14.

104 22 56
                                    

- Nie odbieraj... - poprosił, gdy dzwonek wdarł się w tę nastrojową chwilę. Nie chciał psuć sobie ani jej tak miłego momentu.

- Muszę. To z domu. - odparła zaniepokojona. Słuchała przez moment, coraz bardziej biała na twarzy, a ze słuchawki wylewał się szybki strumień słów mamy. Tak zbladła, że Mateusz myślał, że Ola zaraz zemdleje.

- Co się stało? - posadził ją prawie siłą, bo przed momentem zerwała się na równe nogi. Następnie wziął od niej telefon i przejął rozmowę. Słuchał, zadawał pytania krótko i konkretnie. Dał jakieś dyspozycje. Ucinał zawodzenia i panikę przyszłej teściowej, wyciągał konkrety:
- Proszę być spokojną. Zadzwonię za kwadrans, może pół godziny. Albo zadzwoni Ola.

A później wziął własny telefon, bo tam miał kontakty do współpracowników. Wybrał numer Rafalskiego, który teraz, zgodnie z jego wiedzą, powinien mieć dyżur. Również wypytał go o niezbędne kwestie, a później powiedział:
- Poczekaj. Włącz nagrywanie, jak ci powiem. Załatwimy zdalną zgodę.
Ujął ręce Oli, w tej chwili zimne jak lód, i zmusił ją, żeby patrzyła mu w oczy:
- Michaś jest bezpieczny. - powiedział z naciskiem:

- Bezpieczny! Na razie przygotowują się do operacji, żeby zaopatrzyć złamanie. Ale to nic strasznego! Potem dostanie coś na sen; musi mieć czas, żeby organizm pozbył się efektu wstrząsu. Obserwują go, czy nic się nie dzieje z głową, bardzo mocno się uderzył. Michaś jest bezpieczny, słyszysz ?! - powtarzał, widząc, że dziewczyna nie bardzo kontaktuje.

Nie było sensu mówić jej, że Rafalski obawia się wystąpienia mikrokrwiaków. Na tym etapie prawdopodobieństwo tego powikłania było szacowane na pięćdziesiąt procent. A ona, z daleka od syna i szpitala, niczego nie mogła zrobić. Więc po co ją niepotrzebnie stresować?

Delikatnie nią potrząsnął:
- Słuchaj mnie! Musisz wyrazić zgodę na wprowadzenie niezbędnych procedur. Jest możliwość zrobienia tego w sposób zdalny, dopóki osobiście nie podpiszesz formularza. Mam go w poczcie, ale nie wydrukujemy go tu i teraz, żebyś podpisała i nie zeskanujemy. Może w pensjonacie się uda. Ale tego nie wiem. Żeby nie tracić czasu, na razie musisz wyrazić zgodę ustnie i to zostanie nagrane. Chwilowo wystarczy.
- Jak... jak? - powtarzała, nadal nie bardzo kontaktując.

- Doktor Rafalski będzie ci czytał kolejne punkty, a Ty masz tylko w odpowiednich momentach powiedzieć "wyrażam zgodę", a na końcu podać dzisiejszą datę i swoje dane. Słuchaj uważnie! Gotowa?
Mówił dyrektywnie, ale inaczej się nie dało. Ola była, jak oceniał, na granicy wstrząsu.
Skinęła głową. Rozcierał jej dłonie, z niepokojem patrząc na twarz. Nadal była blada, ale oczy patrzyły już przytomniej.

- Nagrywaj! I czytaj zgodę! - polecił koledze. Najpierw podał swoje dane osobowe, łącznie z informacją o zatrudnieniu w szpitalu i że jest świadkiem udzielania ustnej zgody, a później trzymał telefon przy uchu Oli. Na ile kontrolował jej stan, słuchała uważnie. Naprawdę starała się skupić.
Blada jak śmierć na chorągwi, z oczami utkwionymi w przestrzeń, była jednym wielkim słuchaniem: ściskała słuchawkę w dłoni tak, jakby to był amulet szczęścia, kiwała głową przy każdej wysłuchanej frazie i powtarzała w odpowiednich momentach:
- Wyrażam zgodę.

Na koniec podała wymagane dane. I nadal trzymała słuchawkę w ręku. Znów musiał ją wyjąć z jej dłoni:
- Masz wszystko? - upewniał się, kontynuując rozmowę z kolegą lekarzem:
- Okej. Powinniśmy być po południu, w ostateczności przed wieczorem. Przyjedziemy prosto do szpitala. W kontakcie!

Nacisnął guzik z czerwoną słuchawką a później przytulił towarzyszącą mu dziewczynę. Była sztywna jak kawał drewna. I zimna. Stała w bezruchu; miał wrażenie, że nawet nie oddycha. Mógł tylko tak z nią trwać i mieć nadzieję, że wyjdzie z tego stanu. Chwilowe "zamrożenie", częsta reakcja organizmu na sytuację zagrożenia czy silnego stresu, prawdopodobnie została spowodowana zbyt dużą dawką emocji, z którymi jej mózg w tym momencie sobie nie radził.

Miłość w bibliotece / 18+ / ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz