30.

74 20 19
                                    

Adam prowadził samochód szybko i nerwowo. Ostatnio miał sporo stresów. Osobistych i zawodowych. Przede wszystkim, pomijając bieżący nawał pracy związanej z zarządzeniem kancelarią i strach o zdrowie ojca, nie przywykł do bycia porzucanym. Mirianna go zostawiła i mocno to przeżył, a teraz,  z biegiem czasu okazało się, że kobieta chyba nie postawiła tak zdecydowanej kreski na ich związku.
"Poza tym, to była Mirianna. - pomyślał. - Jej wolno więcej, taka już jest..."
A numer, jaki wycięła mu Aleksa, nadal irytował.
Przecież tak się dobrze bawili! Potrafił ją pobudzić i sprawić, że leciała do niego jak ćma do światła! On miał sporo przyjemności z tego romansu, ale ona również zawsze czuła się spełniona! Przecież widział! Była chętna, otwarta, a tam, gdzie nie starczało jej odwagi, on ją prowadził i na koniec okazywało się, że Aleksa też była zadowolona! Widział to w jej leniwych ruchach zaspokojonej kotki, w oczach przepełnionych satysfakcją! I potem co? Taka nagła rejterada? Tak bez uprzedzenia? Dlaczego? I skąd się dowiedziała o Miriannie?

A w ogóle, czemu tak się upierała, że Mirianna ma z nim... z nimi... cokolwiek wspólnego? "Przecież to dwa zupełnie rozłączne obszary" - pomyślał.

Droga do Warszawy dłużyła mu się. Może dlatego, że miał o czym myśleć. Ostatnio łapał się na tym, że chyba nie rozumie kobiet. I siebie. Mirianna wtedy, przed wieloma miesiącami, zareagowała gwałtownie, to prawda. Pewnie zbyt gwałtownie. Taka już była, nie lubiła, jak coś rujnuje jej ustalone plany. Ale on też mógł, zamiast wracać do domu, pozostać w "de la Vigne" i zobaczyć, jak się sytuacja rozwinie. To nie, uniósł się honorem, spakował zabawki i wrócił na swoje podwórko.

Z drugiej strony, ten powrót nie był taki zły. W pierwszej chwili postrzegał go jedynie jak bezpieczne schowanie do lizania ran, ale z czasem zaczął je traktować jako "swoje" miejsce.
Prawdą jest, że przydał się ojcu. Mecenas - senior, jak go zaczęli nazywać pracownicy po przyjściu Adama, naprawdę nie młodniał ani nie stawał się coraz zdrowszy. Wręcz przeciwnie. A nowe pomysły syna dały impuls do rozwoju kancelarii.
Do tego.... - westchnął. - ... cała ta sprawa z Aleksą... Aleksis.... Alą...
Uśmiechnął się na moment z czułością, a później ten uśmiech zamienił się w szyderczy grymas.
Nadal się wściekał, że go zostawiła.

Aleksa zareagowała gwałtownie i nadal nie rozumiał, dlaczego. Przecież sam nie wiedział, czy przyjmie propozycję byłej narzeczonej. No to po co się na razie denerwować, zastanawiać, skoro to nie wpływało na ten miły, pełen dobrych doznań związek z dziewczyną, która była matką jego dziecka?
Jak on podejmie decyzję, wtedy porozmawiają o tym, co dalej.
"Na pewno porozmawiamy" - wykrzywił usta w sardonicznym uśmiechu. Już on tego dopilnuje!

Do restauracji, jednej z najmodniejszych w tym sezonie, dojechał kwadrans przed czasem. Tak było dobrze; Mirianna lubiła, gdy na nią czekał. On w sumie też to lubił: obserwował, jak kobieta wchodziła do wnętrza, jak przyciągała uwagę obecnych a siadała przy jego stoliku...
Nadeszła: jak zwykle wolnym, wystudiowanym krokiem, pozwalając się zauważyć wszystkim obecnym mężczyznom. Kobietom zresztą też.

- Witaj, Adam! - powitała go uśmiechem. Czy mu się wydawało, czy za uprzejmością i sympatią dostrzegł cień wyrachowania?
Przez moment konwersowali o wybieranych daniach, a później o pogodzie i innych neutralnych tematach. A on spokojnie czekał na moment, gdy Mirianna zechce przejść do tematu.

To ona miała do niego interes. Na tyle ważny, że to było już ich trzecie spotkanie; raz nawet przyjechała do Białegostoku a później pozwoliła się przywieźć do ośrodka w Czarnym Borze. I nawet pochwaliła kawiarnię i specjał szefa kuchni. Jak nie ona...

Wtedy była niezwykle otwarta i przystępna; wyczuwał jej przyzwolenie; podejrzewał, że gdyby posunął się dalej niż przystało na znajomych i potencjalnych współpracowników, kobieta nie oponowałaby. Zresztą, sam musiał wziąć się w karby, bo dawne przyzwyczajenia, wzmocnione obecnością atrakcyjnej rozmówczyni, budziły określone potrzeby. Tamtego dnia nie raz powstrzymywał nieświadome ruchy ręki, które za moment przeszłyby w pieszczoty. I w dużo więcej. Bo tak łatwo byłoby pozwolić powrócić tym namiętnym chwilom, w które jeszcze niedawno obfitowało jego życie z dawną narzeczoną. 

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz