Rozdział 10

6.2K 156 0
                                    

George

- Nie.- wymamrotała odrywając się od moich ust.- Mój tata jest w domu.- pokręciła głową.

- Nie ma go.- odpowiedziałem łapiąc ją za szyję i przyciągając z powrotem do siebie.

- George.- próbowała mnie od siebie odepchnąć.

- Virginia mnie nie dotykała przez cztery miesiące.- powiedziałem z chrypką w głosie.

Podniosła lekko swoje brwi skanując uważnie moją twarz.

- Na prawdę?- wydukała zdziwiona.

- No.- burknąłem opadając na poduszkę obok niej.

- Skąd mam pewność ze mogę ci zaufać?

Uniknąłem jej pytanie. Może mi nie ufała ale nie kłamałem.
Położyła dłoń na mojej klatce piersiowej i przyjrzała się moim tatuażom.

- Mają znaczenia?- zapytała.

- Mają.

- Opowiesz mi coś o nich?- uśmiechnęła się lekko.

Odkryła kołdrę z mojej klatki i jeździła po niej swoją drobną i miękką dłonią.

- Nie mówię to byle komu.- odpowiedziałem.

- Mhm.- mruknęła.

Patrzyłem w jej oczy podczas gdy jej palce mieściły moją skórę.

- Ćwiczysz coś?- zapytała.

- Ćwiczę.- zasapałem gdy wjechała jednym palcem pod gumkę moich bokserek.

Przygryzła swoją dolną wargę uważnie mi się przyglądając. Złapałem jej dolną wargę kciukiem i wyciągnąłem z pomiędzy jej zębów. Zmarszczyła swoje brwi i zaczęła się poruszać pod kołdrą. Usiadła na moim wybrzuszeniu w bokserkach. Przed oczami miałem jej nagie ciało. Poruszała płynie biodrami w przód i tył, przez co jej piersi się poruszyły a to sprawiło że mój kutas pulsował pod nią.

- Nie powinieneś tu być.- stwierdziła.

- To mnie wygoń.- uśmiechnąłem się zadziornie.

- Musiałabym się nas tym zastanowić.- przyłożyła palec do kącika swoich malinowych ust.

- Dobrze, ja w tym czasie cię zerżnę.- przewróciłem nas tak że to ja nad nią wisiałem.

- Oh.- jęknęła zaskoczona.

Pozbyłem się swoich bokserek i rzuciłem je gdzieś w tył. W jej zielonych oczach zauważyłem nutkę pożądania. Wbiłem swoje usta w jej i płynnie ale agresywnie poruszałem. Nasze języki ze sobą walczyły. Narzuciłem swoje palce między jej uda i zacząłem ją pieścić. Jej paznokcie wbiły się w moje bicepsy a swoją głowę odchyliła w tył.

- Podoba ci się sposób w jaki sprawiam ci przyjemność?- wychrypiałem.

- Tak.- odpowiedziała szybko.

Nie mogłem ukryć swojego zwycięskiego uśmiechu. Stwierdziłem że tym razem dam jej dojść na szczyt. Ugryzła swoją dolną wargę z przymkniętymi powiekami.

- Patrz mi w oczy.- rozkazałem.

- George.- zmarszczyła lekko brwi.

- Pan Martinez.- poprawiłem ją.

Wbiła swoje zielone tęczówki w moje a dłońmi masowała moje mięśnie. Złączyłem nasze usta razem i tak pomału zjeżdżałem nimi, pieszcząc ją, pocałunkami w dół.

- Bierzesz antykoncepcję?- zapytałem.

Sophia przytaknęła a ja zassałem jej sutki. Nakierowałem swojego kutasa na jej ciasną cipkę i po chwili się w niej zanurzyłem. Niekontrolowanie jęknęła i odchyliła głowę w tył. Złapała mój kark i przyciągnęła mnie bliżej siebie. Kąciki moich ust powędrowały ku górze. Oszaleję przez nią. Gdy przyzwyczaiła się do mojego rozmiaru, poruszyłem się w niej i przyspieszyłem swoje ruchy.

- Na pewno nie ma nikogo w domu?- zapytała.

Sięgnąłem po swój telefon i wybrałem właściwy numer.

- Co ty...?- nie dokończyła.

Pierwszy sygnał, drugi sygnał i trzeci sygnał.

- Tak?- głos jej ojca wydostał się z telefonu. Włączyłem go na głośnomówiący i położyłem na jej brzuchu. Rozszerzyła swoje oczy i przykryła dłoń do usta. Przyspieszyłem swoje ruchy a ona próbowała powstrzymać jęki.

„Siema, aktualnie rucham twoją córkę więc nie przyjeżdżał do swojego domu"

- Jesteś u siebie?- zapytałem stanowczym głosem.

- Nie, mówiłem ci że jadę załatwić sprawę z Cornerem.- wymamrotał.

- Mhm, zapomniałem.- wydukałem.

- A co?- zapytał Dylan.

- Jestem w twojej okolicy i myślałem ze zajadę, ale dobra.- wczułem się w role.

Nachyliłem się i złapałem jej sutka między swoje usta. Blondyna zaczęła się wiercić pode mną. Złapała moją żuchwę i próbowała moją twarz odsunąć od swoich piersi.

- Sophia powinna być w domu, ja będę za półtorej godziny.

- Sophia?- wychrypiałem.- Pewnie ma lepsze rzeczy do robienia niż mnie gościć.- uśmiechnąłem się do dziewczyny.

Rozchyliła usta a następnie ugryzła środek swoją dolną wargę. Powstrzymywała się przed powiedzeniem czegoś. Ogarnąłem że było słuchać odbicia naszych ciał więc zwolniłem tempo.

- Wpadnę wieczorem.- powiedziałem po chwili.

- Dobrze. Muszę kończyć.- wydukał pospiesznie.

- Do zobaczenia.

Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na szafkę nocną.

- Oszalałeś.- jęknęła.

- Przez ciebie? Tak.- parsknąłem.

Założyłem jej nogi na swoje ramiona i ułatwiłem sobie dostęp.

- O Boże.- westchnęła.

- W tej półtorej godziny zdążę cię zerżnąć w kuchni na blacie, na kanapie, pod prysznicem, na stole, ...- nie dokończyłem ponieważ Sophia nas próbowała odwrócić tak by ona górowała.

Pomogłem jej i gdy tylko mnie zaczęła ujeżdżać, poczułem się jak w niebie.

Niebo w piekle. 

__
Rozdział 10

Dangerous beautyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz