Wczorajsza impreza ostatecznie nie dla wszystkich skończyła się tak zwanym "happy endem" i naprawą relacji. Niektóre z nich mogły wisieć nawet na wosku tak jak relacja Clarke i Lexy, które jeszcze nie miały okazji porozmawiać. Spały do dość późna, a budząc się Clarke sięgnęła po wodę spoglądając na śpiącą Lexę i przypominając sobie o wczorajszej sytuacji z Costią i Octavią. Komandor wciąż miała nos w zeschniętej już krwii, a Clarke poszła po gazę i jej go przetarła. Podczas, przemywania krwii, Lexa obudziła się patrząc na Clarke.
- O co chodzilo wczoraj?- zapytała Clarke zwilżając stłuczony nos partnerki, a ona usiadła opierając się o ścianę.
- Było tak jak mówiłam- odpowiedziała ponurym głosem- Jeśli mi sie wierzysz, zerwij ze mną- dodała patrząc przed siebie i zaciskając zęby.
- Nie do końca pamiętam co mówiłaś- oznajmiła Clarke.
- Wzięłam Costię na bok, ponieważ gdy tańczyłyśmy przyciągała mnie do siebie i próbowała pocałować. W pokoju nie słuchała mnie więc chciałam położyć ją do łóżka, a Octavia była upita i stwierdziła, że razem idziemy do łóżka- tłumaczyła- Widziałam twój wyraz twarzy tamtego wieczoru... Patrzyłaś na mnie z obrzydzeniem i brakiem zaufania. Dlatego zerwij ze mną skoro mi nie ufasz bo mam dość oskarżeń- dodała wkurzonym głosem, a Clarke spojrzała Lexie w oczy.
- Przepraszam jeśli tak patrzyłam- odpowiedziała- Ufam Ci- dodała z przekonaniem.
- Dobrze- odpowiedziała wstając z łóżka i wychodząc z pokoju, zostawiając Clarke samą w środku. Komandor szła korytarzami, aż doszła do Raven- Jak sytuacja?- zapytała.
- Dobrze, powoli zbliżamy się- odparła- O co chodzi? Słyszałam o jakiejś kłótni- zapytała Raven, a Lexa zignorowała nie chcąc odpowiadać.
- Poinformuj mnie, gdy bedziemy gotowi- powiedziała Lexa odchodząc i nalewając sobie trochę wody. Komandor stanęła przy dużym oknie, pijąc wodę i patrząc w stronę planety, na której mają wylądować już niebawem. Była ogromna i bardzo zielona. Znajdowało się nad nią dużo mgły, co przysłaniało pełną widoczność i nie pozwalało na dokładniejsze przyglądanie jej się. Od tyłu podeszła do niej chwilę później Costia, a Lexa stanęła nieruchomo z głową uniesioną do góry i wypiętą klatką piersiową zmierzając nieczułym wzrokiem Costię.
- Musimy pogadać- oznajmiła Costia.
- Ile razy jeszcze?- zapytała komandor.
- Ten jeden raz- stwierdziła- Nie chciałam być taka natarczywa wczoraj- dodała, a Lexa zmarszczyła brwii- Jeśli mi teraz powiesz, że kochasz Clarke, a w moją stronę jesteś całkowicie obojętna, odpuszczę- oznajmiła, a Lexa zacisnęła zęby i wzięła wdech.
- Clarke jest dla mnie ważna, a przez Ciebie mamy same problemy- odpowiedziała Lexa- Musisz odpuścić- dodała, a Costia skinęła pare razy głową i odeszła od byłej partnerki. W tym samym czasie Octavia rozmawiała z Hope i Murphy'm o wczorajszej sytuacji, która miała miejsce z jej winy. Octavia zaraz po wstaniu dostała ogromnego moralniaka i potrzebowała rozmowy. Bała się, że Lexa wykluczy ją za zamach i na nowej planecie zostanie sama jak Murphy kiedyś. Hope zapewniała, że Lexa jej nie wygna, ponieważ wszyscy byli pijani i na pewno to zrozumie jednak Octavia w swojej głowie widziała to trochę inaczej, a dodatkowo wstydziła się za swoje zachowanie, które uważała za dziecinne. Murphy nie wiedział co ma powiedzieć, więc obracał wiele słów w żart. W trakcie rozmowy do pokoju weszła Clarke informując, że niedługo będą lądować i wszyscy mają iść do komory z pasami i sterem. Po parunastu minutach, udało się wszystkich zgromadzić w pomieszczeniu. Raven opowiedziała jak będzie przebiegać lądowanie, a Lexa przeprowadziła krótką rozmowę o tym co będzie po wylądowaniu. Oznajmiła, że nie wyjdą od razu z kapsuły, tylko będą czekać i obserwować, a dopiero gdy upewnią się, wyjdą z ostrożnością i bez broni. Zarządziła również, że w trakcie wyjścia musi być przynajmniej dwóch ukrytych strzelców przy oknie, którzy w razie ataku zareagują odpowiednio. Padło na Millera i Diyozę z uwagi na ich zdolności oraz stopień rozsądności. W pierwszej kolejności miała wyjść Lexa, a za nią Octavia z nożem w rękawie. Po krótkim do informowaniu, Raven kazała zapiąć pasy i przygotowała statek do lądowania. Zaprogramowała miejsce planowanego zatrzymania się oraz rozpoczęła procedurę lądowania. System zaczął odliczanie, a lądowanie zaczęło się w bardzo chaotyczny i szybki sposób, który przeraził przede wszystkim Lexe, Costie i Helie. Statek stopniowo spadał, a system odliczał kilometry do lądu, a Raven stabilizowała lot. Nagle część statku zaczęła płonąć, a w środku zrobiło się gorąco. Raven uspokajała tłumacząc, że to przez przebicie atmosfery i to jest całkowicie normalne. Ładowanie było zdecydowanie gorsze niż startowanie. System wciąż odliczał.
22 kilometry do wylądowania
....
13 kilometrów do wylądowania
...
...
5 kilometrów do wylądowania
3 kilometry do wylądowania
2 kilometry do wylądowania
1 kilometr do wylądowania
520 metrów do wylądowania- Trzymajcie się!- krzyknęła Raven, a statek mocno uderzył w ląd.
Procedura lądowania
zakończona sukcesem...

CZYTASZ
The 100~ Płomień Komandorów
Macera~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Od miesiąca Clarke Griffin zauważa dziwne, niekontrolowane zachowanie płomienia komandorów. Doświadcza również przerażających snów, przez które jest na wyczerpaniu. Clarke boi się, że ostateczne starcie było tylko początkiem...