Rozdział 24

13 2 0
                                    

Dany nie widziała zbyt wiele wokół siebie. Otaczała ją gęsta mgła. Szła do przodu, próbując cokolwiek dostrzec, ale nie była w stanie. Mgła podążała za nią albo była wszędzie, tak czy siak nie mogła się od niej uwolnić. Ledwie widziała własną dłoń, wyciągniętą przed siebie.

W pewnym momencie z mgły wyłoniła się czyjąś sylwetka. Początkowo była jedynie ciemną plamą na tle jasnych obłoków mgły. Dopiero po chwili zaczęła nabierać realnych kształtów. Oczom Dany ukazała się blondynka o jasnych oczach. Byłaby ładna, gdyby nie wgniecenie z tyłu głowy oraz wielka rana ziejąca w piersi i liczne wygryzione ubytki na całym ciele. Różowowłosa próbowała się cofnąć, uciekać, ale nieznajoma zaczęła sunąć w jej kierunku. Dosłownie jej stopy nie dotykały podłoża i poruszała się wyjątkowo szybko.

Różowowłosa poczuła zimne dłonie oplatające jej szyję. Nieznajoma zaczęła ją dusić. Dany z paniką zaczęła się szarpać, próbowała złapać oddech, ale nie była w stanie. Czuła jakby jej płuca trawił ogień, a do tego blondynka cały czas patrzyła na nią tymi swoimi pustymi, martwymi oczami.

- Zginęłam przez ciebie. To miałaś być ty. Wiesz, że cię szuka. Nie uciekniesz mu- powiedziała nieznajoma, coraz mocniej ściskając jej szyję.

W momencie, kiedy Stone czuła, że zabraknie jej powietrza, obudziła się. Z ulgą wyczuła miękki materac pod sobą i zakrywającą jej nogi pościel. Była spocona, a serce biło jej w szaleńczym tempie, niemal jakby właśnie przebiegła maraton. To tylko koszmar, pomyślała z ulgą, przecierając dłonią oczy.

To nie było przyjemne. Różowowłosa podejrzewała, że właśnie w ten sposób skończy się jej wizyta w kostnicy, ale to i tak nie odwiodło jej od tego pomysłu. Czuła, że musiała to zrobić. Teraz będzie musiała zmierzyć się z konsekwencjami. Już na samo wspomnienie tych martwych oczu i zaciskających się na jej szyi zimnych palców, wzdrygnęła się. Ten sen wydawał się taki prawdziwy, zanim się obudziła oczywiście.

Zastanawiała się co to znaczy. Tamta blondynka ze snu obwiniała ją o swoją śmierć, że niby Smakosz chce ją dopaść, a że mu się to nie udało jak do tej pory, zadowolił się kimś innym. Czy rzeczywiście czuła wyrzuty sumienia? Może to czyniło z niej złą osobę, ale nie, nie było jej przykro, że żyła. Współczuła tamtej dziewczynie tak jak każdej poprzedniej ofiarze mordercy. Musiały przejść przez piekło przed śmiercią, ale nie miały z nią nic wspólnego. Nie była odpowiedzialna za ich śmierć, do jasnej cholery, prawda?

Już sama nie wiedziała co myśleć. Znaleziono kolejne zdjęcie. Czy zobaczy na nim siebie? Była przekonana, że tak, ale nie miała jeszcze oficjalnego potwierdzenia. Automatycznie spojrzała na telefon. Nie miała żadnego nieodebranego połączenia. Może Rich nie chciał jej budzić? Wiedział, że miała ciężki dzień. Postanowiła, że zadzwoni do niego po śniadaniu. Wolała wiedzieć na czym stoi, nawet jeśli prawda miała jej się nie spodobać.

Poza tym różowowłosa nie miała pojęcia jak interpretować zachowanie Matteo. Podobał jej się aż za bardzo, ale między nimi nic nie mogło się wydarzyć. On zdawał się to zrozumieć, chociaż, jeśli tak było, to po jaką cholerę poprzedniego dnia niemal ją pocałował?! Skracał dystans, żeby co?! Sprawdzić jak bardzo na niego leci?! Nie rozumiała go.

Stone miała mętlik w głowie, który powiększał się z każdym spędzonym w CR dniem. Miała już dość. Chciała znowu poczuć się normalnie, jakby jej największym problemem było jeszcze kilka godzin spędzonych w archiwum. Generalnie lubiła tę pracę, ale czasami jej się dłużyło, jak chyba każdemu.

Różowowłosa poszła do łazienki, żeby wziąć chłodny, orzeźwiający prysznic. Potrzebowała tego. Musiała wziąć się w garść, zejść na dół i twierdzić, że wszystko jest w porządku, w miarę możliwości. To nie mogło być trudne, prawda? Zresztą musiała trzymać Matteo na dystans. Już i tak zbyt swobodnie zachowywała się w jego towarzystwie. Więcej nie popełni tego błędu. Od teraz brunet się dla niej kompletnie nie liczył, był jedynie bratem Maii i współwłaścicielem CR. Powinna była go w ten sposób traktować od samego początku, ale uległa jego urokowi. To się już nie powtórzy.

Smakosz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz