XLVIII. Nasza walka dobiegła końca

51 2 3
                                    

Jayden około dwie godziny po śmierci strażniczki płomienia zorganizował szczepienia dla członków klanu Sengakru. Tym razem Octavia mu nie towarzyszyła w przygotowaniach. Była ona natomiast wraz z członkami swojego klanu przy ciele Gai w komnacie Jayden'ad oczekując szczepień i ceremonii pogrzebowej. Siedzieli wokół w ciszy przez spory czas, aż w końcu Octavia podeszła do kucającej Indry padając na kolana obok niej.

- Nie musisz mnie pocieszać Octavio- oznajmiła Indra, a Octavia skierowała swój wzrok na Gai'ę.

- Nawet o tym nie myślałam- odpowiedziała poważnym tonem patrząc w otwarte oczy martwej przyjaciółki- Trzeba zamknąć jej oczy- dodała, a Indra uniosła lekko głowę do góry i zrobiła głęboki wdech nosem- Nie odejdzie dopóki jej oczy są otwarte- stwierdziła wyciągając rękę w stronę Gai i kładąc dwa palce na jej uniesione powieki. Octavia spojrzała na Indrę szukając w jej oczach zgody na zamknięcie oczu jej córki. Jednak nie wyczytała z jej wyrazu dużo. Wciąż czekała na odpowiedź wpatrując się w mentorkę.

- Zrób to- oznajmiła po paru dłuższych sekundach, a Octavia skinęła głową, bardzo powoli zamykając oczy Gai. Nagle drzwii komnaty Jayden'a zaskrzypiały, a osoba przechodząca przez próg była z ludu Kadakru. Był to Thiago, który zbliżył się do martwej kobiety.

- Przykro mi- powiedział Thiago bardzo poważnym i głębokim tonem głosu, a Lexa wstała z podłogi.

- Co jest?- zapytała komandor, a Thiago zrobił pare bardzo powolnych kroków w jej stronę.

- Przysłał mnie Jayden. Wszyscy możecie udać się na szczepienie, a od razu po tym odbędzie się ceremonia pogrzebowa- oznajmił, a gdy skierował się w stronę drzwii został złapany za dłoń przez Clarke. Ich nerwowy wzrok napotkał się.

- Nie jesteśmy gotowi na ceremonię- odparła Clarke, a Indra wstała i podeszła do blondynki trzymającej Proximianina.

- Jesteśmy- przerwała Indra spoglądając na martwą córkę, a następnie na Clarke i Thiago bez uczuciowym wzrokiem- Nie może tu leżeć wiecznie- dodała, a Thiago skinął głową.

- Szczepienie odbędzie się w domu, w którym trzymamy rannych. W prawo i do końca mostu prosto... ostatni dom po lewej- podał dokładną instrukcję, a Clarke po chwili puściła jego rękę spoglądając na komandor, która lekko opuściła głowę sygnalizując jej, że ma go zostawić- Przyjdźcie, gdy będziecie gotowi- dodał swoim słabym akcentem, który zdecydowanie różnił się od akcentu ludzi z Ziemi i nieba, a następnie wyszedł pozostawiając członków Sengakru na jeszcze chwilę przy martwej strażniczce płomienia.

/Godzinę później/

Mosty były puste, a większość członków Kadakru podczas odprawianej ceremonii pogrzebowej znajdowała się w domach, aby nie zakłócać spokoju i chwilii ciszy na cześć zmarłej. Mieli wciąż szacunek i strach co do śmierci, a zakłócanie ich zdaniem mogło przynieść pecha. Ceremonia odprawiana była w tym samym miejscu, w którym prędzej była ceremonia przysięgi z różnicą, że tym razem zamiast podestu był ułożony nie wielkich rozmiarów stos ze starych przegnitych drzew, a na nim znajdowała się okryta czarną tkaniną Gaia. Dookoła z pochodniami stali jej przyjaciele oraz rodzina... Indra, Raven, Clarke, Lexa, Octavia, Murphy, Helia, Hope, Jordan, Diyoza... Nie było natomiast Costii, która całkowicie odcięła się od klanu Sengakru nawiązując kontakt z Meridą... kuzynką Jayden'a. Od początku czuła, że nie należy do klanu Lexy, a kontakt z Meridą i Jayden'em znacznie potwierdził jej zdanie. Wracając do ceremonii... Na czarnej tkaninie, która przykrywała całe ciało Gaii, komandor umieściła jedną ze świec na jej brzuchu. Wkrótce Indra odważyła się zbliżyć do ciała. Odkryła twarz córki, a następnie spojrzała na jej spokojny wyraz twarzy. Był bardzo delikatny i łagodny. W oczach Indry ukazało się pare łez, jednak nie wypływały. Starsza kobieta ciemnej karnacji mocno zaciskała zęby nie pozwalając swoim emocją wyjść na światło dzienne. Nachyliła się nad czołem córki, a następnie delikatnie ucałowała ją. Po chwili wyciągnęła z kieszeni nie wielkich rozmiarów tępy nożyk z drewnianą rękojeścią. Właśnie nim uczyła młodą Gaię, gdy miała około sześć lat podstawowych manewrów. Do dziś pamiętała moment, w którym Gaia skaleczyła się podczas trzeciej lekcji prawie odcinając sobie palec. Zapłakana młoda strażniczka płomienia podbiegła do Indry i przytuliła ją. Indra jednak nie użalała się nad nią i nie dała jej całkowitego wsparcia. Podała córce kawałek tkaniny, pokazała jak opatrzyć ranę, a następnie kazała jej podnieść się i nie bać się noża.
    Po położeniu noża na ciało zmarłej córki, przykryła ją czarną tkaniną po raz ostatni spoglądając na jej twarz, a następnie wróciła do szeregu, w którym znajdowali się członkowie Sengakru, Jayden oraz Furgo... Proximianin od Indry, który zaraz zbliżył się do niej i objął ją współczującym wzrokiem.

- Wznieśmy te pochodnie i obejmijmy ciało Gai ciepłem...- powiedziała komandor robiąc krok do przodu i wznosząc swoją pochodnię do góry- Zaznała szczęścia i wciąż go będzie zaznawać... Śmierć to nie koniec- dodała, a pochodnie członków Sengakru, Jayden'a oraz Furgo uniosły się do góry. Pochodnie powoli zaczęły podpalać stos zgnitego drewna, na którym leżała Gaia, a płomienie powoli spowijały jej ciało. W stronę nieba zaczęły unosić się kłęby dymu. Indra uniosła głowę do góry w stronę kłębów i zacisnęła zęby.

- Pozwoliłam Ci odejść... lecz stale będę blisko... Wracasz do nieba...- szepnęła Indra, a Furgo złapał ją za dłoń podczas, gdy wszyscy w ciszy spoglądali na kłęby unoszącego się do nieba dymu. Clarke spojrzała na komandor, a następnie również złapała ją za dłoń. Ich spojrzenia napotkały się. Oczy były szkliste, a wyraz twarzy poważny.

- To naprawdę koniec...?- zapytała Clarke patrząc na komandor podczas, gdy płomienie zaczynały wygasać, a ona kiwnęła głową.

- To nie koniec... To początek naszego nowego życia... koniec ze stratami... koniec z zabijaniem...- odparła z przekonaniem, a następnie zamilkła na ułamek sekundy- ...Kocham Cię Clarke Griffin i nie pozwolę na więcej cierpienia- dodała dając partnerce delikatnego buziaka w usta, a ona uśmiechnęła się.

- Ja też Cię kocham Lexo Griffin. To nasz nowy start na nowej planecie... wśród nowych ludzi... we wspólnym domu- odpowiedziała, a chwilę później podeszła do nich Raven z Helią.

- Komandor ma racje- wtrąciła się Raven- Gaia chciałaby abyśmy żyli pełnią życia... korzystając z tego co mamy. To nasz nowy początek- dodała, a Helia objęła partnerkę ręką wokół talii.

- Nie każdy tego doczekał, ale są i będą z nami- oznajmiła Octavia podchodząc wraz z Jayden'em, Indrą, Murphy'm, Hope, Jordanem, Furgo i Diyozą. Wszyscy stanęli w jedym rzędzie przed dopalającą się stertą  obejmując się ramionami.

- Są tutaj i choć nie możemy poczuć ich dotyku, czy usłyszeć ich głosu... Widzą nas i słyszą- dodał Murphy wspominając sobie również o jego zmarłych rodzicach.

- Będziemy korzystać z życia i się cieszyć- dodał Jayden, a Furgo spojrzał Indrze w oczy i pocałował ją w czoło co poprawiło trochę jej humor. Po chwili duchy wszystkich zmarłych... rodziców... przyjaciół... pojawili się po drugiej stronie sterty spoglądając na swoich żywych podopiecznych oraz czuwając nad podczas ich ciężkiego nowego początku... rodzice Lexy, Gustus oraz Aden stojący ramię w ramię w rodzicami oraz córką Clarke, Madi... rodzice Murphy'ego... Nathan Miller... Monty... Harper... Jasper i Maya...  rodzice Jayden'a z jego siostrą... Bellamy Blake wraz z matką i ojcem spoglądający na Octavię wraz z Lincolnem... Wells... Finn... Jaha... Marcus... Emori... Gaia...

- ...Nasza walka dobiegła końca...- oznajmili jednocześnie obejmujący się członkowie Sengakru wliczając Jayden'a oraz Furgo, spoglądając sobie wzajemnie w oczy oraz subtelnie uśmiechając się w swoją stronę.
...Ale spokojnie podróżniku. To nie jest koniec Ich historii... to  dopiero początek Ich nowej drogi pełnej miłości, szczęścia oraz szacunku na planecie Proxima.
                        ~May we meet again

The 100~ Płomień KomandorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz