11.

120 24 69
                                    

To, co Aleksie umknęło w rozmowie z Adamem, wróciło późną nocą. Zawsze tak było: kiedy już uporała się z codziennymi obowiązkami, ucałowała na noc Michasia i sprawiła, że zasnął, wreszcie miała czas dla siebie. Na lekturę, film, przemyślenia.
Tym razem temat do rozważań nasunął się sam.
Czy dobrze robi, ukrywając przed Adamem jego dziecko? Syna z własnej krwi? Przedłużenie genów? Potencjalnego spadkobiercę rodzinnej kancelarii? Po powrocie z parku, patrzyła na syna i odnajdywała w nim podobieństwo do Adama.

Nie był, jak to mówią, "skórą zdjęta z tatusia". Ale obaj byli szarookimi blondynami, mieli to samo spojrzenie i uśmiech. Coś podobnego w układzie kości policzkowych. I dołeczek w brodzie, na który wskazała Magda.
Co prawda ten Adama był mało widoczny na szczupłej twarzy a pulchniejsza buźka dziecka pozwalała pełniej się ujawnić niewielkiemu szczegółowi. Niemniej to była kolejna rzecz, która ich łączyła.

Zaczynała rozumieć to, co dwa lata temu powiedział jej Mateusz. Wtedy, gdy wylądowała z Michasiem w szpitalu. Że jej decyzja będzie miała długofalowe skutki. I ma.
Co prawda Michaś zaczął mówić "tato" do Mateusza a ten nie prostował, więc na razie nie groziło jej zadawanie dziecięcych pytań. Ale odcięcie go od prawdziwego ojca spowodowało kolejne problemy:
"Gdyby Adam wiedział, że ma syna, może czułby się lepiej? I jego ojciec też? Wiedzieliby obaj, że jest możliwość, aby kancelaria "Kawiński i syn" przetrwała przez kolejne pokolenie?"

W tym momencie przypomniała sobie ojca Adama i cała jej życzliwość wyparowała. Nie lubiła starego mecenasa i nie zamierzała polubić.
"Przez niego Adam nie wie, że ma syna. - w jej dotąd szlachetne rozważania wtrąciła się mściwa satysfakcja. - Mógł mnie wtedy wysłuchać i pomóc. Jeśli on kiedyś mnie nie potrzebował, to teraz ja nie potrzebuję żadnego z panów Kawinskich. Ani mój syn".

Żeby utwierdzić się w tym postanowieniu, przywołała dawne wspomnienie, jak bardzo nieprzyjemna była tamta rozmowa z mecenasem. Jak zrobiło jej się przykro. I zacięła się jeszcze bardziej.

Nie wiedziała, że mecenas w tej chwili myśli o tym samym.

***
Adam wszedł do domu i zastał ojca przeglądającego albumy ze zdjęciami. Starszy mecenas uniósł głowę:
- Twoja mama zawsze nalegała, żeby wywoływać zdjęcia i układać je w albumie. Twierdziła, że folder w komputerze to nie to. - powiedział w zadumie:
- Miała rację. Teraz miło jest tak posiedzieć i powspominać.

Syn usiadł obok niego, zaintrygowany. Obaj zagłębili się w przeszłość. To był album Adama. Owszem, otwierały go zdjęcia ślubne państwa Kawinskich, ale później bohaterem ujęć był ich syn. Mały Adaś od czasu, gdy jeszcze znajdował się w brzuchu mamy.
Seria ujęć ciążowych, po porodzie, jako niemowlak. Robione w domu, w placówkach, podczas wycieczek.

- Wyjazdowe mam głównie z mamą. - zauważył Adam.
Oglądał je z przyjemnością. Od dawna nie zaglądał do nich; skupił się na tworzeniu historii, nie na jej przeglądaniu.
- Mało kiedy miałem czas, żeby jechać z wami. - przyznał ojciec:
- Kariera, kariera i jeszcze raz kariera. To mnie głównie zaprzątało. Chciałem zostawić ci świetnie prosperującą kancelarię. Będziesz ojcem, to zrozumiesz.

- Tato... - westchnął Adam. - Przecież wiesz...
- Oj, synu. - uśmiechnął się ojciec. - Masz jeszcze czas. 27 lat to jeszcze nie jest najwyższa pora na dzieci. Wierzę, że twój organizm dojdzie do normy. A jeśli nie.... - umilkł.

"Jak mu powiedzieć, że prawdopodobnie ma syna? I kiedy? Już teraz? Żeby skupił się na odzyskaniu praw do dziecka? Zamiast na budowaniu kariery? Teraz nadeszły dla niego najlepsze lata, żeby stworzyć swoją markę; w oparciu o rodzinną kancelarię, nie o tę warszawską. Dziecko ma się dobrze, jest pod opieką matki. Niech Adam zajmie się ponownym wrośnięciem w miasteczko, w społeczność, niech go uznają znów za swojego. Na ojcostwo przyjdzie czas. Ale czy to etyczne? - rozważał:

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz