie wpływała.- wydukałam.

- Sophia, co ty gadasz?- pokręcił głową.

- Nic, już nic.- wbiłam spojrzenie w dom przed którym zaparkowaliśmy.

Wiedziałam że George jest bogaty ale nie wiedziałam że mieszka w takim cacku. I napewno nie wiedziałam że moja nauczycielka mieszkała w takiej pięknej willi.

Zaparkował w garażu, w którym znajdowały się jego inne samochody. W przed ogrodzie każdy krzak i drzewko było idealnie wycięte a wjazd był oświetlony przez piękne lampiony.

On żyje w pinterescie.


_
Rozdział 17

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz