XLIV. Męczennica

13 1 0
                                    

Po ceremonii Jayden kazał rozejść się członkom Kadakru i Sengakru oznajmiając, że wyrusza do obozu Lexy w celu pozbycia się karabinów, bomb oraz w celu przyprowadzenia pozostałej trójki z Sengakru. Decyzją dowódcy i komandor było wyruszenie z niewielką grupą, do której miała należeć Octavia wybrana przez Jayden'a, oraz Clarke wybrana przez Lexę. Pozostali byli zmuszeni pozostać. Około godzinę po zakończeniu ceremonii Jayden, Octavia, Lexa i Clarke wyruszyli przez ciemną dżunglę w stronę obozu z pochodniami w dłoniach. Sama droga nie była długa, lecz po ciemku szło się o wiele ciężej, a każdy szelest powodował u Lexy dwukrotnie zwiększoną uwagę i czujność. Szli w całkowitej ciszy od czasu do czasu spoglądając na siebie, aż po około dwóch godzinach dotarli do obozu, który był do okoła zniszczony wojną, jaką miała miejsce przed rozejmem z Kadakru. Zostali przywitani przez zielone lasery ze snajperek, które natychmiast zniknęły, gdy tylko Diyoza, Hope i Jordan dostrzegli, że stoi tam Clarke, Lexa i Octavia. Cztero osobowa grupa zbliżyła się z pochodniami pod drzwii.

- Wyłącz zabezpieczenia Jordan i wyjdźcie z bombami i karabinami na zewnątrz- powiedziała komandor do krótkofalówki patrząc na okno, z którego snajperki zaczęły cofać. Jayden dokładnie obserwował każdy krok i każde zabezpieczenie z ogromną uwagą. Wkrótce po paru minutach drzwii kapsuły otworzyły się. Pierwsza przeszła Charmaine Diyoza, za nią Hope, a na samym końcu Jordan. Położyli trzy wypełnione po brzegi torby, a następnie wrócili do kapsuły po kolejne. Łącznie było osiem toreb. Jayden był pod wrażeniem ilości broni jaką Sengakru posiadało- Jordan. Przynieś beczkę i napełnij ją wodą- oznajmiła, a Jordan wysłuchał poleceń swojej komandor.

- Co planujecie?- zapytał Jayden patrząc na Lexę.

- Zatopimy proch, hydrazynę i wszystko inne co podczas spalania bronii mogło by spowodować wybuch i napromieniowanie. Dzięki działaniu wody będą nie szkodliwe- odpowiedziała Clarke. Komandor i Clarke przez długi czas zastanawiały się w jaki sposób zniszczą bronie nie robiąc przy tym żadnych szkód. To był pomysł Clarke i był najlepszy jaki był. Jayden skinął głową również uważając ten plan za dość sensowny.

- Charmaine rozpal ogień- oznajmiła widząc jak Jordan ciągnie z kapsuły ogromną beczkę, która rozpoczął uzupełniać wodą, podczas gdy Clarke i Hope zajęły się karabinami i magazynkami. Wszystkie naboje opróżniały, a następnie wrzucała do wody ich zawartość. Była to czasochłonna praca lecz konieczna do utrzymania rozejmu. Po niedługim czasie Jayden zaproponował swoją pomoc przy magazynkach i nabojach. Nie było to aż tak skomplikowane... Radził sobie. Gdy trzy osoby zajmowały się prochem i hydrazyną... Charmaine wrzucała w ogromny ogień gotowe do spalenia karabiny i pistolety. Wiedzieli, że się nie spalą całkowicie, lecz bez amunicji i prochów przepalony karabin będzie bezużyteczny. W ten sam sposób w trakcie czasochłonnego opróżniania naboi Clarke dokładnie wyjaśniała dowódcy sens tego co robią. Praca trwała do świtu, a gdy skończyli, Jayden oznajmił, że musi upewnić się, że to były wszystkie zapasy jakie mieli. Podczas gdy Diyoza, Hope, Jordan i Clarke sprzątali, Lexa wzięła dowódcę do kapsuły, aby mógł się upewnić. Przejrzał cały statek i był pod wrażeniem technologii jakie tutaj się znajdowały. Wszystko praktycznie było nowoczesne... Elektryka, zabezpieczenia ciężkie do obejścia, automatyczne wejścia, komputery i wiele innych. Największe wrażenie zrobił na nim ster. Po godzinach miał pewność więc wrócili na zewnątrz. Jayden spojrzał na beczkę, a następnie na komandor.

- Co z nią zrobimy?- zapytał.

- Dbacie o naturę... Do wody jej nie wrzucimy. Możemy jedynie szczelnie zamknąć i zakopać- odpowiedziała komandor.

- To zajmie dużo czasu. Mogliście powiedzieć, że tak to będzie wyglądać... Wziąłbym swoich ludzi do pomocy- odparł, a Clarke spojrzała w jego stronę.

The 100~ Płomień KomandorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz