44.

65 20 17
                                    

"Wszystko zaczyna się układać". - myślała Ola, jadąc pociągiem do Białegostoku. W przeciwieństwie do zimowego kryzysu, teraz lubiła te wyjazdy. Pół roku regularnej komunikacji sprawiło, że się przyzwyczaiła. Wiosna przyniosła dłuższe i cieplejsze dni, pociągi kursowały regularnie a tę godzinę spędzoną w podróży poświęcała na czytanie książki, słuchanie audiobooków lub podcastów albo uczenie się do zajęć. Często też po prostu patrzyła na świat za szybą; wpatrzona w uciekające krajobrazy planowała różne niezbędne działania, marzyła albo po prostu bujała w obłokach.

Lubiła ten czas tylko dla siebie i nadrabiała  wtedy zaległości w lekturze czy filmach z którejś platformy streamingowej. Pamiętna sylwestrowych doświadczeń i obietnicy, która złożyła sobie samej, zdecydowana się rozwijać, często poszukiwała nowych filmów, książek, o których wypowiadali się krytycy czy dziennikarze albo takich, które stawały się popularne wśród zwykłych odbiorców. Nie pogardziła też ciekawym artykułem czy podcastem.

Z powrotem najczęściej pokonywała tę trasę podwożona przez Mateusza, co z kolei wiązało się z większą wygodą i mniejszą stratą czasu. 

Białystok przestał być dla niej obcy, stawał się powoli "jej". Nie była już samotna w wielkim mieście, miała w nim najbliższych. Swoją rodzinę. Bo właśnie tak o nich wszystkich myślała. Jak o rodzinie z mamą, tatą i synkiem, w której każdy z każdym miał silne, dobre więzi: ona z Mateuszem i Michasiem, oni z nią i z sobą nawzajem. Dziecko mogło liczyć w takim samym stopniu na każde z nich a ją i Mateusza łączyła dobra, stabilna bliskość.

Gdy wieczorami Michaś już spał we własnym pokoju, oni oboje, przytulając się przed snem, opowiadali sobie wzajemnie o sprawach ważnych i codziennych drobiazgach i o tym, co które zrobiło i myślało. Kiedy zaś Mateusz był w pracy bądź dzielił ich dystans Czarny Bór - Białystok, rozmawiali o tym samym przez telefon.

Te cowieczorne kontakty scalały ich bardziej niż weekendowe kochanie we własnej sypialni. Choć akurat ono powodowało, że chcieli siebie więcej i więcej. Ich bliskość rodziła się z codziennej obecności, z poczucia pewności i zaufania, ze świadomości, że mają siebie na dobre i złe.

Gdy byli razem, w Białymstoku lub w jej mieszkanku u rodziców, szukali wzajemnie dotyku, uścisku, spokojnej czułości. A kiedy musieli się zadowalać jedynie rozmową telefoniczną, okazywali sobie ten spokój i czułość werbalnie.

Wysiadając na stacji z napisem "Białystok", uśmiechnęła się. Przed nią cały dzień spędzony na uczelni, a Mateusz z Michasiem mieli do niej dojechać później. Już się cieszyła na leniwy wieczór w towarzystwie najbliższych. A później na spokojną, dobrą noc w objęciach mężczyzny.

***
- Twój pomysł o rozpoczęciu studiów miał swoje zalety... - wymruczał tego samego wieczora Mateusz, odsuwając się, żeby jej nie przygnieść. Popatrzył na Olę: szybko oddychała, zbierając siły po kolejnym akcie bliskości. Jej pierś unosiła się szybko i lekko, na policzkach wykwitał rumieniec a na ustach, nieznacznie obrzmiałych i tkliwych, uśmiech.

- Twój o rozpoczęciu tu pracy i wynajęciu mieszkania również... - roześmiała się. Była zaspokojona i czuła się szczęśliwa:
- Teraz tylko zakończ już kontakty z przychodnią w Czarnym Borze, bo zbyt dużo czasu ci zajmuje. Wolałabym, żebyś poświęcał go nam, nie pracy...

Rzuciła to ot, tak, jak się mówi różne rzeczy. Zdziwiła się więc, gdy jakiś cień przemknął po jego twarzy. Zupełnie, jakby powiedziała coś niewygodnego.
- Coś się stało? - zaniepokoiła się.
- Nie, nic. - machnął ręką i uśmiechem spróbował pokryć zmieszanie. - Masz rację. Jeszcze dwa tygodnie i będę wolny od Czarnego Boru. Zawodowo - podkreślił, przytulając ją:
- Bo prywatnie stał się centrum mojego życia.

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz