19.

92 22 43
                                    

Dobrze jej zrobiła ta rozmowa. Wyżaliła mu się. Wypłakała, wypowiedziała wszystko, co dotąd chowała w sobie. Nigdy nikomu aż tak się nie zwierzała. Rodzicom, Mateuszowi czy koleżankom opowiadała tylko fragmenty. Mateuszowi nawet duże. Ale całości dotąd nie słyszał nikt.
O strachu, zawiedzionych nadziejach, samotności. O braku czasu dla siebie, życiu "pod dziecko", o niemożności szczerego i pełnego porozumienia z kimś bliskim.

- A Mateusz? Macie się pobrać...? - naprawdę dużo by dał, żeby odciągnąć ją od tego idealnego narzeczonego.
- Mati jest okej. - uśmiechnęła się:
- Dobry dla mnie, dla Michasia. Przez ostatnie dwa lata bardzo mi pomagał jak przyjaciel: był, wysłuchiwał, pocieszał. Chociaż nie wszystko mogłam mu powiedzieć, bo on uważał, że powinnam powiadomić ojca dziecka. I nie rozumiał, czemu tego nie robię. No i tak naprawdę razem, to jesteśmy od niedawna. - wyznała:
- I dopiero teraz widać, że jesteśmy na zupełnie innych etapach rozwoju. Ja bym teraz chętnie skorzystała z tego, że Michaś jest już duży, że mogę go zostawić spokojnie z mamą i na przykład jeździć na studia... Albo wychodzić na imprezy z koleżankami. Albo...
- ... na randkę. - popatrzył na nią z uśmiechem.
- Albo na randkę z Mateuszem. - skinęła głową.
Nie o to mu chodziło i ona doskonale o tym wiedziała.

***
Uspokoił się. Po wstrząsie przebytym w szpitalu znów czuł się, jak wcześniej. Przeminęła rola bohatera, pogodził się z faktem, że ma dziecko. Fajne dziecko, musiał przyznać. Ale męczące.
Towarzyszenie trzylatkowi wymagało od niego ciągłego zaangażowania. Przez godzinę czy może nawet dwie dałby radę go zabawiać, ale dłużej?

Kiedy zmieniał Olę w szpitalu, nawet na te pół godziny, często czuł się bezradny. Trzylatek oczekiwał od niego zabawy i kreatywności. Dlatego najczęściej kończyło się na wspólnym oglądaniu bajek na jego smartfonie lub w telewizji.

Adam błogosławił ludzi, którzy stworzyli telewizyjne kanały z bajkami. Można było oglądać je przez cały dzień, od rana do późnego, jak na dziecko, wieczora. Dla takiego opiekuna jak on, była to rewelacyjna pomoc w zabawieniu małego człowieka.

Nie umiał rysować, nie znał żadnych gier i zabaw. I dotąd nie uważał tego za niezbędne. Z Mirianną, jeśli rozmawiali o posiadaniu dzieci, zawsze zakładali, że będą mieli nianię do opieki. Tak, jak inne pary w ich środowisku.

Cieszył się więc, że Michałek już wyszedł ze szpitala. Co prawda zamierzał go widywać, ale z pewnością nie codziennie. I nie sam, bo to jednak było zbyt obciążające.
O, mógłby na przykład towarzyszyć Aleksie podczas spacerów z dzieckiem. Pożałował, że Michałek nie jest taki malutki, żeby leżeć w wózku. Wtedy bardzo przyjemnie mógłby spędzać czas: dziecko zajmujące się samym sobą albo śpiące, a on idący obok pchającej wózek dziewczyny. Byłby czas na rozmowę, na pożartowanie, na flirt.

Bo pomimo ostatnich zawirowań, miał ochotę ją podrywać. Tak, jak wcześniej. Uważał, że kiedyś się nie sprawdził i powinien naprawić szkodę sprzed lat; pokazać Aleksie, jakim jest dobrym kochankiem i ile miałaby przyjemności, pozwalając sobie na "chwileczkę zapomnienia", jak kiedyś śpiewała jakaś piosenkarka. I nie tylko na chwileczkę. A przynajmniej nie na jedną...

Zdecydowanie nie podobało mu się, że Aleksa nadal myśli o przyszłości z tym lekarzem. Chociaż nie. O przyszłości niech sobie myśli. Ale kawałek teraźniejszości mogłaby poświęcić jemu.

Atmosfera osobistych zwierzeń przeminęła. Dziewczyna, wyżaliwszy mu się, powróciła do normalnego stylu bycia, z dystansem w stosunku do niego. Nie dawała mu możliwości stworzenia bardziej intymnych realiów.

"Ale nic straconego" - pomyślał. Dzięki dziecku i zwierzeniom Aleksy, będzie miał do niej dostęp: do jej czasu, zaangażowania, przeżyć. I rozmów: o przeszłości, przeżyciach, planach na przyszłość.
To mu da przewagę nad tym lekarzem; dostał wejście do tej części jej przemyśleń, których tamten nie zna.
Bardzo mu się to podobało.

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz