W obozie trwało zebranie dotyczące wyprawy po Helie. Siedzieli tam wszyscy prócz Costii i Jordana. Atmosfera była napięta, a na twarzy Charmaine i Raven widoczne było ogromne zdenerwowanie. Najbardziej opanowana była Octavia, która siedziała na końcu stolika.
- Clarke zadecydowała- mówiła Octavia- Wiedziała gdzie idzie i po co. Zostawiła nas tutaj- dodała.
- Zostawiła nas, aby nas uratować. Zaryzykowała własnym życiem dla nas- odpowiedziała Raven zdenerwowanym tonem uderzając w stół i nie mogąc słuchać słów wypowiadanych przez swoją koleżankę.
- Raven. Czego ty nie rozumiesz? Clarke poszła do jaskini lwa... Do kogoś kto chce ją zabić. I myślisz, że jak go poprosi o to, aby oddał jej Helię i wypuścił ich wszystkich, to on to zrobi?- zapytała ironicznie.
- Clarke jest bystra. Możesz myśleć co chcesz, ale ja wierzę, że wróci- stwierdziła, a Charmaine mocno uderzyła kubkiem w stół odkładając go i przerywając kłótnie.
- Fakty są takie, że nie wiemy czy Clarke dalej żyje. Nie dała znaku życia. Musimy mieć plan w zapasie- powiedziała Charmaine.
- Jaki plan? Mamy jakieś wyjście?- zapytał Murphy?- Pozostało nam chyba tylko czekanie, aż Clarke da znak życia- dodał.
- Zgadzam się z Murphy'm- stwierdził Nathan Miller- Nie wyjdziemy z kapsuły bo pada deszcz, w kosmos nie wylecimy, bo nie mamy wystarczająco zapasów.
- Zawsze możemy z obozu zrobić pole bitwy- oznajmiła Gaia- Mięso z zabitych będziemy gotować i jeść- dodała, a Octavia spojrzała się w jej stronę wrogim spojrzeniem.
- Robiłam wszystko, abyśmy przetrwali! To był twój pomysł!- uniosła się- Gdyby nie ja, nie było by cię tutaj.
- Cisza!- krzyknęła Charmaine- Będziemy się kłócić?- zapytała- Po pierwsze racje żywieniowe. Po drugie Raven... Będziesz w stanie zbudować kombinezon odporny na czarny deszcz?- zapytała.
- Z czego?- zapytała- Nie mamy tu nic co mogło by się przydać- dodała.
- Dodatkowo Clarke i Lexa były jedynymi czarnokrwistymi, które mogą wyjść na czarny deszcz. Jako jedyne mogły polować- oznajmiła Octavia.
- Deszcz jest już spokojniejszy. Na jak długo ktoś z nas mógłby wyjść? Zapytała Diyoza.
- Maksymalnie dwie minuty. Później ból stanie się okropny i zacznie wyżerać skórę- odparła Raven.
- A jedzenia na ile wystarczy?- zapytała starsza kobieta.
- Z racjami żywieniowymi? Pięć dni- odpowiedziała Gaia, a Na sali zapanowała cisza.
- Czyli Clarke ma pięć dni, aby wrócić?- zaśmiał się Murphy.
- W zasadzie bez jedzenia przeżyjemy jeszcze dłużej. Dwa tygodnie i pięć dni. Czas może być dłuższy lub krótszy w zależności od organizmu. Jeśli Clarke żyje, to myślę, że wróci w ciągu maksymalnie dwóch tygodni- powiedziała Gaia.
- Jest jeszcze jedno wyjście...- oznajmiła Diyoza po namyśle- Była jeszcze jedna planeta. Nie aż tak daleko. Były przywódca Eligiusza opowiadał o niej. Podobno jest zdatna do życia- stwierdziła Diyoza- Problemem tam jest tamtejsza ludność. Dzikusy... Żyją z tygrysami i jaguarami w zgodzie... Są nimi...
- A jeśli Clarke żyje? Wróci, a kapsuły nie będzie? Zostawimy ją i Lexe na śmierć?- zapytał Murphy wykluczając pomysł Diyozy.
- Musimy robić wszystko co możliwe, aby przetrwać. Tak jak mówiłam już. Gdy nie ma Clarke panuje tu pełna demokracja. Zagłosujmy.
CZYTASZ
The 100~ Płomień Komandorów
Aventura~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Od miesiąca Clarke Griffin zauważa dziwne, niekontrolowane zachowanie płomienia komandorów. Doświadcza również przerażających snów, przez które jest na wyczerpaniu. Clarke boi się, że ostateczne starcie było tylko początkiem...