Rozdział 37

9.1K 355 105
                                    

Pov: Christian

teraźniejszość.

Ten dziwak, próbował zatrzasnąć mi drzwi przed nosem, jednak mnie tak łatwo nie da się pozbyć. Postąpiłem do przodu, ewidentnie dominując nad nim moją sylwetką. Przy mnie był mniejszy niż mrówka.

-Posłuchaj mnie chłopaczku. - spojrzałem na jego gołą ale nędzną klatę. -Nie stawaj mi na drodze i przesuń łaskawie swój tyłek. - wkurwił mnie tak bardzo, aż miałem ochotę roztrzaskać mu kości o podłogę.

-Ej. - złapał mnie za ramię, próbując odciągnąć mnie na zewnątrz. -Nie pójdziesz do mojej...

Wyjebałem mu pięścią w twarz, tak mocno aż rozbolała mnie ręka, a on osunął się po ścianie na ziemię.

-Po pierwsze, nie jest twoja. - zacząłem mówić do tego idioty. -Po drugie jeśli będę chciał to dostanę się tu oknem, więc na darmo próbujesz mnie wyrzucić z tego domu. -podciągnąłem rękawy koszuli wyżej. -Po trzecie jeśli dowiem się, że położyłeś na niej swoje brudne łapy, odetnę ci je i każe zjeść. Na jej oczach.
Potraktuj moje ostrzeżenie poważnie bo nie lubię się powtarzać.

Patrzył na mnie spod byka, próbując wstać z ziemi, jednak nie miałem na niego więcej czasu i ruszyłem schodami na górę. Po nią.

Otwierałem po kolei drzwi od pokoi, aż w końcu otworzyłem te właściwe.

Była w łazience i brała prysznic. Nie słyszała gdy wszedłem i nie widziała, bo była odwrócona do mnie tyłem. Naga.

Poczułem uścisk w brzuchu i zazdrość, kiedy przypomniałem sobie z kim była w tym domu.

Otworzyłem szklane drzwi prysznica, a Margot odwróciła się, wybałuszając oczy ze zdziwienia.

-Christian! - krzyknęła, zasłaniając się dłońmi.

-Daj spokój. Widziałem znacznie więcej. - powiedziałem, przyglądając się jej roznegliżowanemu ciału. Była perfekcyjna.

-Wyjdź. - spojrzała na mnie wzrokiem pełnym nienawiści, co bardzo mnie zabolało. Nie chciałem, żeby mnie znienawidziła, chciałem żeby mnie kochała.

-Nie wyjdę. - wszedłem pod prysznic, zagradzając jej drogę. Kiedy zbliżyłem się do jej klatki piersiowej i nagiego ciała, moje ciuchy zaczęły nasiąkać wodą. Przypomniały mi się tamte chwile w jacuzzi.

-Wypierdalaj. Nie chcę cię, więc stąd wyjdź. - przytrzymywała piersi i przykleiła się do ściany za sobą.

-Masz narzeczonego, tak? - zbliżyłem usta do jej, a ona odsunęła głowę na bok.

-Jesteś kłamcą! - krzyknęła.

-Widać nie tylko ja. - i wtedy mnie spoliczkowała.

Wyprostowałem się gotowy znieść kolejne ciosy. Mogła mieć bić ile chciała. Zasłużyłem.

-Jesteś podły, Christian. Podły! - zacisnęła dłonie w pięści. - Poczułam się zdradzona. Zależało mi na tobie, a ty mnie oszukałeś. Mogłeś mi powiedzieć. - zaczęła okładać mnie pięściami. Postanowiłem dać jej chwilę, aby mogła mnie bić. Wolałem to, niż żeby jej przy mnie nie było.

-Masz rację. - powiedziałem, łapiąc za jej drobne nadgarstki i unosząc je nad jej głowę. -Tak wielu rzeczy ci nie powiedziałem, ale chciałem cię chronić.

-Kłamiesz! Ciągle kłamiesz! -łzy płynęły jej z oczu, a mnie na ten widok zabolało serce. Nie lubiłem kiedy płakała. Szczególnie jeśli to ja byłem powodem jej łez.

Prisoner [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz