Rozdział 2

7.1K 199 200
                                    

Sophia

Wbiłam wzrok w mężczyznę. Minął mnie patrząc prosto w moje oczy. Oddech mi przyspieszył a serce biło jak głupie. Dziewczyna z którą tańczył poleciała za nim krzycząc imię. Jego imię.

George

George mnie przerażał. Ale nie miałam w planach mu tego pokazać. To była gra.

Wróciłam do przyjaciół przy barze. Nic nie widzieli. Śmiali się i gadali jakby nic się nie stało, bo w sumie nic się nie stało. Tylko chamski facet złamał nos typku z którym tańczyłam. Zmarszczyłam brwi, jak to w ogóle brzmi.

Przygryzłam swoją dolną wargę i rozejrzałam się. Coś mi nie pasowało.

- Idę do toalety.- wymamrotałam do przyjaciół.

- Mamy iść z tobą?- zapytał Lukas

- Nie.- pokręciłam głową i ruszyłam w stronę łazienek.

Przeciskałam się między spoconymi ludźmi. Jeden chłop prawie wylał na mnie piwo. Posłałam mu swoje słynne side eye i poszłam dalej. Gdy dotarłam do toalety. Zamknęłam się w kabinie i się załatwiłam. Już miałam spłukać ale zauważyłam czarny elegancki but. Ktoś trzymał swoją stopę pod drzwiami mojej kabiny. Ktoś tam stał.

I nie był to Lukas ani nie była to Rose.

Zmarszczyłam lekko brwi. I chyba wiedziałam kim on był.

Trudno się nie domyśleć.

Spłukałam i zamknęłam kibel. Szybko otworzyłam drzwi tak żeby go mocno uderzyć. Ale nie. Odsunął się. Chamski i tajemniczy mężczyzna o imieniu George przewidział moje zagranie.
Mogłam stanąć mu na tym bucie.

Spiorunowałam go wzrokiem i przeszłam obok niego z podniesionym podbródkiem.

- Czego chcesz, panie gburze?- zwróciłam się uprzejmie do starszego faceta.

Oparł się o drzwi kabiny w której się załatwiałam. Skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej i przyglądał mi się. Za to ja myłam swoje dłonie i patrzyłam na niego w odbiciu lustra. Dosłownie rozbierał mnie swoich wzrokiem. Oblizał swoją dolną wargę patrząc na mój tyłek. Płomień w moim brzuchu sprawił że przeszył mnie dreszcz. Poczuł mój wzrok na sobie ale nie obchodziło go to. Myłam już trzeci raz swoje dłonie. Potrząsnęłam głową i wyłączyłam wodę. Podeszłam do suszarki i wysuszyłam dłonie. On ani na chwilę nie oderwał ode mnie swojego wzroku.
Wbiłam spojrzenie przed siebie i ruszyłam w stronę wyjścia. Ale gdy mijałam go, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do kabiny w której przedtem się załatwiałam. Przycisnął mnie do ściany, jego dłoń ścisnęła moją szyję a jego oddech mieszał się z moim. Jego druga dłoń spoczywała na moim biodrze.

- Nie podziękujesz?- wychrypiał prosto w moje usta.

- Za co?- burknęłam patrząc w jego szare oczy.

Było mi gorąco. Bardzo gorąco.
Mięsień na jego policzku drgnął a oczy zabłyszczały.

- Wiesz za co.- nie odrywał swojego wzroku od moich oczu.- Nie nauczono cię manier?- spytał.

- Niestety nie do takich debili jak ty.- powiedziałam.

- To ja cię nauczę.- przybliż swoje usta do mojego ucha.- Na kolana.- wyszeptał.

Ciarki przebiegły przez moje ciało. Przełknęłam swoją ślinę. Przesłyszałam się?

- W życiu.- prychnęłam z obrzydzeniem na twarzy.- Znajdź sobie inną ofiarę.- złapałam za klamkę.

Jego dłoń szybko złapała moją i odciągnął ją zanim zdążyłam otworzyć drzwi kabiny.

- Powiedziałem coś.- podniósł lekko swoje brwi.

- Ja też coś powiedziałam.- podniosłam swój podbródek.- Jesteś żałosny.- dodałam.

Myślał że uklęknę przed nim? Nigdy.

- Zdradź mi swoje imię.- przycisnął swoje wybrzuszenie do mojego brzucha.

Moje nogi były jak z waty.

- Co będę miała w zamian?- spytałam

- Moje imię.- kącik jego ust powędrował ku górze.

- Coś innego, George.- droczyłam się.

- To ja uklęknę przed tobą.- wychrypiał tuż przy moich uchu.

- Ciekawe. Masz coś więcej do zaoferowania?- uśmiechnęłam się zwycięsko.

- Mam.

- Sophia. Mam na imię Sophia.- dotknęłam jego klatki piersiowej.

- Śliczne imię.- skomplementował. Puścił moją szyję i padł przede mną na kolana.

Podwinął moją obcisłą białą sukienkę. Jego palce masowały moje uda. Pozbył się koronkowych majtek i podniósł moją jedną nogę.

- Tu postaw.- wskazał na kibel.

Postawiłam tam swoją nogę, miał teraz lepszy dostęp. Spojrzałam na niego z góry, ile on może mieć lat? Oddech mi przyspieszył. Dotknął moją łechtaczkę a ja przymknęłam powieki. Czemu ja się na to godziłam? Przygryzłam swoją dolną wargę i odchyliłam głowę w tył.

Co ja do, jasnej cholery, wyprawiam? Zaczął mnie lizać, ssać i pieścić. Próbowałam powstrzymać swoje jęki ale nie było to nic łatwego. Dobra, yolo. Raz się żyje. Wplotłam swoje palce w jego ciemno brązowe włosy. Uchyliłam swoje wargi i oddałam mu się cała. Jak głupio to też brzmi. Przyspieszył swoje ruchy językiem a ja byłam pewna że zaraz dojdę. Przycisnęłam się do jego twarzy a on się uśmiechał co sprawiło że przeszły mnie dreszcze. Zaczęłam poruszać biodrami a on dopasował się do moich ruchów.

Moje wszystkie mięśnie się rozluźniły i doszłam z głośnym jękiem.

- Wszystko dobrze?- ktoś spytał.

- Tak.- wydukałam.

- To zabieram ze sobą.- wyszeptał mi do ucha. Schował moje majtki do swojej kieszeni w spodniach.

- Nie ma mowy.- wydukałam ledwo łapiąc powietrze.

- Do zobaczenia, Sophio Scott.- mrugnął do mnie okiem i wyszedł z kabiny.



Rozdział 2

Jesteście ciekawi co będzie dalej?

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz