- Nie, nie i jeszcze raz nie. - stwierdziłam stanowczo, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. - Nie przyjechałam tu się bawić tylko trenować, Pablo.- Na treningi przyjdzie jeszcze czas - nalegał, składając dłonie w geście błagalnym. - No prooszę, pozwól mi zaprosić znajomych nad basen!
- Hej, ja ci niczego nie zabraniam. - mruknęłam, przysiadając przy toaletce. Westchnęłam na widok worów pod moimi oczami, choć spodziewałam się, że tam będą po tym jak pół nocy nie spałam myśląc o Pedro i naszej kłótni. - Po prostu ja do was nie dołączę.
- To wtedy nie będzie mieć sensu! - wyperswadował, energicznie gestykulując. - Bo chcę zaprosić ich pod pretekstem powitania cię.
- Naprawdę nie mam na to ochoty, Gavi - burknęłam, nakładając pod oczy krem. - Spotkam się z dziewczynami wieczorem, teraz mam zamiar pójść biegać.
Tak, ustaliłam sobie ambitny plan poprawienia mojej kondycji przez rozpoczęcie biegania. Nigdy za tym nie przepadałam więc skrupulatnie unikałam jak ognia wszystkiego co łączyło się z lekkoatletyką, ale teraz naprawdę miałam motywację i czułam, że jeśli trochę nad sobą popracuję to może wstąpię na pierwszy trening bardziej przygotowana. No i choć odrobinę pozbędę się wrażenia, że wcale nie zasłużyłam na taką szansę.
- Nie możesz później iść biegać? - nie dawał za wygraną i stanął mi na drodze gdy chciałam ruszyć do drzwi mojego pokoju. - Proszę?
- Dzieciaku, co ci tak zależy? - westchnęłam. - A może ty zaproś swoich znajomych później?
- Właściwie to... - zaśmiał się nerwowo. - Już ich zaprosiłem...
- Słucham? - moje brwi wystrzeliły do góry. - Niby kiedy?
- Wczoraj... - uśmiechnął się niewinnie. - Ale skąd miałem wiedzieć, że nagle będziesz chciała wielce iść biegać. Też gram w Barcelonie i nigdy nie chodzę biegać!
- Jesteś niemożliwy - jęknęłam, siadając z powrotem na krześle. Skoro już było po wszystkim, to zamierzałam przynajmniej udawać, że mam ochotę na zabawę w basenie i całkowicie zmienić ubiór. - To na którą ich zaprosiłeś?
- E... - podrapał się po karku i w tym samym momencie po domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. - O, ciekawe kto to...
- Zabiję cię, Gavira! - wycelowałam w niego szczotką i szybko rozpuściłam włosy, po czym zaczęłam latać po pokoju jak mucha w latarce by szybko znaleźć swój strój kąpielowy. - Jestem w ciemnej dupie!
- Uspokój się. - powiedział spokojnie zupełnie, jakby to nie on był sprawcą całego tego chaosu. - Ja już pójdę a ty dołączysz do nas jak będziesz gotowa, okej?
- Jakiś ty wspaniałomyślny - warknęłam, wygrzebując bikini z nierozpakowanej jeszcze walizki. Całe szczęście trafiłam na nowe, białe, które kupiłam przy okazji przeceny w Victorii. Kiedy chłopak zniknął, przebrałam się, posmarowałam olejkiem i postanowiłam zrobić szybki makijaż.
Włosy ostatecznie spięłam w wysokiego koka. Nie miałam zamiaru jakoś szczególnie się moczyć więc zaczęłam rysować kreski, kiedy ktoś zapukał do mojego pokoju. Zastygłam w bezruchu modląc się, żeby nie był to ten, o którym myślę. Na widok Andrei, rozpromieniłam się i zerwałam na równe nogi po to, by sekundę później już być w jej ramionach. Chyba dopiero teraz dotarło do mnie, że jej również bardzo mi brakowało.
- Nie jestem homo ale jeszcze chwilę będziesz mnie ściskać w tym boskim stroju to się podniecę. - mruknęła w pewnym momencie, na co wybuchnęłyśmy śmiechem. Oderwałam się od niej i dopiero teraz bliżej przyjrzałam dziewczynie. Jej opalona cera promieniała bardziej niż zwykle, oczy jarzyły się iskierkami radości a usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. - Jeśli zamierzasz się tak pokazać na dole to od razu powiem Pedro żeby zakrył sobie kąpielówki ręcznikiem.
CZYTASZ
te quiero || Pedri Gonzalez
Fanfiction„the problem with love is i'm blinded by it" ✨ II część „non mi piaci" ⚡️