Rozdział 17

11 2 0
                                    

Różowowłosa wyszła z Midnight Club, otulając się cieplej kurtką skórzaną. Zrobiło się chłodno i ciemno. Skoro Rich dzwonił do niej w środku nocy, to ewidentnie coś się stało. Rześkie powietrze nieco ją otrzeźwiło. Chyba za bardzo naskoczyła na Matteo w klubie, ale nie zamierzała go za to przepraszać.

- A co z Maią? Ona też nie powinna wiedzieć, co nowego w śledztwie?- spytała Dany.

- Widziałem się z nią. Była trochę pijana. Twój kuzyn stwierdził, że twoja obecność jest niezbędna. Nalegał, żeby cię przywieźć, więc to zrobię. Maii jutro przekażemy, czego się dowiedzieliśmy. Wątpię, żeby wiele pamiętała z dzisiejszego wieczoru.

- I tak po prostu zostawiłeś ją pijaną w klubie?- zapytała z oburzeniem. Jeśli było tak jak mówił, to tym bardziej powinni ją stąd zabrać. Jak nie chciał brać jej na komisariat, to przynajmniej mogli ją zabrać do Callahan Resort i położyć do łóżka.

- Nie była aż tak pijana. Poza tym byli z nią pracownicy. Stacey i Owen obiecali, że się nią zajmą. Naprawdę myślisz, że zostawiłbym własną siostrę w klubie, gdybym nie miał pewności, że jest absolutnie bezpieczna?

Stone zaprzeczyła. Dopiero teraz pod wpływem pełnego urazy spojrzenia Matteo zrobiło jej się głupio. Po raz pierwszy od tamtego prawie pocałunku przeszło jej przez myśl, że mogła być z nim szczera. Częściowo, bo wszystkiego nie zamierzała mu mówić. Wystarczyło powiedzieć, że niedługo wraca do Nowego Jorku i nie nadaje się na przelotne romanse. Nawet jeśli tego dnia wydawało jej się, że była w stanie coś takiego zrobić. Kluczowym sformułowaniem było tutaj "wydawało jej się".

- Przepraszam- mruknęła Stone.- Czym jedziemy na komisariat? Zamówiłeś taksówkę?

- Po co? Jedziemy moim samochodem- odparł brunet, wskazując jej odpowiednie auto. Różowowłosa zatrzymała się w miejscu.

- Nie zamierzam wsiadać do samochodu z osobą, która piła alkohol. Lepiej zamówmy taksówkę- zaoponowała. Naprawdę nie miała ochoty kończyć tego wieczoru na OIOM-ie albo gorzej na cmentarzu.

- Nic nie piłem. Zero alkoholu. Wszystkie zamawiane przeze mnie drinki były bezalkoholowe. Czy teraz możesz wsiąść do samochodu? No chyba że masz jakiś alkomat pod ręką i chcesz sama sprawdzić.

- Nie. Wierzę ci na słowo.

Tym stwierdzeniem mocno ją zaskoczył. Serio? Nic nie wypił? Poszedł do Midnight i nie wypił ani odrobiny alkoholu? To w ogóle było możliwe?! Gwoli ścisłości, ufała mu. Jeśli tak twierdził, na pewno tak było, ale to i tak ją dziwiło.

- Zanim pojedziemy... Wydaje mi się, że musimy porozmawiać- stwierdził Matteo, opierając się tyłem o przednie drzwi pasażera. Jednocześnie uniemożliwiał jej tym samym wejście do auta, chociaż już była skłonna to zrobić.

Był środek nocy i stali na parkingu przed Midnight. Doskonały moment na rozmowę, pomyślała z sarkazmem. Jednak według niej żadna pora nie byłaby ku temu odpowiednia. Tak przynajmniej miała motywację, żeby szybko wyjaśnić sytuację i do końca urlopu mieć spokój.

- Masz rację. Nie możemy tak dłużej, a przynajmniej ja mam z tym problem- zgodziła się z nim różowowłosa. Nie miała pojęcia jak zacząć ten temat. "Wiesz co? Też mi się podobasz, ale niedługo wracam do domu, więc to nie ma sensu." Każda wersja w jej głowie brzmiała okropnie. Dany była beznadziejna w relacjach międzyludzkich, już nie mówiąc o związkach.

- Też nie jest mi łatwo- rzucił brunet, całkowicie skupiając na niej swoją uwagę. Kusiło ją, żeby zapytać czy dawno nie dostał od nikogo kosza, ale ostatecznie powstrzymała się. Mieli być ze sobą szczerzy, przynajmniej w pewnym stopniu.- Lubię cię. Miło mi się spędza z tobą czas. Odniosłem wrażenie, że też dobrze czujesz się w moim towarzystwie... A potem odsuwasz się i mówisz mi, że mam nigdy więcej czegoś takiego nie robić. Masz chłopaka w Nowym Jorku albo tutaj?

Smakosz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz