Rozdział 33

21 3 0
                                    

Montero zrozumiał już powagę sytuacji, tak mu się przynajmniej wydawało. Seryjny morderca o pseudonimie Smakosz porwał Danielle Stone. Niezwykle ciężko było mu to przyznać, ale nie chciał, żeby skończyła jako kolejna ofiara. Oczywiście, jako policjant i człowiek o nieco odmiennej wrażliwości na trupy, w ogóle nie chciał kolejnych ofiar. Niestety, świat nie był idealny. Był niesprawiedliwy i okrutny. Dlatego zbrodnie zdarzały się na okrągło i nie można było ich całkowicie wyplenić.

Rzecz w tym, że nie chciał, żeby ta konkretna osoba umarła. To było niezwykle dziwne. Była kuzynką Richa i czasami dostrzegał te same denerwujące go geny. Różowowłosa nie ułatwiała mu też pracy i pchała się na miejsca zbrodni lub do kostnicy, gdzie zdecydowanie jej być nie powinno... Ale w pewnym stopniu mu tym zachowaniem zaimponowała. Widział jak reagowała na tak drastyczne obrazy, a jednak się nie wycofywała. Naprawdę nie chciał, żeby dołączyła do grona ofiar Smakosza. Na swój sposób zaczynał ją tolerować.

- Czego ty, do jasnej cholery, ode mnie chcesz, Smith?!- rzucił do telefonu Claus, nie kryjąc irytacji. Dopiero co wyjechali z komisariatu, a ten młodzik zaczął do niego wydzwaniać. Nie, nie zamierzał brać go do udziału w akcji poszukiwawczej Danielle.

- Mamy problem. Telefonów jest tyle ile jump scare'ów w serialu, który pobił rekord Guinnessa w tej kategorii. "Klub północny" jakbyś nie wiedział. Podobno sytuacja przedstawia się niemal jak Krwawe Gody z "Gry o tron"- odparł Smith, jak zwykle nawiązując do cholernych seriali. Jak tak dalej pójdzie, to Montero posunie się do morderstwa. Jako glina będzie wiedział jak pozbyć się ciała i nikt nigdy Smitha nie znajdzie... Tak czy siak, to nie był odpowiedni moment na snucie takich planów.

- Nie mam pojęcia, co kurwa właśnie powiedziałeś. Mów po ludzku, Smith!

Usłyszał zirytowane prychnięcie po drugiej stronie. Jeszcze słowo, a faktycznie zaplanuje niedługo zbrodnię doskonałą. Naoglądał się na żywo zbyt dużo zbrodni, żeby nie popełnić żadnego błędu.

- Telefony się urywają. Ciągle ktoś zgłasza na komisariacie, że coś się dzieje w Callahan Resort. Podobno są trupy w dużych ilościach. Nie potrafię podać konkretnej liczby. Wysiadł prąd w całym hotelu. Ponowne otwarcie zakończyło się katastrofą... Twierdzą, że Smakosz wrócił, ale... Hmm... To możliwe? Przecież siedzi w areszcie, prawda?

Przynajmniej tym razem młodzik powiedział mu, co się działo bez używania tylko zrozumianych przez niego porównań. To jakiś progres, ale i tak musiał być ciekawski.

- Cross twierdzi, że nastąpiła pomyłka- odpowiedział Montero, decydując się na łagodniejszą wersję niż "zawaliliśmy na całej linii, Smakosz jest na wolności i jeszcze porwał kolejną ofiarą". Tego nie powie na głos. Nie ma takiej opcji. Miał swoją dumę i nie stracił jej jeszcze całkowicie.

Po drugiej stronie usłyszał pełny zaskoczenia komentarz. Zbył go, tłumacząc że musi kończyć, ponieważ dojeżdżają do Callahan Resort. Wcale nie byli tak blisko, ale co z tego? Nie zamierzał rozmawiać ze Smithem o największej porażce w historii swojej kariery policyjnej... Sprawy Dyrektora nie liczył. Wtedy został wezwany na miejsce po wszystkim. Tam mógł jedynie wyjaśnić, co zaszło na miejscu zbrodni i doskonale wywiązał się ze swoich obowiązków. Wbrew pozorom, to był jeden z jego większych sukcesów.

Montero przekazał informacje od Smitha. Rzecz jasna, nie użył tych jego idiotycznych porównań. Richard stał się jeszcze mniej rozmowny niż chwilę temu. Z kolei Cross wyglądała na tak samo niewzruszoną jak zazwyczaj. Czasami odnosił wrażenie, że ma do czynienia z robotem pozbawionym ludzkich emocji.

- O jakiej liczbie denatów mówimy?- spytała rudowłosa.

Claus wzruszył ramionami. Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Skąd miał to wiedzieć, skoro go tam nie było?

Smakosz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz