Rozdział 9

5.9K 144 4
                                    

Sophia

- Zabaw się nim, jesteś młodą dziewczyną co masz do stracenia.- powiedziała Rose.

- I co mam tam zejść i usiąść mu na kolanach?- prychnęłam.

- No nie. Ale wiesz o co mi chodzi.- wymamrotała przez komórkę.

- No wiem.- przytaknęłam.

- Idź tam.

- Dobra.- przygryzłam zestresowana dolną wargę.

Rozłączyliśmy się i usiadłam na swoim łóżku. Czy to na pewno dobry pomysł?

Otworzyłam swoją szafę i ubrałam na siebie piżamę. Spodenki i top w słodkie małe wisienki. Wyszłam z swojego pokoju i ruszyłam do kuchni. Zeszłam ze schodów, wzrok George'a skupił się na mnie, ale nie na długo. Zmarszczyłam lekko brwi, przeszłam obok stołu i weszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę i kątem oka zerknęłam na stół. Wyciągnęłam mleko, i płatki z szafki obok. Zrobiłam sobie płatki i w mojej głowie pojawił się pomysł. Bardzo brudny i nie na miejscu pomysł. Ale nie ważne co zrobię, nie może mnie teraz dotknąć, jestem uczennicą jego kobiety i córką jego przyjaciela.

Usiadłam z miską płatków z mlekiem na kanapie. Przykryłam swoje nagie nogi białym kocem i włączyłam telewizor. Włosy miałam związane w wysokiego luźnego koka a makijaż już dawno zmyłam. Włączyłam swojego netflixa i włączyłam byle jaki film.

Przez kilka minut uważnie oglądałam aż nadszedł ten czas. Przyłapałam George'a na gapieniu się. Wzięłam łyżeczkę do buzi ale ‚przez przypadek' mleko wylądowało na moim dekolcie. Biała ciecz wśliznęła się między moje piersi a mój wzrok wylądował na George'u. Kącik moich ust powędrował ku górze. On zwilżył swoją dolną wargę i przyjrzał mi się pożądanym wzrokiem. Pod stołem zauważyłam jak poruszał niespokojnie nogami. Chyba ktoś stanął. Chciało mi się śmiać ale powstrzymałam się.

- Ale ze mnie niezdara.- mruknęłam zwracając tym też spojrzenia innych zebranych przy stole.

George spanikował i zaczął coś mówić by skupić ich spojrzenia znów na papierach. Teraz to ledwo się powstrzymałam od śmiechu. To wyglądało tak komicznie.

George: Musimy porozmawiać.

Ja: Okej.

George: Na jutro zarezerwowałem stolik w restauracji.

Ja: Gratulacje.

George: Wyślę po ciebie kogoś o 19.

Ja: Ale czekaj, czy ja się zgodziłam iść z tobą?

George: Mam cię zapraszać?

Ja: Chyba tak to powinno wyglądać.

Zerknęłam na niego a on był skoncentrowany na swoim telefonie.

George: Wyjdziesz jutro ze mną?

Ja: A może tak na głos i na kolanach?

George: W twoich snach.

Ja: Nie.

George: Co?

Ja: Nie wyjdę z tobą.

**

Podobała mi się nasza gra. On wielki biznesmen sprawia że kobiety przed nim padają i ja młoda uczennica która nie da się zmanipulować jego wzrokiem i tekstami. Nie klęknął przede mną i nie zapytał mnie na głos czy z nim wyjdę. Więc się nie zgodziłam. Jestem ciekawa jak daleko to będziemy ciągnąć. Gramy ze sobą, ale wiemy ze za tym kryje się coś więcej.

Uchyliłam swoje oczy i spojrzałam na otwarte okna. Czemu jest otwarte? Przecież ja nigdy go nie otwieram. Odwróciłam się na drugą stronę i moim oczom okazał się brunet.

Krzyknęłam głośno.

George leżał w moim łóżku i mi się przyglądał jakby nigdy nic.

- Co ty tu robisz?- podniosłam się do pozycji siedzącej.

- Leżę.- wzruszył ramionami.

- Wynos się stąd.- machnęłam dłonią na drzwi.- W tej chwili!- dodałam zdenerwowana.

- Wyluzuj.- pociągnął za kołdrę odkrywając tym moje nagie ciało.

Kurwa, że właśnie tej nocy zachciało mi się spać nago. Szybko zasłoniłam swoje ciało a on mi w tym przeszkadzał.

- Chciałem cię tylko wystraszyć.- wymamrotał obojętnie.- I ukarać za przedwczoraj.- podniósł jedną brew w górę.

- Przedwczoraj?- zmarszczyłam brwi.

- Mleko.- wychrypiał.

- Mhm.- otworzyłam szerzej powieki.- Jesteś dupkiem, wiesz o tym?- pociągnęłam za kołdrę.- Wynoś się w tej chwili bo zacznę krzyczeć.- zakryłam się nią.- Jak się tu dostałeś?- pytanie wyleciało z moich ust.

- Powinnaś lepiej zamykać okna.- wskazał na otwarte okno.

Jak? Przecież to niemożliwe.

- Spinałeś się?- zapytałam.- Jak nastolatek?- dodałam rozbawiona.

- Tak.- również się uśmiechnął.- Chcę z tobą porozmawiać.- wydukał.- Ja i Virginia mamy skomplikowany związek.- zaczął.- Jest otwarty ale...- nie dokończył.

- Zdradziłeś ją.- przerwałam mu.

- Nie do końca.- pokręcił głową.- Spodobałaś mi się i rzuciłem sobie wyzwanie.- wymamrotał.

- Jakie?- zapytałam marszcząc brwi.

Jak będzie to zaliczenie mnie, to co on tu robi?

- Zbliżyć się do ciebie.- odpowiedział.

- Tak?- wygięłam jedną brew w górę.

- Tak, Sophio.- jego dłoń wylądowała na moim biodrze.

- I udało ci się?- zapytałam.

Uśmiechnął się lekko i pokręcił głową zbywając ten uśmiech.

- Mój związek z Virginia już nie jest prawdziwy. Rozstaliśmy się już dawno ale mamy jeszcze dom razem i nie wiemy jak go podzielić, na dodatek twój dyrektor to mój znajomy, Virginia ma przeze mnie tą pracę i do końca tego roku szkolnego musze być z nią razem by została na etapie na którym jest teraz.- wytłumaczył.

Sama nie wiedziałam co powiedzieć. To brzmi tak głupio. Jakby to właśnie wymyślił.

- Okej, ale nadal mnie brzydzisz.- zerknęłam na niego z obrzydzeniem na twarzy.

On wybuchnął śmiechem a ja również się zaśmiałam. Zbliżał swoje usta do moich i złączył je razem. Na początku nie całowałam. Dopiero później zaczęłam oddawać pocałunki.

Nawet jeśli kłamie. To co mi do tego. To jego życie a ja jestem młodą dziewczyna która jeszcze nic nie wie o życiu, prawda? Mam prawo się zabawić i zwalić to właśnie na to.




__
Rozdział 9

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz