Rozdział 27

12 2 0
                                    

Dany siedziała na kanapach przy recepcji razem z Owenem, Stacey, Matteo i Maią. Ta ostatnia teoretycznie była w pracy. Zastępowała dziewczynę, której wypadła jakaś pilna sprawa. W każdym razie miała do recepcji kilka kroków, więc jeśli ktoś się pojawiał, od razu witała go z promiennym, firmowym uśmiechem.

Różowowłosa zauważyła, że w tego rodzaju ośrodkach wypoczynkowych pracowanicy uczyli się uśmiechać na zawołanie. O każdej porze dnia potrafili przywitać gościa z uśmiechem, nawet jeśli byli potwornie zmęczeni, a to była ich ostatnia godzina pracy i z pewnością myśleli już o tym co będą robić później. Poniekąd, Stone zdarzało się robić w archiwum to samo. Taki już był urok pracy, gdzie miało się kontakt z ludźmi.

- Zwołałam to spotkanie, ponieważ Dany ma nam coś do ogłoszenia- zaczęła Maia ze zbędną powagą, przynajmniej w opinii różowowłosej. Po co robić taki melodramat z całkiem dobrych wieści? Zresztą brunetka nie powiedziała, dlaczego chciała zwołać spotkanie. Pewnie zamierzała poruszyć jeszcze jakiś temat, ale nie zdradziła jej jaki.- Dobrze, teraz możesz zabrać głos.

Dany z trudem powstrzymała się od skomentowania nadmiernej powagi Maii.

- Rozmawiałam wczoraj z kuzynem i prawie mają Smakosza. Po opublikowaniu portretu kilka osób zadzwoniło na policję z pokrywającymi się informacjami. To kwestia czasu aż będą mieli jego nazwisko i adres i pewnie od razu go aresztują.

- Czy to nie jest cudowna wiadomość?- wtrąciła się Maia, nie mogąc powstrzymać entuzjazmu.

- Zajebista- dorzuciła Stacey.

- Nareszcie. To świetnie- skwitował Owen.- Nie chcę krytykować twojego kuzyna Dany, ale... Trochę im to zajęło. W moim odczuciu nie spieszyło im się.

- Rich robił co mógł. Na serio- zaoponowała Stone. Broniła kuzyna. To oczywiste, ale była przekonana, że dał z siebie wszystko.

- Tylko tyle? Po to zwołałaś spotkanie?- zapytał Matteo, jak zwykle wykazując minimum zainteresowania. Już wcześniej usłyszał od Dany dobre wieści, więc nic dziwnego, że nie zareagował zbyt radośnie. Różowowłosa starała się powstrzymać uśmiech, który mimowolnie cisnął jej się na usta, gdy ich spojrzenia się spotkały, a brunet posłał jej swój czarujący uśmiech. Jednak powodem jej dobrego humoru było co innego. Matteo zaproponował, że może przeprowadzić się do Nowego Jorku! Dla niej. Żaden facet do tej pory nie zrobił dla niej czegoś takiego. Chociaż ciągle musieli się ukrywać, bo różowowłosa nie zdobyła się na odwagę, żeby szczerze porozmawiać z Maią. Tak czy siak, wyjście z taką propozycją wiele dla niej znaczyło.

- Tylko tyle?!- oburzyła się Maia, krzyżując ramiona pod biustem.- Jesteś tak niezainteresowany Callahan Resort, że nie obchodzi cię czy złapią mordercę?!

- Obchodzi mnie to. Po prostu już o tym słyszałem, dlatego nie rozumiem po co miałem zjawić się na tym spotkaniu.

Maia zmrużyła gniewnie oczy, po czym już bez złości skierowała spojrzenie na Dany.

- Powiedziałaś mu?

Stone na ułamek sekundy ogarnęła panika. Bezsensowna, bo przecież to było zwyczajne pytanie. Postanowiła wybrnąć z tego dyplomatycznie.

- No tak. Akurat spotkałam go przypadkiem po rozmowie z Richem, a że jest współwłaścicielem CR pomyślałem, że powinien wiedzieć.

Brunetka przewróciła oczami.

- W każdym razie ta wiadomość to dopiero preledium do prawdziwego powodu tego spotkania. Gdybyś był bardziej cierpliwy, Mat, to byś nie zadawał tak idiotycznych pytań. Pomyślałam, że kiedy Smakosz zostanie złapany, to trzeba coś zrobić. Wprowadzić zniżki, oferty specjalne, może nowe atrakcje... Liczę na waszą kreatywność i pomysły. No i myślałam też o jakiejś imprezie na miarę otwarcia sezonu tyle że większą, coś co zapadnie ludziom w pamięć. To musi być coś spektakularnego.

Smakosz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz