Rozdział 8

13K 377 124
                                    

Obudziłam się w ciemnej przestrzeni. Leżąc na dosyć wygodnej kanapie, przypominało mi się wczorajsze wydarzenie wieczoru. Wspomnienia uderzyły we mnie  niczym ogromny głaz. Klub, zabawa, alkohol, Włoch, a później Christian. Otworzyłam zmęczone powieki, czując niesamowity ból głowy. Wczoraj nieźle zabalowałam, a dodatkowo zemdlałam bądź urwał mi się film. Super.

W pokoju zasłony były zasłoniete, więc podeszłam, odsłaniając je by wprowadzić trochę światła do środka.

Podeszłam do biurka, które stało na przeciwko
kanapy. Na blacie stołu leżało kilka aktów, teczek oraz pism. Byłam w gabinecie Christiana Kenza.
Moje nogi zaczęły drżeć na samą myśl, że pewnie spędził ze mną wczoraj kilka godzin, prowadząc mnie tutaj. Nagle uświadomiłam sobie, że pod wpływem dużej ilości alkoholu przez przypadek mogłam wyznawać mu miłość, albo gadać inne głupoty. Z zażenowania ścisnęło mnie w żołądku.

Nie widziałam nigdzie swojego telefonu, ani żadnej innej komórki z której mogłabym zadzwonić po Taxi albo Ubera. Za oknem lał deszcz, a mgła sprawiała, że budynki były rozmazane.

W zamyśleniu straciłam czujność i nie zauważyłam, że w gabinecie ktoś się właśnie pojawił. Nie przypuszczałam, że to będzie właśnie on.

-Miło spędziłaś noc? -przymknęłam powieki, licząc do trzech i odwracając się w kierunku chłopaka.

-Twój ojciec nie ma odwagi sam przyjść, tylko wysyła ciebie? - powiedziałam lekko oburzona, a jednocześnie zdenerwowana tym, że Jacob wszedł do gabinetu.

-Mój ojciec poprosił właśnie, żebym odwiózł cię do domu. Jeśli pozwolisz oczywiście - wciągnęłam powietrze przez noc, nie mając zamiaru z nim nigdzie jechać. Znałam go na tyle dobrze, że miałam świadomość jego nieobliczalnych zachowań.

-Nie trzeba. Poradzę sobie - rozejrzałam się i zwróciłam w stronę drzwi. Nie wiedziałam, co może wiedzieć Jacob, ale nie zamierzałam z nim rozmawiać. Dawno temu zerwaliśmy ze sobą, a to była najlepsza decyzja w moim życiu. Chwyciłam za klamkę gotowa do wyjścia, kiedy chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął ku sobie. - Czego chcesz? - Wbiłam w niego mordercze spojrzenie.

-Myślisz, że jak pieprzysz się z moim ojcem to jesteś nagle kimś ważnym? - Serce przestało mi bić na kilka sekund. Albo minut. Stałam jak wryta, a ze złości zacisnęłam palce na jego granatowej koszuli pociągając ku sobie i rozrywając ją na dwie częściej. Syknął z niezadowolenia, a Zaskoczenie i następnie gniew odznaczył się na jego twarzy.

-Jeszcze raz mnie dotknij, a przysięgam, że wydłubie ci oczy i połamie ręce - syknęłam, trzymając drżące ręce na klamce.

-Głupia zdzira! - jęknął, patrząc to na mnie to na swoją zepsutą koszulę. -Nadajesz się do... - urwał, podchodząc do mnie i blokując dłonią drzwi, abym nie mogła wyjść. - w sumie do niczego - odparłam, chłodnym i bezuczuciowym tonem, a w moich oczach pojawiły się gorzkie łzy.

-Jesteś słaby - mówiłam, powstrzymując się od drżenia. Nie chciałam aby widział, że ma nade mną kontrolę. - Nie umiesz nic oprócz picia alkoholu i palenia trawy - przejechał językiem po wargach, zaciskając dłoń na moim nadgarstku. Szarpnęłam ale nie chciał puścić.

-Cieszę się, że chociaż mojemu ojcu potrafisz zrobić dobrze - nie powstrzymałam się i uderzyłam Jacoba z całej siły w twarz. Odskoczył przerażony, jednak po chwili złapał mnie za szyję, odcinając mi dostęp tlenu.

-Pierdolony suka... - kopnęłam go, a jego palce mocniej zacisnęły się na mojej skórze. -Tęskniłem za tobą, skarbie - jęknął do mojego ucha, a grymas bólu i obrzydzenia pojawił się na mojej twarzy. -Pamiętasz jeszcze mój dotyk? - syknął, sunąć dłonią po mojej nagiej nodze. Wciąż miałam na sobie sukienkę i zamiast czuć się pewnie, byłam jedynie skrępowana.

Prisoner [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz