Rozdział 9

14 2 0
                                    

Dany przyszła do pokoju Richa natychmiast po jego wiadomości, która brzmiała następująco:

Od Rich: Zidentyfikowaliśmy ofiarę. Mamy niewiele czasu do przyjazdu Montero. Narada u mnie w pokoju. Teraz. Zadzwoń po właścicieli. Czekam.

Wiadomość była lakoniczna i brzmiała bardziej jak rozkaz, ale różowowłosa tym razem nie zamierzała się czepiać kuzyna. Wiadomo było, kim jest ofiara, co niechybnie niszczyło plan sprawdzania kości do przedmiotów. Tak było łatwiej o tym myśleć, a teraz... Rzeczywistość uderzyła w Dany niczym bumerang, przypominając o powadze sytuacji. Zresztą identyfikacja sprawi, że Montero będzie mógł ruszyć z przesłuchaniami, inaczej zwanym dręczeniem gości. To zdecydowanie nie była dobra wiadomość dla CR.

Przy windzie dołączyła do różowowłosej poważnie zaniepokojona Maia. Brunetka oddychała ciężko, łapczywie dostarczając powietrze do płuc. Czy ona tutaj biegła? Tak to wyglądało.

- Nienawidzę biegać- jęknęła brunetka, potwierdzając jej przypuszczenia.- Ale czasami sytuacja wymaga odrobiny wysiłku. Niepewność jest jeszcze gorsza.

Stone zgodziła się z nią. Dla niej ta sytuacja i tak była prostsza. Callahan Resort nie należało do niej, a nawet nie było jej rodzinnym biznesem, który rodzice przekazali swoim dzieciom w dobrej wierze. W nadziei, że zapewni im to dobrą przyszłość i rozwój. Poza tym mieszkała w Nowym Jorku, więc praktycznie na pewno nie znała ofiary. Pewnie nawet jej na oczy nie wiedziała. A Maia i Matteo... Mogli mieć z ofiarą mniejszy lub większy kontakt. Może była ich dobrą znajomą lub znajomym, może byli rodziną kogoś znajomego, przyjacielem rodziny? Opcji było wiele.

Może i to było egoistyczne ze strony Dany, ale w tej sytuacji cieszyła się, że tak mało dotykała jej ta sprawa. Bycie "osobą z zewnątrz" miało swoje zalety.

- Na pewno wszystko się ułoży- mruknęła różowowłosa.

- Nie byłabym tego taka pewna, ale doceniam wsparcie- odparła brunetka.

Przez resztę drogi milczały. Dojechały windą na właściwe piętro, po czym szybkim krokiem, już bez biegania, doszły do pokoju Richa. Maia chciała pukać, ale Dany po prostu nacisnęła klamkę i weszła do środka. Okazało się, że były ostatnie. Matteo i jej kuzyn już na nie czekali. Montero na szczęście nie było nigdzie w zasięgu wzroku. Dany nie przepadała za jego towarzystwem, delikatnie mówiąc. Nie po tamtym przesłuchaniu, kiedy zasugerował jej, że byłaby idealną podejrzaną jako osoba z zewnątrz, której rzekomo nie powinno być w okolicy podczas morderstwa. Tak ją tym wkurwił.

- Przyszłyśmy najszybciej jak się dało- oznajmiła Maia.- Kto to jest? Nie owijaj tego w bawełnę. Po prostu to powiedz.

Richard uśmiechnął się smutno. Jego to również nie dotyczyło, jeśli chodzi o sferę prywatną. Dla niego to była zawodowa sprawa taka jak wiele innych, a przynajmniej podobna. Nie na co dzień ma do czynienia z kanibalizmem. Już sama myśl sprawiała, że Dany miała dreszcze. Nie potrafiła sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek człowiek był zdolny do czegoś takiego. W każdym razie jej kuzyn już wiele razy przekazywał złe wieści, a jednak widziała, że to nie było dla niego proste.

- Asha O'Brien.

Stone była przekonana, że jakiekolwiek to będzie imię i nazwisko, nic jej to nie powie. A jednak odnosiła wrażenie, że skądś zna to imię... Jakby je gdzieś słyszała. Tylko skąd miałaby je znać? Zdecydowanie nie chodziło o zbieg okoliczności. Nie znała ani jednej Ashy, mieszkającej w Nowym Jorku. Musiała usłyszeć je gdzieś indziej.

Za to Maia musiała ją znać. Na dźwięk słów Richa, brunetka zakryła dłonią usta. Jej oczy od razu wypełniły się łzami, a dziewczyna usiadła na brzegu łóżka, ukrywając twarz w dłoniach. Z kolei Matteo w ogóle nie płakał. Nie widziała, żeby chociaż jedna łza spłynęła po jego policzkach. Jego spojrzenie stało się jakieś takie bardziej... Różowowłosa szukała odpowiedniego określenie. Mętne? Puste? Pełne zrozumienia, które jednocześnie go przeraziło? Nawet nie wiedziała jak to opisać. Wiedziała jedynie tyle, że umyka jej coś, co oni wiedzieli. Kojarzyła to imię i nie mogła sobie przypomnieć skąd...

Smakosz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz