Rozdział 30

13 2 0
                                    

Minął tydzień od tamtej pamiętnej chwili, podczas której aresztowano Smakosza. Od tego czasu nie pojawiła się żadna nowa ofiara. Dany nie dostała więcej tajemniczych paczek z kawałkami ofiar. CR powoli odzyskiwało gości za sprawą licznych nowych atrakcji. Natomiast przygotowania do ponownego otwarcia zbliżały się ku końcowi.

- Ludzie, posłuchajcie mnie przez chwilę- poprosił Owen, rozglądając się wokół i machając rękami jakby chciał wszystkich momentalnie uciszyć. Gwoli ścisłości, w pomieszczeniu byli: Dany, Maia, Matteo i Stacey, ewentualnie przewijający się z tyłu turyści, ale nie chodziło mu o przyciągnięcie ich uwagi.- To sprawa życia i śmierci. Co mam ubrać na wieczór?

Blondyn zademonstrował im dwie możliwości. Pierwsza to była kolorowa koszula z krzykliwym wzorem, a druga była zwykłą białą koszulą z czarnym eleganckim bezrękawnikiem na wierzchu.

- Błagam- westchnęła ciężko Maia, przewracając oczami.- Jesteście z Brianem już tydzień. Facet za tobą szaleje z wzajemnością. Cokolwiek ubierzesz on i tak będzie myślał tylko o tym, żeby to z ciebie ściągnąć. Taka prawda, bolesna ale jednak.

Blondyn uniósł wzrok ku górze w geście wyrażającym irytację, przybierając wyjątkowo sztuczny uśmiech.

- A reszta? Co ty byś ubrał Matteo? W czym twoim zdaniem będę wyglądał lepiej?

- Nie chcę, żebyś ubrał się identycznie, więc wybacz, ale nie pomogę. Poza tym, jestem hetero. Nie podobasz mi się cokolwiek ubierzesz.

Różowowłosa kopnęła pod stołem bruneta. Ten skrzywił się lekko, posyłając jej pytające spojrzenie.

- Mógłbyś być trochę milszy, wiesz?- syknęła cicho, widząc że Maia jest zbyt zajęta wysyłaniem maili, żeby to zauważyć. Tak, ciągle nie zdążyła jej powiedzieć o związku z Matteo. Było jej z tego powodu niezmiernie głupio, ale naprawdę nie mogła tego zrobić. Za każdym razem, kiedy była już o krok od powiedzenia tego na głos, coś albo ktoś im przerywało. W każdym razie, postanowiła doradzić Owenowi zanim ten całkowicie straci cierpliwość.- Ta pierwsza jest bardziej w twoim stylu. Ta druga wersja jest zbyt poważna. Nie pasuje ci.

- Potwierdzam- mruknęła Stacey.- W tej drugiej wersji widzę cię jedynie na własnym pogrzebie. Ewentualnie mógłbyś robić za kamerdynera w starym detektywistycznym filmie. Takim stylizowanym na czarno biały. Byłbyś wtedy mordercą. Zawsze zrzucają winę na kamerdynerów, co nie?

- Dziękuję za pomoc, Dany. Na ciebie zawsze można liczyć. A dzięki tobie Stacey będę wiedział jak nie ubierać się na własny pogrzeb. Zobaczycie, zaplanuję coś na tę okazję. To nie będzie zwykły pogrzeb. Będzie się działo.

Różowowłosa zmarszczyła brwi. Owen mówił to takim tonem jakby rzeczywiście chciał coś specjalnego zorganizować na własny pogrzeb. W ogóle, dlaczego ich rozmowa poszła w tym kierunku? Tylko jej wydawało się to takie dziwne?

- Mam nadzieję, że prędko tego nie zobaczymy- stwierdziła Dany.- Może wróćmy do właściwego tematu? Dzisiaj wieczorem odbędzie się ponowne otwarcie. Najlepiej sprawdźmy czy wszystko mamy. Mogłabyś zerknąć na listę, Maia?

Brunetka przytaknęła, odłożyła telefon na blat przed sobą, sięgnęła po listę i odchrząknęła.

- Pierwszym punktem jest obsługa. Tutaj mogę powiedzieć, że mamy komplet, a nawet kilka dodatkowych osób, żebyście też mogli się zabawić. Doceńcie to- rzuciła Maia w kierunku Owena i Stacey.

- Wielbimy cię z całego serca- potwierdził blondyn, posyłając jej swój firmowy uśmiech. Tym razem szczery. Blondyn nie chował urazy, a nawet jeśli, to mówił o tym wprost.

Smakosz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz