IX. Witamy w obozie

16 2 0
                                    

Nastał poranek, a dokładniej pora śniadaniowa. Do jadalni pierwsze przyszła Hope i Murphy, następny był Miller i Jordan. Kolejna Gaia z Raven, a na sam koniec spóźniona Charmaine i Octavia. Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli jeść. Po śniadaniu Charmaine wstała i ogłosiła, że muszą ustalić plan wartowniczy, czyli pora dnia dla danych osób, aby pilnować kapsułę i obóz.

- Zmiany będą od 6 do 12, od 12 do 18, od 18 do 24 i od 24 do 6- oznajmiła Octavia- Po dwie osoby na jedną zmianę.

- Dobór będzie taki sam jaki jest w pokojach. Czyli Gaia i Raven, ja i Diyoza, Murphy i Hope, a póki Clarke się nie obudzi za Millera z Jordanem będziemy się zmieniać. Bez urazy Miller, ale potrzebujemy pełnej sprawności- oznajmiła Charmaine.

- A kto jakie ma mieć zmiany?- zapytał Murphy.

- Ja i Diyoza mamy nocne od 24 do 6- odpowiedziała Octavia- dobierzcie sobie. Dopóki Clarke sie nie obudzi, panuje tu pełna demokracja.

- Przepraszam za spóźnienie- oznajmiła wchodząca do jadalni Costia- Czy chcę czy nie chcę póki deszcz pada jestem zmuszona tu zostać. Nie mam czarnej krwii- dodała, a Charmaine spojrzała w jej stronę.

- Gdzie byłaś w nocy?- zapytała Diyoza.

- W schowku- odpowiedziała znajdując jedno z wolnych miejsc i biorąc kawałek mięsa- Mam się tłumaczyć?- zapytała.

- Nie tłumacz się- stwierdziła Diyoza- Skoro Costia z nami zostaje, nie musimy się zmieniać. Będzie pełnić warte z Jordanem- dodała.

- Ja?- zapytała ironicznie

- Oczywiście, będąc tutaj przysługują Ci takie same obowiązki jak pozostałym- powiedziała Gaia.

- Który to Jordan?- zapytała rozglądając się swoim betonowym wzrokiem.

- Ja- powiedział siedzący w końcu stolika młody chłopak, a na jego widok Costia załamała się.

- Mam pilnować waszego obozu, czy tego dzieciaka podczas warty?- zapytała patrząc na osobę która uważała za przywódczynię klanu.

- Jordan jest świetnie wyszkolony i na pewno dużo się od siebie nauczycie- odpowiedziała Charmaine, a Murphy widząc uniesione brwii Costii cicho zaśmiał się- Także ustalone. Tylko wybierzcie sobie warty- dodała, a członkowie zaczęli między sobą ustalać pory warty. Ostatecznie warta poranna padła dla Gai i Raven, dzienna dla Costii i Jordana, a wieczorna dla Hope i Murphy'ego.

- Bronie są w piwnicy. Musicie je przy sobie mieć. Strzelajcie dopiero w ostateczności. Nie jesteśmy tu by wszystkich pozabijać- oznajmiła Octavia.

- Strzelajcie?- zapytała Costia- Czym?

- Karabinem- odpowiedziała- Jordan nauczy Cię strzelać jeśli nie strzelałaś- dodała Octavia.

- Pozostanę przy moim łuku i nożu- odparła.

- Może być i łuk- powiedziała Diyoza dopijając ze swojego kieliszka wodę- Co zamierzamy dalej?- zapytała Charmaine spoglądając na strażniczkę płomienia oraz Raven.

- Zabijemy Kadira- wtrąciła Octavia, a Gaia odłożyła swój widelec na talerz przełykając kawałek mięsa.

- Nie zabijemy go. Komandorzy w płomieniu uzyskali nieśmiertelne dusze... można ich torturować... sprawić aby krwawili, lecz ich ucieczka z płomienia nie wymazuje tego co otrzymali- odparła Gaia, a Diyoza uniosła brwii spoglądając na Octavię.

- A więc co zamierzamy dalej?- zapytała ponownie, a przy stole nastała cisza-... Coś musimy zrobić. Damy się wykończyć? Jeśli nie Kadir nas wykończy to głód i spragnienie.

The 100~ Płomień KomandorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz