33.

70 21 16
                                    

- Dlaczego to zrobiłeś? - zirytowała się Aleksa, gdy Mateusz zaprezentował jej ustalenia z rywalem. - Dlaczego nie zapytałeś mnie o zdanie?
- Jesteś chora. - oświadczył. - Nie masz sił, żeby zająć się Michasiem.
- Moja mama... - zaczęła buntowniczo Ola, ale zaraz opadła na poduszki.

To, co zaczęło się w sobotni wieczór, miało swój ciąg dalszy. Do poniedziałku dziewczyna nie poczuła się lepiej. Mateusz triumfował; oczywiście na swój ciepły, troskliwy sposób:
- Mówiłem ci, że potrzebujesz odpoczynku. I zwolnienia. Nie martw się, wszystkim się zajmę.

I zajął się: przywiózł Olę w niedzielę do domu, pomógł wejść po schodach do jej mieszkanka, zatroszczył się o wygodę. Później zszedł na dół i odbył rozmowę z jej mamą. A następnie podjął kilka innych decyzji, z których jedna ją wyjątkowo wzburzyła.

- Twoja mama, Oluś, już dość napomagała ci się z Michasiem. Poza tym opiekuje się tobą, kiedy mnie nie ma. - zauważył:
- Jestem jej wdzięczny i zawsze będę, ale czas, żeby również inni wzięli odpowiedzialność. Na przykład tatuś Michasia - tu jego głos przybrał sarkastyczny ton. - Pracuję na długich dyżurach, jak wiesz, nie mogę codziennie odwozić go do przedszkola i zabierać. Pomoc Adama bardzo się przyda.

- Michaś może zostać w domu. - zauważyła, choć bez przekonania. Zdawała sobie sprawę, że nie jest w stanie zająć się przez cały dzień energicznym trzylatkiem.

Mateusz widocznie był tego samego zdania, bo pokręcił głową:
- Oluś, skarbie. Naucz się wreszcie, że nie musisz wszystkiego robić sama i za wszystko być odpowiedzialną. Masz mnie a Adam już wystarczająco migał się od rodzicielskich obowiązków!

- Adam nie wiedział...- próbowała wytłumaczyć, ale zamilkła. Próby usprawiedliwiania byłego kochanka akurat w towarzystwie Mateusza nie padły na podatny grunt. Mężczyzna zacisnął usta, jakby powstrzymywał się przed powiedzeniem czegoś niemiłego.

Na moment zapadła cisza. A później Mateusz oświadczył stanowczo:
- Oluś, skup się na chorowaniu i zdrowieniu. Śpij, jedz, wypoczywaj, zażywaj leki i dużo pij. - wyliczył. - Na nic więcej w tej chwili nie masz sił. Resztą się nie przejmuj. Wystarczająco się naszarpałaś z życiem przez te kilka lat jako samotna matka. Najwyższa pora, żebyś nauczyła się przyjmować pomoc. I to od kogoś innego, niż twoja mama.

Z takim dictum Ola nie dyskutowała. Mężczyzna miał rację, była zbyt słaba, żeby móc zrobić coś więcej poza przytuleniem Michasia i jakim-takim ogarnięciem siebie. Pierwszy raz od czasu porodu i krótkiego czasu po nim miała możliwość, aby ktoś się nią zajął, pomagał, wyręczał, myślał. I choć nie w smak jej było zaangażowanie Adama do opieki nad Michasiem... a w zasadzie zaangażowanie Adama bez jej nadzoru.. - poprawiła się. - to po pierwszych słowach sprzeciwu nie kontynuowała tego tematu.
Postanowiła zrobić to, do czego namawiał ją Mateusz: uwierzyć mu i skupić się na sobie.

Zasypiając pomyślała, że Adamowi nie potrafiłaby tak zaufać.

***
Prawnik stawił się, zgodnie z planem narzuconym przez rywala, o siódmej rano. Mama Oli powitała go z sympatią, choć lekko nieufnie:
- Dzień dobry! Proszę, niech pan wejdzie.
- Nie, dziękuję. - odparł, uśmiechając się. - Spieszę się do kancelarii. Miałem odwieźć Michasia do przedszkola.
- Wujek Adam! - chłopiec wyskoczył na podwórko, w biegu zakładając kurtkę. - Tata Matuś mówił....

Mężczyzna skrzywił się i resztką sił powstrzymał inwektywy, cisnące mu się na język. Oż, jak ten święty lekarz działał mu na nerwy! A teraz jeszcze ukradł bezczelnie to słowo, które chyba każdy mężczyzna chciałby kiedyś usłyszeć... Ale pod własnym adresem! Nie drugiego faceta!

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz