20.

95 20 26
                                    

"Pojechał. Nie słyszał...." - płakała. Widząc niknący w dali samochód miała wrażenie, jakby uwoził część jej życia. I tak prawdopodobnie było, wszak Mateusz towarzyszył jej przez ostatnie dwa lata. Jak przyjaciel, a ostatnio najbliższa osoba: partner, przyszły mąż, człowiek, z którym zamierzała ułożyć sobie życie.

Poczuła się strasznie samotna. Objęła się ramionami i wróciła do domu. Kiedy wchodziła po schodach, mama uchyliła drzwi od mieszkania rodziców:
- Co się dzieje, Oluś? Kto to był? Czemu płaczesz?
- Mateusz. Pojechał za ocean.... - chlipnęła Ola.

Mama zdziwiła się:
- Ale jak to: pojechał za ocean? A ty? A ślub?
- Och, mamo.... - jęknęła. Nie miała sił na tłumaczenie, na obronę siebie lub przeciwnie, na opowieść o własnej głupocie.

Matka popatrzyła na nią bystro, objęła ją i przytuliła:
- Ciii, dziecko... Mateusz to dobry chłopak, zależy mu na tobie i na Michasiu. Jeśli jest wam pisane być razem, to wszystko się ułoży. Tylko trzeba czasu i mądrości.

- A jeśli nie jest nam pisane? - znów jęknęła.
Matka przytuliła ją mocniej, a później uwolniła:
- Córciu, nie rób nic pochopnie. Czasem trzeba zdecydować, co jest najważniejsze, czego się chce i co można..... Wiesz, że bardzo go cenię i chciałabym, żebyś właśnie z nim ułożyła sobie życie. Mateusz jest bardzo za tobą i Michasiem, a chłopcu potrzebny jest ojciec. Ale jeśli zdecydujesz inaczej, to trudno. Jesteś jeszcze młoda, życie przed tobą....

***
"Chłopcu potrzebny jest ojciec..." - brzmiało jej w głowie.
Nie mogła spać. Nie mogła jeść. Ani się uśmiechać. Próbowała być pogodna dla Michasia, ale tylko na tyle mogła się zdobyć. A i to nie w każdym przypadku. Synek czasami marudził z błahych powodów i nie zawsze potrafiła się zdobyć na zwykłą cierpliwość.
Poza krótkimi komunikatami "doleciałem", "wszystko ok", "ale ten Nowy Jork jest ogromny", nie miała kontaktu z Mateuszem.
Brakowało jej go. Strasznie.

Dlatego, gdy Magda zobaczyła ją w pracy, zdziwiła się:
- Ojej! Ale masz minę! Umarł ktoś, czy co?

Skończył się zwyczajowy okres zamknięcia biblioteki. Ola w dużej jego części miała zwolnienie lekarskie na synka, które właśnie zakończyła. Mogła je pociągnąć dłużej, ale zdecydowała się przyjść do pracy, żeby nie siedzieć w domu i nie myśleć.
- Mateusz wyjechał. - odparła krótko. - Na miesiąc.
- Ojej.... - powspółczuła Magda.
Ona z kolei, jak zwykle, była w dobrym nastroju:
- A wiesz, spotkałam się wczoraj z Tymkiem. Dobrze nam się tańczyło, odprowadził mnie do domu i tak jakoś.... Dziś też się spotkamy.

- Z Tymkiem? To Adam poszedł w odstawkę? - Ola nie wiedziała, jak zareagować.
- Ach, Adam.... - machnęła ręką Magda. - Fajny jest, ale..... wiesz, nie bardzo mam z nim o czym gadać. Chyba dam mu do zrozumienia, że między nami nic nie będzie. - oświadczyła.

Ola uspokoiła się. Niepokoiła ją skłonność koleżanki do prawnika. Nie byłoby z nich pary, Adam nie wykazywał zainteresowania a Magda jednak nadawała na innych falach niż on. Przynajmniej z punktu widzenia Oli. A może chciała tak widzieć? Może jej skłonność ku Adamowi byłaby łatwiejsza do zniesienia bez dodatkowych wyrzutów sumienia, że wchodzi w paradę koleżance?

Magda wdała się w długą i entuzjastyczną opowieść o spotkaniu z Tymkiem, więc Ola, udając wdzięczną słuchaczkę, mogła zatonąć we własnych rozważaniach.
Gubiła się w tym wszystkim. Mateusz wyjechał, więc była nieszczęśliwa. To było zrozumiałe. Ale Adam też budził w niej silne emocje. Choćby tego feralnego wieczora w dyskotece. Owszem, położyła kres jego karesom, zanim osiągnęły "punkt bez powrotu", ale sam fakt, że za nim poszła, że pozwoliła się całować, że sama całowała.....

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz