Rozdział 2

15.8K 405 39
                                    

-Margot! Zaczekaj!

Czyjeś wołanie wyrywało mnie z transu myśli, które zajmowały całą moją głowę od kilku dni. Mimo, że po mału uczyłam się samotnego życia, jako singielka, wciąż bywały momenty załamania.

Odwróciłam się w stronę z której dobiegał głos.
Na szczęście to tylko Patty, biegnąca w moją stronę. Odetchnęłam z ulgą i Pomachałam jej, a następnie ruszyłam prosto w kierunku gdzie się znajdowała. Odgarnęłam dodatkowo  za siebie długie ciemne włosy, których dzisiaj wyjątkowo nie spięłam gumką ani klamrą. Tego dnia ubrałam również białą, długą, oversize koszulę oraz spodnie z czarnej skóry, a do tego botki na obcasie.Wyglądałam w miarę elegancko, a dodatkowo było mi również wygodnie w tym stroju.

-Jak się masz? - zapytała kiedy znalazłyśmy się obok siebie.

-Całkiem dobrze, zważając na fakt, że dzisiejsze zajęcia zaczynamy o 9, a ja położyłam się po 5 w nocy. W sumie to już nad ranem - założyłam ręce na siebie i oparłam się o ścianę - Dziś muszę odebrać swoje rzeczy z domu Jacoba - wzdychałam głęboko.

Wolałabym żeby ktoś zrobił to za mnie, bo jednak nie widzi mi się spotykać z chłopakiem na jego terytorium. Bezpieczniej byłoby załatwiać takie sprawy przez kogoś. Prawdopodobnie nie miałam innego wyjścia niż odebrać je osobiście.

-To masz przechlapane - Patty oparła się również o ścianę i skrzyżowała ręce - Na pewno będzie chciał z tobą porozmawiać, więc uważaj żeby w ogóle cię wypuścił z domu. Zależy mu na rozmowie z tobą, więc nie wiem czy łatwo pozwoli ci odejść.

-Wiesz martwiłam się, bardziej czy mnie w ogóle wpuści. Teraz mam kolejne zmartwienie na głowie. Dzięki jesteś baaardzo pomocna - powiedziałam z ironią, przeciągając słowo bardzo oraz przyglądając się studentom którzy nas mijali. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Poczułam ukłucie w klatce piersiowej, chociaż wiedziałam, że rozstanie nie musi wiązać się z czymś złym. Odzyskałam swoje życie i byłam tego pewna, ale nie wiedziałam czy jestem szczęśliwa.

-Do usług- Patty zasalutowała i uśmiechnęła się do mnie. Razem zwróciłyśmy się w stronę auli by udać się grzecznie na wykłady. Ewidentnie obie źle zaczęłyśmy dzień i byłyśmy bez humoru na żarty i dłuższe rozmowy. Na wykładach siedziałyśmy raczej w ciszy, nie udzielając się za bardzo.

Po trzech godzinach w końcu opuściłyśmy aulę i wyszłyśmy przed budynek aby zapalić. Patty podała mi papierosa, za to ja dałam jej moją różową zapalniczkę.

-Tak mi się nie chce uczyć na ten egzamin. Masakra - Patty narzekała od jakiejś godziny na nadchodzące egzaminy, a ja słuchałam jej z myślami zupełnie gdzie indziej.

-Muszę tam pojechać - powiedziałam wypuszczając dym. Zaciskałam palce na papierosie, prawie łamiąc go na pół.

-Gdzie? - spojrzałam na mnie pytającym wzrokiem. - A tak. Faktycznie. Do Jacoba.

-Muszę zabrać te rzeczy. Zostawiłam tam swoją ulubioną sukienkę i książki. Mam nadzieję, że ten idiota tego nie spalił - rozglądałam się dookoła, aby przypadkiem nie usłyszeli mnie jego znajomi, którzy myślą, że rozstaliśmy się w pokojowej atmosferze.

-Wątpię - odparła Patt, siadając na ławkę i ściągając swoją marynarkę. -Raczej mógł oddać potrzebującym. Zresztą, jakby miał spalić twoje rzeczy to nagrałby to i udostępnił.

-Nie sądzę. Nie publikowałby dowodów na swoją niekorzyść - zadrżałam na myśl, że na prawdę mógłby to zrobić. Musiałam działać szybko i ocalić swoje rzeczy. -Patty, spotkamy się jutro. Muszę tam pojechać i zabrać to co moje - wyrzuciłam papierosa do kosza na śmieci i zgarnęłam w dłoń swoją torebkę, którą wcześniej położyłam na ławce obok przyjaciółki.

Prisoner [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz