Rozdział 30

8.8K 313 109
                                    

-Powiedz mi czy to prawda? - patrzyłam zdezorientowana na Christiana i mężczyznę stojącego obok, który rzekomo jest moim ojcem.

Christian wyciągnął dłoń by przyciągnąć mnie do siebie, jednak odsunęłam się i spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

-Margot...- jeszcze raz spróbował mnie objąć, ale odepchnęłam go.

-Dlaczego? - szloch uwiązł mi w gardle. Czułam jedynie spojrzenie wszystkich ludzi stojących obok. W szczególności tej zołzy Katherine. -Dlaczego mi nie powiedziałeś?! - krzyknęłam, kiedy łzy zaczęły spływać po moich polikach.

Oszukał mnie. Wykorzystał. Zataił prawdę.
O wszystkim wiedział.

-Margot porozmawiajmy na zewnątrz. - próbował załagodzić sytuację, jednak nie zamierzałam słuchać jego głupiego tłumaczenia.

-Kochanie, wszystko ci wyjaśnimy. - przeniosłam wzrok na wysokiego, siwego mężczyznę. Evansa. Swena.

-Kochanie?! - prychnęłam. Jak on śmiał się w ogóle wtrącać? - Dla mnie jesteś martwy. Nie jesteś moim ojcem. - zwróciłam się do Christiana. - A ty. - otarłam łzę z prawego polika. - Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj.

Odwróciłam się i szybkim krokiem wybiegłam z budynku. Od razu poczułam na sobie zimne powietrze.

Nie mogłam wrócić do domu Christiana. Nie po tym wszystkim co się wydarzyło. Perfidnie mnie oszukał i wykorzystał. Przecież to było wiadome od początku, jestem młodą, naiwną studentką, a on facetem, który może mieć każdą dorosłą kobietę.
Jesteś idiotką Margot.

Podeszłam do taksówki stojącej z boku budynku i natychmiast kazałam kierowcy ruszyć. Ani razu nie obejrzałam się za siebie, więc nie wiedziałam czy mężczyźni ruszyli za mną czy też dali sobie spokój.

Drżącymi rękoma wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer Patty, jednak ta nie odebrała. Nie miałam dokąd się udać i gdzie przenocować. Jedynym wyjściem było skorzystanie z opcji hotelu.

Czułam się okropnie ze sobą. Byłam pewna, że zakochuję się w Christianie. Był taki czarujący. Dobry. Miły. Troskliwy. A to wszystko było kłamstwem. Od początku mnie oszukiwał, od kiedy pierwszy raz kilka lat temu weszłam do jego domu. Jego najlepszy przyjaciel jest moim ojcem. Dodatkowo to brat Katherine.

I właśnie wtedy to do mnie dotarło.
Katherine Kenz jest moją ciotką.

Kurwa.

Złość mieszała się z bólem i czułam wszystkie emocje na raz. Kiedy taksówkarz zatrzymał się przy ulicy, na której mieszka Patty, wypadłam z auta natychmiast rzucając się do drzwi wejściowych. Przeszłam schodami na klatce, stukając obcasami aż trafiłam pod właściwe drzwi.

Zapukałam dwa razy. Była dopiero godzina 10 wieczorem, więc jeśli nigdzie nie wychodziła, to z pewnością jeszcze nie spała. Nie było dzwonka więc musiałam pukać. Kiedy po kilku minutach nikt nie otworzył mi drzwi, sama nacisnęłam na klamkę, otwierając je i wchodząc do środka. Patty musisz zadbać bardziej o swoje bezpieczeństwo.

Przeszłam przez korytarz, ściągając szpilki i zaglądając do salonu. Światło świeciło ale Patt nie było w środku.

Ruszyłam więc w stronę jej pokoju, słysząc jakieś dźwięki. Pewnie oglądała jeden ze swoich ulubionych serialów. Tak cholernie jej potrzebowałam.

Uchyliłam drewniane drzwi od jej pokoju i zastałam ją w dosyć niekomfortowej sytuacji, przykrytą prześcieradłem i ujeżdżającą jakiegoś faceta.

Prisoner [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz