Rozdział 22

9.9K 274 35
                                    

Nagły pisk w uszach sprawił, że natychmiast otworzyłam oczy. Nie wiedziałam ile czasu minęło, zanim zaczęłam normalnie słyszeć. Pół godziny, godzina? Czułam się jakbym zmieszała ze sobą i wypiła wódkę, whisky, wino i może jeszcze piwo.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu do którego musiał mnie wrzucić, ten człowiek rzekomo „od Christiana", albo ktoś z jego bandy.

Obskurne ściany, oblepiona podłoga, a raczej beton, brak okien. Domyśliłam się, że zamknięto mnie w piwnicy. Cóż za okropne miejsce.

Leżałam na brzuchu, na jakimś starym kocu i materacu, który śmierdział stęchlizną. Podnosiłam się lekko na kolana, będąc wciąż odurzona środkami.
Nie wiedziałam co mogli mi wstrzyknąć, ale ewidentnie ktoś miał wobec mnie plany, bo nie zabito mnie od razu.
Miejsce po ukłuciu, gdzie wbito mi igłę, bardzo swędziało. Pomimo tego nie czułam żadnych nowych obrażeń, jedynie moja wciąż nie do końca zagojona noga, lekko pulsowała.

Wciąż miałam na sobie moją dopasowaną, różową sukienkę i na szczęście trampki. Może udałoby mi się jakoś uciec, jednak problem polegał na tym, że w ciemności nie mogłam dostrzec drzwi.

Zaczęłam podchodzić do każdej ze ścian, ostrożnie, aby o nic niespodziewanego nie potknąć się przypadkiem i nie zabić siebie samej.
Chociaż nie wiedziałam co może mnie czekać, więc przedwczesna śmieć nie byłaby wcale taka zła.

Dotykanie brudnych ścian, oblepionych jakimś smarem lub tłuszczem, nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń. Pomieszczenie było ogromne, a w tej ciemności widziałam jedynie na odległość dwudziestu centymetrów.

-Zajebiście. Jak zwykle wjebałam się w jakieś gówno. - prychnęłam do siebie, wciąż obmacując ściany.

Przecież musiało być stąd jakieś wyjście, inaczej nikt by nie mógł mnie tu zostawić. To logiczne.

Wydawało mi się, że powierzchnia tej piwnicy jest dużo większa niż mieszkanie, w którym obecnie mieszkałam. A ono nie było takie małe.

Szłam noga za nogą po wstrętnej podłodze.

-Kurwa. - klęłam pod nosem, będąc jednocześnie przerażona, chociaż bardziej zirytowana tym wszystkim. - Po co?! - wykrzyczałam.
Może ktoś jest gdzieś obok? Niech tu przyjdzie ten skurwysyn.

Wiedziałam przynajmniej jedno.
Że będę walczyć, choćbym miała przypadkowo pozbawić kogoś życia. Nie obchodziło mnie już nic, czując jak adrenalina zaczyna wypełniać całe moje ciało. Ostatnie wydarzenia w moim życiu, udowodniły mi, że muszę być silna i radzić sobie sama.

Teraz miałam okazję sprawdzić swoje możliwości. Ewidentnie wstrzyknęli mi jakiś narkotyk, który zamiast mi zaszkodzić widocznie dodał mi odwagi. Idioci.

Zorientowałam się, że za bardzo pogrążyłam się w myślach, gdy upadłam do przodu, potykając się o jakiś przedmiot. Na szczęście w porę zaparłam się rękoma o podłogę.

Wymacałam w ciemności przedmiot i odetchnęłam z ulgą. Moja torebka. Wysypałam całą jej zawartość przed siebie, aby wszystko odnaleźć.

Wyczułam jedynie kilka pomadek, których zawsze zabierałam ze sobą w ilości więcej niż trzy, opakowanie chusteczek, gumy do żucia, jakieś paragony, a co najlepsze klucze do mieszkania.
Idealna broń.

Poczułam kolejny raz ulgę, bo musieli mnie porwać jacyś amatorzy. Telefon i portfel zabrali, a jednak ostre klucze przeoczyli.

Wstałam, już bardziej pewna siebie, schyliłam się jedynie by schować klucze do trampek. Mogą mi się jeszcze przydać.

Prisoner [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz