Rozdział 3

13.7K 436 23
                                    

Mój wzrok utkwił w wysokim mężczyźnie, który stał  przede mną. Ubrany był w ciemne eleganckie spodnie oraz czarną koszulę, rozpiętą przy szyi. Zdążyłam jeszcze zauważyć na prawej ręce złoty zegarek, dopóki nie spojrzałam prosto w jego ciemne oczy, które wyrażały zdziwienie albo i zaskoczenie.

Mężczyzna uniósł nagle lekko brwi do góry, co wprawiło mnie w lekkie zakłopotanie. Zorientował się zapewne, jak długo mu się przyglądałam. Wyglądał niczym model wyjęty z Pinteresta, więc nie powinna dziwić go moja reakcja.

Odchrząknęłam, po czym zdobyłam się na odwagę by zacząć konwersację.

-Dzień dobry, panie Kenz - zaczęłam mówić, zachrypniętym głosem. Zacisnęłam dłonie za plecami, by ukryć ich drżenie. - Jestem Margot, była dziewczyna Jacoba. Przyszłam po resztę swoich rzeczy - Oj Margot ty idiotko. Co ty gadasz. Mechanicznie odparłam, jakbym wyuczyła się tej kwestii na pamięć, chociaż prawda była taka, że nie przemyślałam nawet co powiedzieć. Patrząc na Christiana Kenza całkowicie odebrało mi mowę.

Poczułam po chwili jak moje poliki lekko czerwienią się ze złości, wstydu i zażenowania. Wytarłam spocone ręce w tył koszuli, unosząc wyżej podbródek. Już wiem czemu wygrywa wszystkie rozprawy w sądzie. Wystarczy na niego spojrzeć by zabrakło człowiekowi języka w gębie.

-Wiem kim jesteś - o to dziwne, jak na ironię. Jego głos był głębszy niż zapamiętałam. Może to jedynie wybryk mojej wyobraźni, ale miałam wrażenie, że jego klatka piersiowa zaczęła się szybciej poruszać. Nie chciałam denerwować wilka. - Mojego syna nie ma aktualnie w domu. Mogę go poinformować o twoim przybyciu - powiedział formalnie, przez co os razu poczułam się winna, dodatkowo mina mi lekko zrzedła. Wiedziałam, że Jacob dowie się na pewno, że byłam w jego domu ale dopiero kiedy opuszczę posesję, wtedy mógłby jedynie nawiedzać mnie w moim domu. Szybko odpędziłam jednak te myśli i skupiłam się na mężczyźnie stojącym przede mną.

-Nie przyszłam do niego. Przyszłam zabrać swoje rzeczy, bo nie jesteśmy już razem - mówiłam lekko drążącym głosem, a bardzo chciałam wyglądać na odważną kobietę, pewną swoich czynów.

-Nie wiem czy mój syn życzy sobie abyś szperała mu po rzeczach w domu - patrzył na mnie dalej spod uniesionych brwi, trzymając rękę na klamce. Dlaczego musiał robić problemy o zabranie głupich rzeczy? Mogłabym sobie je darować, jednak kilka ulubionych koszulek i książek wolałabym odzyskać. Zacisnęłam zęby, nie bardzo wiedząc jak wybrnąć z tej chorej sytuacji. Nie dość, że stojący przede mną mężczyzna wprawiał mnie w zakłopotanie to jeszcze robił problemy o odzyskanie moich rzeczy.

-Obiecuję zabrać tylko to co należy do mnie - przyrzekłam, patrząc prosto w oczy pana Kenza, aby zobaczył, że mówię prawdę. Jako prawnik zapewne potrafił wyczuć kłamstwo na kilometr. Nie sądziłam natomiast, że to on będzie dla mnie największym problemem.

-Wpuść ją, Christian - za jego plecami pojawiła się pani Kenz. Odetchnęłam z ulgą, chociaż nie powinnam była tracić czujności. To wredna baba, która z chęcią pozbyłaby się mnie już dawno. - Zabieraj swoje graty i zostaw mojego syna w spokoju. Więcej nas nie nachodź - zwróciła się do mnie oburzonym tonem, jakbym conajmniej zrobiła jej coś
złego. Stała w przedpokoju z rękami zawieszonymi na piersi i wyglądała zza pleców pana Kenza. Miałam ochotę pociągnąć ją za te blond, rozpuszczone loki. Suka.
Nie miałam zamiaru kłócić się z nią, ale tym bardziej nie będę dawała sobą pomiatać. Stanęłam wyprostowana, zarzucając do tyłu prostymi włosami.

-Przepraszam bardzo, ale szanowna pani mogłaby zwracać się do mnie z odrobiną szacunku. Chyba, że panią nikt nie nauczył kultury - spojrzałam jej prosto w oczy by moje słowa na pewno do niej trafiły.
Kobieta zrobiła krok w przód, a jej twarz była już cała czerwona ze złości i oburzenia. Jeszcze chwila i rzuciłaby się na mnie z pięściami. Świetnie. Brakowało mi tylko bójki z jego matką, a później odsiadki w areszcie za napaść.

Prisoner [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz