12

119 23 50
                                    

- Chodź ze mną... do mnie... - podał jej rękę, pewien, że Aleksa z nim pójdzie. To, co się zdarzyło pomiędzy nimi, aż prosiło się o dalszy ciąg. Zdziwił się więc, gdy - kiedy mgła pożądania opadła z jej oczu - dziewczyna pokręciła głową.
Mając jeszcze na twarzy uśmiech rozmarzenia, odezwała się nad wyraz rozsądnie:
- Nie, Adam. Fajnie było, ale dzięki. Nie.

Nie wiedział, jak dużo kosztowało ją wypowiedzenie tego jednego, krótkiego słowa.
- Dlaczego nie? - domagał się odpowiedzi. Nie rozumiał. Przecież było im wspaniale. I tak samo wspaniale mogło być dalej.

Wzruszyła ramionami:
- Nie zrozumiesz.
- No to mi wytłumacz! - znów złapał ją za rękę, widząc, że dziewczyna jest gotowa odejść. A na to nie chciał.. nie mógł.. pozwolić.

- Co tu tłumaczyć... - westchnęła. - Mam narzeczonego i małe dziecko. Nie jestem typiarą, która idzie do łóżka z innym. Ten pocałunek...
- No właśnie! - podchwycił, przekonany, że jeśli przypomni jej jak było świetnie, ona ugnie się i będzie chciała więcej. Mało go w tej chwili obchodził jej narzeczony. Chciał jej, tu i teraz.
- Ten pocałunek nie powinien się zdarzyć. - ruszyła w stronę domu, a on szedł obok niej. - Pocałowałam cię pod wpływem chwili, ale to było błędem.
- A dlaczego mnie pocałowałaś? - zainteresował się. - I czemu uważasz, że był błędem?
- Chciałam coś sprawdzić. - westchnęła. - Porównać...

To nie było coś, co mężczyźni lubią słyszeć. A on był mężczyzną:
- A cóż takiego chciałaś sprawdzić? Jak na siebie działamy? I co takiego chciałaś porównać? Mnie? Z kim? Swoim narzeczonym?
Zirytował się. To mała kokietka! On tu o mało nie wyskoczył z siebie przy jednym pocałunku, a ta mówi o porównywaniu. A przecież była tak samo podniecona, jak on. Przecież widział i czuł. I jak śmiała porównywać go z tym lalusiem z przychodni! Tym... Judymem czarnoborskim!

"Z tobą sprzed lat. I czy nadal na mnie działasz" - pomyślała.
Jeśli to był eksperyment, to jego wyniki przerosły jej oczekiwania. Już wiedziała, że Adam jest dla niej groźny. Że jeśli nie będzie się pilnować, poleci do niego jak ćma do światła. I że przy Mateuszu, najbliższym człowieku, z którym zamierza spędzić życie, w chwili uniesienia nie czuje ani połowy tego, co przed momentem.

***
Była przekonana, że po odprawie, jaką mu dała, Adam obrazi się i więcej nie przyjdzie do biblioteki. Zdziwiła się więc, gdy następnego ranka, niedługo po otwarciu, wszedł z wielkim bukietem różnorodnych kwiatów. Były tam dostojne róże, ale również frezje i inne, których nazwy nie znała, przypominające jej ukwieconą łąkę.
- Przepraszam. - wręczył jej kwiaty. - Zachowałem się jak palant.

Westchnęła, wzięła od niego bukiet i znalazła mu dobre miejsce.
A później, widząc rozstawiającego się, jak zwykle, z laptopem, odezwała się:
- Nie możesz tu przychodzić. To nie posłuży żadnemu z nas.
- Dlaczego? - popatrzył na nią z humorem.
- Sam wiesz. Ja jestem zaręczona, a ty chyba przychodzisz tu dla Magdy? - musiała mu przypomnieć:
- A przynajmniej ona tak uważa....

- Dla Magdy??? - pierwotne zdziwienie w jego głosie zastąpił uśmiech:
- No tak. Dlatego nie możesz zabronić mi tu przychodzić. Po pierwsze biblioteka jest publiczna, czytelnia ogólnodostępna, po drugie - przychodzę tu dla Magdy.

Podeszła do niego i usiadła przy tym samym stoliku. Oparła ręce na blacie i wypatrzyła się w niego uważnie:
- Adam, czego ty tak naprawdę chcesz? - zapytała poważnie:
- Po tym, co się zdarzyło wczoraj, musimy coś postanowić. Jakoś się zachowywać.

Odwzajemnił jej spojrzenie równie poważnym:
- Chcę ciebie. Tak serio. Fajna jesteś, miła i dobra. Lubię cię. I pasujemy do siebie, pod względem fizycznym też. Wczoraj przecież to sprawdziłaś. I co, było źle?
Patrzył z satysfakcją, jak na policzkach Oli wykwita silny rumieniec. Zawstydzenia, a może czegoś jeszcze?
Gdyby mogła, odpowiedziałaby: Nie było źle. Wręcz przeciwnie, było cudownie. Tak cudownie, że chciałabym jeszcze. Tu i teraz.

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz