Rozdział 16

11.4K 312 41
                                    

-Dawaj jeszcze jednego szota! - krzyczała do mnie jedna z dziewczyn, które spotkaliśmy w klubie. Chodziliśmy z chłopakami od jednego baru do drugiego i w każdym zapoznawaliśmy się z nowymi ludźmi. Akurat teraz grupa młodych Hiszpanek zaprosiła nas do wspólnej zabawy. Alkohol lał się litrami.

-Nie mogę! - próbowałam przekrzyczeć głośną, klubową muzykę. Niepotrzebnie mieszałam wódkę z blantem. Nie sądziłam, że to zabójcza mieszanka.

-No stara, dawaj! Nie wymiękaj! - dziewczyna nie dawała za wygraną. Miała brązowe włosy do ramion i zieloną obcisłą sukienkę, która była zdecydowanie za krótka. Nie chciałam jednak oceniać ubioru innych ze względu na to jak sama się wystroiłam.

-Niech ci będzie, ale to już ostatni! - tak mówiłam, cztery szoty wcześniej. Zdecydowanie muszę popracować nad asertywnością jako przyszła prawniczka.

Wzięłam kieliszek do ręki, wypiłam kolorową wódkę i zagryzłam kawałkiem cytryny. Czułam jak moja głowa zaraz eksploduje. Ukryłam twarz w dłoniach, pochylając się nad barem. Z minuty na minutę miałam coraz większe mdłości.

Rozejrzałam się po klubie i kiedy dostrzegłam Hiszpanów, stojących pare metrów dalej, powolnym krokiem ruszyłam w ich stronę.

-Gdzie ten twój facet, Margot? - powiedział do mnie chłopak z długimi włosami. Odnalazłam wzrokiem Alexa, tego który częstował mnie wcześniej blantem. Natychmiast pojawił się obok mnie.

-Zależy o którego pytasz. Jacob czy Christian? - wszyscy, którzy stali obok zaczęli się śmiać. Sama już nie wiedziałam co mówię. Nie przejmowałam się tym.

-Daj jej spokój. Zajmij się lepiej swoją dziewczyną. - Alex posłał mi przepraszające spojrzenie i objął mnie swoim ramieniem.

Później jeszcze chwilę staliśmy w grupce, jednak po czasie część wyszła na zewnątrz, a kilka innych osób przejmowało parkiet.

Zostałam sama z Alexem, który patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Nie bardzo rozumiałam o co może mu chodzić.

-Coś się stało?! - wciąż musiałam krzyczeć mimo, że moje gardło zaczynało mnie już coraz bardziej boleć.

-Chyba nie czujesz się najlepiej, co? Jesteś cała zielona! - oparłam się o ścianę, wciąż lekko się chwiejąc.

-Zielona? Że na twarzy?! - dopytałam. Rozum podpowiadał mi, że tej nocy ostro przegięłam.

-Tak. Może wyjdziemy na zewnątrz, co?! - zaczęło drażnić mnie te jego ciągłe „co", ale pokiwałam głową na znak przyzwolenia, wyprowadzenia mnie z klubu.

Przechodziliśmy obok różnych ludzi, którzy stali w przejściu, jedni już wychodzący a drudzy czekający dopiero na wejście do klubu.
Przycisnęliśmy się przez grupę młodzieży, aż w końcu dotarliśmy do bocznej uliczki. Zrobiło mi się dużo lepiej z dala od głośnej muzyki i zapachu nawalonych, spoconych ludzi.

-Tak właściwie to w końcu masz tego chłopaka, czy nie? - zaczął rozmowę Alex, ale na temat na który wolałabym nie rozmawiać.

-Nie mam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Z Jacobem nie byłam w związku już od dawna, a Christian tak na prawdę ma żonę. Nie określaliśmy się też co do statusu.

-Czyli nie będzie cię szukał wkurzony chłoptaś, co? - chłopak zaśmiał się i oparł o ścianę jednego z budynków. Stałam teraz na przeciwko niego.

-Jeśli liczy na coś więcej to powinien. Trudno stwierdzić. - czułam jeszcze większe młodości niż wcześniej.

-To możesz się bawić ile zechcesz, co?

Prisoner [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz