36.

76 19 22
                                    

Mijały dni. Listopad zamienił się w grudzień a jesienna słota w zimowe opady śniegu. A ten padał wyjątkowo obficie.
Po pamiętnym weekendzie, tak obfitującym w emocje, Ola nie kontaktowała się z Mateuszem. I nie odbierała od niego połączeń. Wiadomości najpierw odczytywała, a później też przestała to robić. Niczego dobrego jej to nie dawało, tylko przeciągało cierpienie.

Każdy SMS ze słowami "tęsknię", "chcę porozmawiać", "wyjaśnijmy", "zadzwoń" był jak wbity w serce nóż i przekręcony tak, żeby jak najbardziej zabolało.

Postanowiła trzymać się od Mateusza z daleka. Mimo, że wszystko w niej wyrywało się do jego ciepła, spojrzenia, uśmiechu, dotyku.
"Będę twarda." - myślała, siłą woli powstrzymując się przed przeczytaniem kolejnej informacji czy odebraniem połączenia.

Paradoksalnie, sporo wsparcia w tym czasie otrzymała od Adama. Chłopak zadzwonił do niej kilka razy, zatroskany o jej samopoczucie i odbyli parę długich, serdecznych, w miarę przyjacielskich rozmów:
- Może ja pogadam z Mateuszem? - zaproponował, słuchając z przykrością żalów Oli.
Bo właśnie Olą się czuła: nieszczęśliwą, smutną, samotną. Tym bardziej nieszczęśliwą, im więcej smsów słał Mateusz.
- Nie, dzięki. - parsknęła ironicznym śmiechem, wyobrażając sobie tę scenę. - Poradzę sobie.- Jakbyś się czuła samotna, to daj znać. Poświęcę się i pomogę.

Teraz oboje się roześmieli: szczerze, radośnie. Ola potrzebowała teraz radości, nawet czerpanej z irracjonalnych żartów.
Od kilku dni odkrywała niekłamaną przyjemność z kontaktów z Adamem: wiedząc, że chłopak odnawia relację z Mirianną i nie zamierza wracać do tego, co pogrzebali, zaczynała się czuć przy nim swobodnie i wreszcie mogła normalnie, zwyczajnie rozmawiać. Bez poczucia winy, wzbudzania pożądania i walki z nim oraz próby lawirowania pomiędzy jednym ważnym dla niej  mężczyzną a drugim.

Czasem pamięć o tym, co ich latem połączyło, nadal wywoływała w niej silniejsze bicie serca i malowała rumieniec na policzkach. Ale odłożenie tej relacji do pudełka z napisem "nieaktualne" dobrze jej zrobiło. Czasami po prostu musiała sobie przypomnieć, że z Adamem już nic jej nie łączy poza czystą sympatią. Ale uświadamiała to sobie i nadal było w porządku. Tyle, że na razie wolała rozmawiać z nim przez telefon; uznała, że osobiste spotkanie może znów skomplikować jej życie. Cała ta nowa przyjacielska relacja z byłym kochankiem była jeszcze tak delikatna i nieokrzepła, że nie chciała ryzykować.

Jemu też zdarzało się czasem uderzyć w zbyt "podrywcze" tony, ale wtedy zbywała go, przypominając o układzie, jaki zawarli:
- Bez tego całego seksu i podrywu jesteś dużo bardziej sympatyczny. - stwierdziła kiedyś, co wprawiło go w dość dziwny nastrój.

On też dopiero uczył się tej relacji w takiej formie, jaką ustalili. Przywykł do podrywania dziewczyny, do wprawiania jej w kłopotliwe odczucia i potrzebował czasu, żeby przyzwyczaić się do myśli, że odtąd będą jedynie przyjaciółmi.
"Tak będzie lepiej dla nas obojga. I naszych związków." - przekonywał sam siebie, gdy znów mimowolnie naszły go letnie wspomnienia.

Te kilka rozmów telefonicznych, które odbyli, pokazało im, że jeśli przyłożą się do nauki bycia przyjaciółmi, z pewnością osiągną pożądany rezultat. Adam zaczął się zwierzać Oli z obaw o zdrowie ojca, z postępów w relacji z Mirianną, która ewidentnie zamierzała go odzyskać już na stałe, z kłopotów z poukładaniem wszystkich obowiązków zawodowych.

Ola była świetnym słuchaczem i nawet dała mu kilka sensownych rad, zastrzegając od razu, że jako singielka i samotna matka nie ma odpowiedniego doświadczenia, żeby uważać się za wyrocznię.
- Ale masz taką życiową, rozsądną mądrość, wiesz? - wyrwało mu się. - Jak z tobą rozmawiam, to nie mam wrażenia, że jesteś jeszcze taka młoda. Wydajesz się sporo starsza.

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz