- To będzie dziewczynka. - stwierdził Fernando, przyciszając nagle muzykę wydobywającą się z samochodowego radia. - Mam takie przeczucie.- Mi też tak się wydaje. - wyznałam, a na moją twarz po raz kolejny tego dnia, wkradł się szeroki uśmiech. - Raczej nie dowiemy się dzisiaj, ale w razie czego poproszę o werdykt na karteczce w kopercie. Chcę żebyśmy dowiedzieli się w tym samym momencie.
Pedro posłał mi przepraszające spojrzenie przez lusterko, czego nie powinien był robić. Rozmawialiśmy już o tym, że ostatni trening przed ważnym meczem z Atletico w stu procentach usprawiedliwia go z nieobecności na badaniu. On jednak wciąż się obwiniał i to pewnie dlatego wysłał ze mną swojego brata, który miał robić za moje wsparcie psychiczne. I ten pomysł mi się nie spodobał zważywszy na to, że Fer musiał po raz pierwszy od dawna zostawić swoją restauracje w rękach pracowników bez możliwości kontroli. Widziałam jak kochał to miejsce i ile nerwów go to kosztowało. Ale mimo tego był podekscytowany, i on miał nadzieję na to, że już dziś uda się poznać płeć.
- Ja myślę, że to będzie chłopiec. - zaprotestował Pablo, siedzący obok mnie. - Nie bez powodu dowiedzieliśmy się o nim na stadionie. To musi być kolejny piłkarz!
- To może być też piłkarka - zauważyłam, kładąc dłoń na brzuchu.
- Ja sądzę, że chłopiec. - odezwał się Pedro, ze skupieniem patrząc na drogę. - Podobno dziewczynki zabierają swoim mamom urodę, a Tina wygląda piękniej niż kiedykolwiek.
Uśmiechnęłam się do siebie, wywracając jednak oczyma. Nie słyszałam tego po raz pierwszy, co nie oznaczało, że znowu nie zrobiło mi się miło. Ale zdążyłam już przyzwyczaić się do tego, że odkąd moje ciało zaczęło stopniowo się zmieniać a na brzuchu pojawiło się zaokrąglenie, Pedro patrzył na mnie z większym uwielbieniem niż kiedykolwiek. Na każdym kroku wypominał mi, że dla niego z każdym dniem jestem coraz piękniejsza, w co powoli zaczynałam wierzyć nawet, jeśli z początku trochę denerwowałam się tym, jak mogę wyglądać. Nie wspominając już o tym, że musiałam zacząć kupować większy rozmiar stanika a wszystkie stare komplety poszły w odstawkę.
- No nie wiem. - nie wyglądał na przekonanego Gavi. - Jak dla mnie to wygląda, jakby od paru tygodni nie umiała się wysrać.
- Pablo! - szturchnął go Fernando, na co ten pisnął. - Nie mówi się tak o kobietach w ciąży!
- W porządku, przywykłam. - parsknęłam cichym śmiechem. - Widzimy się wieczorem? - upewniłam się, gdy stanęliśmy przed gabinetem mojego ginekologa.
Po wizycie miała nas odebrać Aurora, z którą pojedziemy do domu Carlosa i Valerii, by pomóc im przygotować wszystko do wigilii. Nie żeby ta pomoc była konieczna, ale odkąd musiałam odpuścić moją aktywność sportową i przerzucić się na spokojniejsze życie w zaciszu domowym, wręcz usychałam z nudy a czytanie książek po paru tygodniach przestało już być tak interesujące.
- Jasne, powodzenia. - Pedro nachylił się do tyłu żeby mnie krótko pocałować. - Już nie mogę się doczekać.
Ja również nie mogłam. Odkąd dowiedziałam się o ciąży, każdego dnia niecierpliwie wyczekiwałam, aż będziemy mogli w końcu poznać płeć. Oczywiście nie nastawiałam się i nie miałam preferencji, dla mnie najważniejsze było zdrowie, ale i tak chciałam już zacząć urządzać pokoik, kupować ubranka i myśleć nad imieniem.
I dziś nie było do końca wiadomo, czy da się dostrzec płeć. Było stosunkowo wcześnie, dwunasty tydzień wcale nie gwarantował możliwości dostrzeżenia czegokolwiek, ale była na to szansa. Dlatego też, czując na brzuchu głowicę aparatu, usiłowałam dostrzec cokolwiek z obrazu na telewizorze przede mną. Widziałam główkę, stopy i brzuch, ale niczego wiecej nie potrafiłam wychwycić. No, i oczywiście ze wzruszeniem wsłuchiwałam się w bicie serca, które za każdym razem wzbudzało we mnie tak samo silne emocje.
CZYTASZ
te quiero || Pedri Gonzalez
Hayran Kurgu„the problem with love is i'm blinded by it" ✨ II część „non mi piaci" ⚡️