1.

319 40 158
                                    

- Słyszałaś, że Adam Kawiński wrócił?
Magda wpadła do biblioteki, jak zwykle spóźniona. Ola popatrzyła wymownie na zegarek:
- Zbierasz plotki po mieście, a ja się spieszę.
Tylko tyle zdążyła wypowiedzieć, zanim informacja dotarła do jej umysłu. Zachwiała się i musiała podeprzeć ręką o kontuar.

"Adam... wrócił..?" - pomyślała, a głośno zapytała:
- Co to znaczy wrócił? Może przyjechał w odwiedziny do rodziców?
- Nieeee... - pokręciła głową Magda. - Słyszałam, że stary Kawiński jest chory i Adam ma przejąć jego obowiązki.

Młodsza koleżanka paplała beztrosko, nie widząc, jakie jej nowiny robią wrażenie na Oli.
Starsza z dziewcząt pożałowała, że nie ma już czasu na rozmowę:
- Muszę się zbierać. Już jestem spóźniona.

Naprawdę żałowała, że nie może posłuchać plotek, które Magda przyniosła do ich małego światka biblioteki.
Zebrała rzeczy i wybiegła. Drogę do domu pokonała szybciej, niż zwykle, mimo to jej mama skwitowała:
- Jak zwykle się spóźniłaś. Nie obchodzi cię, że mam swoje plany.
- Przepraszam, mamo - odezwała się pokornie:
- Magda się spóźniła, a przecież nie zostawię biblioteki bez obsługi.

Próbowała to tłumaczyć, nie pierwszy raz, ale jak zwykle nie spotkało się to ze zrozumieniem:
- I tak do tej waszej biblioteki mało kto przychodzi. Nic by się nie stało, gdybyś zamknęła i wyszła o czasie, jeśli ta twoja koleżanka się spóźnia. - mama machnęła ręką i odsunęła się:
- Michaś śpi. Nakarmiłam go, umyłam i teraz ma drzemkę.
- Oj, mamo... - Ola powstrzymała się, żeby nie skomentować bardziej zachowania starszej kobiety.

Była matce wdzięczna za pomoc. Ale doceniałaby ją jeszcze bardziej, gdyby rodzicielka robiła to, o co Ola prosiła. I tak, jak prosiła. A od dłuższego czasu upominała, żeby Michasia nie kłaść spać po przedszkolu. Miał trzy lata, nic by się nie stało, gdyby omijał drugą drzemkę. Nawet byłoby wskazane już z niej zrezygnować. A tak pewnie obudzi się koło osiemnastej i będzie hasał do późnego wieczora.
- Na górze zostawiłam ci obiad. Bo pewnie nic nie jadłaś. - dodała matka.
- Dzięki, mamo. - to już powiedziała szczerze. Faktycznie, była głodna.

Weszła na górę. Była wdzięczna rodzicom za wszystko: że oddali jej mieszkanko na piętrze, że zaopiekowali się nią w trudnym czasie, że mama zmieniła pracę po to, żeby zająć się Michasiem.
Ale z perspektywy lat wolałaby, żeby to wszystko się nie wydarzyło.
- Na pewno? A Michaś? - powiedziała głośno, odkładając torbę na szafkę przy drzwiach.

Gdyby jakaś odwieczna siła spełniła jej wolę i cofnęła czas, nie miałaby teraz synka.Cudownej istotki, która potrafiła ją rozśmieszyć nawet w najtrudniejszych dniach.

W łazience, do której weszła, żeby umyć ręce, zapatrzyła się w lustro wiszące nad umywalką. Przez moment widziała swoje oblicze: szczupłej dwudziestokilkulatki o wyostrzonych zmęczeniem rysach twarzy, otoczonej prostymi do ramion, kasztanowymi włosami. Patrzyły na nią bystre, zielone oczy.

Które za moment zyskały głębię namysłu, gdy Ola zaczęła wspominać. Zniknęło jej odbicie, pojawiły się obrazy z tamtej nocy sprzed czterech lat. Kiedy była młodsza i bardziej naiwna.

Właśnie skończyła liceum, zdała maturę. Po tym, jak ogłoszono wyniki "egzaminu dojrzałości", skrzyknęli się całą klasą, żeby to uczcić. Świętowali w pewną pogodną, lipcową noc, w ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem. Niektórzy najpierw tańczyli na dyskotece, a później wszyscy zrobili sobie ognisko na plaży.
Nie miała ochoty iść. Nie miała z kim i nigdy nie była typem "zabawowym". Ale namówiła ją przyjaciółka, która bardzo lubiła takie imprezy:

- No chodź, nie bądź taka. Ostatnia impreza szkolna! Za chwilę się rozjedziemy w różne strony, a jeśli będziemy spotykać, to już na innych zasadach.
Dała się przekonać. I nie żałowała, było fajnie. Pojawiła się prawie cała klasa. Na plaży zrobili ognisko, tańczyli do głośnej muzyki, wygłupiali sie. Pili alkohol i grali w butelkę.
Pierwszy raz tak naprawdę wtedy piła mocny alkohol. Nie piwo, ale drinki z wódką.

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz