Rozdział 29

12 2 0
                                    

Dany nie potrafiła siedzieć bezczynnie i czekać aż policja zidentyfikuje faceta z portretu. Starała się, ale po tym, co wczoraj zastała pod drzwiami pokoju, nie była w stanie tego zrobić. Nie obwiniała Richa, Lary i Montero. Nie miała do nich żalu, ale i tak nie mogła pozbyć się wrażenia, że mogli temu zapobiec. Gdyby tylko włożyli więcej wysiłku, czasu, nowych pomysłów... Przecież musiał istnieć jakiś sposób, prawda? Różowowłosa usilnie starała się w to wierzyć. Smakosz nie mógł pozostać na wolności, ciągle zabijać i przy okazji... Grozić jej? Nawet nie wiedziała jak nazwać jego działania.

Niewątpliwie pierwszy raz był tak blisko niej. Wcześniej ograniczał się jedynie do zdjęć z pewnej odległości. Teraz udowodnił, że wiedział gdzie spała. Mógł obserwować ją przez okno. Gdyby nie obecność policji, mógłby nawet wkraść się do je pokoju. Przerażała ją ta myśl, a jednak przed znalezieniem pierwszego zdjęcia nie myślała o zamykaniu pokoju. Wyjeżdżając na wakacje zazwyczaj miało się poczucie, że jest się bezpiecznym, mimo otaczających cię ze wszystkich stron nowości.

Nowości te wprowadzały cię w zupełnie inną rzeczywistość tak różną od tej, która na co dzień ci towarzyszyła. Sprawiały, że czułeś się sobą, robiłeś rzeczy, na które normalnie byś się nie zdecydował. To wszystko, w tym złudne poczucie bezpieczeństwa, było kwintesencją wakacji. Na jakiś czas zapominało się o wszelkich zmartwieniach i żyło się. Tak po prostu, bez zbędnej filozofii. Relaks, nowe hobby, zajęcia w środka dnia. Nic poważnego, tylko to co akurat sprawiało ci przyjemność.

Tak powinien wyglądać urlop, a jednak ten Stone diametralnie się różnił. Chociaż musiała przyznać, że robił rzeczy, na które w innych okolicznościach by się nie odważyła. Widziała kości, ludzkie zmasakrowane zwłoki, zakrawione organy w pudełku... Ale były też nowości innej, mniej złowieszczej kategorii. Romans z bratem przyjaciółki i ukrywanie tego przed nią. Nie była z tego dumna. Gdyby myślała bardziej racjonalnie, nigdy nie doprowadziłaby do takiej sytuacji.

O czym ona właściwie początkowo myślała? Ach tak, o działaniu. Nie potrafiła dłużej bezczynnie leżeć na plaży czy pływać w basenie, podczas gdy kolejne osoby padały ofiarą seryjnego mordercy. Nie potrafiła też pozbyć się niepokoju, co będzie następne... Co albo kto? Czy Smakosz po nią przyjdzie? A może zostawi jej kolejny makabryczny prezent? Zresztą ciągle nie potrafiła odgadnąć jego intencji. To było ostrzeżenie, prezent czy jeszcze coś innego? Wzdrygnęła się na samo wspomnienie tamtego pudełka. Już nigdy nie spojrzy na paczkę od kuriera w ten sam sposób, zawsze będzie wracać do wspomnieniami do tamtego momentu.

Nie wiedziała tylko jak zabrać się do wspomnianego przez nią działania. Co mogła zrobić? Kogo mogła poprosić o pomoc? Rich odpadał. W życiu by się na coś takiego nie zgodził. Stwierdziłby, że za bardzo się naraża. Tyle że jakimś cudem już przykuła uwagę Smakosza... Gorzej nie będzie, co nie? Skrzywiła się mimowolnie. Przypomniała sobie, że jak zazwyczaj uważają tego sformułowania w filmach, to poniżej ekranowa rzeczywistość udowadnia im, iż byli w błędzie. Zawsze mogło być gorzej. To była przykra, ale prawdziwa konkluzja.

Nagle przyszedł jej do głowy pomysł. A gdyby tak zadzwonić do Jess? Dziennikarka na pewno siedziała w temacie, do tego miała swoje kontakty i wiedziała jak zdobywać informacje. Tym zajmowała się na co dzień zawodowo. Musiała się na tym znać, więc może potrafiła zauważyć coś, co przeoczyła policja?

Różowowłosa wahała się czy angażowanie dziennikarki to dobry pomysł. Czy mogła jej ufać? Harrison już raz pokazała jej, że nie... Podjęcie decyzji nie było łatwe, ale czy potrafiła nic nie robić? Czasami łatwiej było jej podejmować z pozoru kiepskie decyzje niż bezczynnie czekać na dalsze wydarzenia. Ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu, wybrała numer dziennikarki.

Smakosz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz