1. Moja wytwórnia

10.5K 152 86
                                    

TW: w tej książce występuje w chuj przekleństw. autorka jest niewyżyta i sama widzi naszych wspaniałych raperów jak kochają używać brzydkich slow jako przecinki w zdaniach ;)

miłego czytania, wasza ina<33

— — —

Ściągnęłam czarne słuchawki z głowy i odwiesiłam na ich miejsce. Wyłączyłam mikrofon i wyszłam z małego pomieszczenia wypchanego gąbkami wygłuszającymi. Z uśmiechem na ustach usiadłam do swojego biurka i założyłam na uszy następne słuchawki. Puściłam ścieżkę nagraną przed chwilą i zaczęłam ją dokładnie przesłuchiwać.

Bujałam się w rytm własnej muzyki i swoich słów. Kliknęłam parę razy w odpowiednie funkcje na komputerze i poprawiłam swój wokal. Puściłam od początku piosenkę i odchyliłam się na wygodnym fotelu.

Pijemy kamikaze na plaży i oglądamy gwiazdy,
bo każde z nas to iskry i szukamy frajdy.
Kurwa, gdzie mój sok, bo chce iść już,
patrzę w mrok i czekam na twój ruch.

Dalsze słowa numeru zostają mi przerwane, bo do studia wpadł nowy odgłos. Zastopowałam piosenkę i ściągnęłam słuchawki, patrząc na osobę, która przerwała mi moją pracę i relaks.

— Rosa, do której dziś zostajesz? — zapytał chłopak.

Przede mną stanął blondyn. Jego włosy były postawione na żel, tworząc kilkanaście krótkich kolców. Niczym u jeża. Jego jasne oczy patrzyły na mnie, a następne wykonały wędrówkę na ekran komputera. Gdy ujrzał małe pocięte kawałki jego tęczówki zabłyszczały i podszedł do monitora.

— Nowy numer? — spojrzał na mnie.

— No — odpowiedziałam krótko.

— Pokaż mi — uśmiechnął się do mnie słodko. Zaśmiałam się krótko, jednak pokiwałam głową na boki, zaprzeczając. — Kurwa no pokaż, małolato.

— Nie, Oskar. Mam dopiero pierwszą zwrotkę — wyłączyłam plik, zapisując go w swoim folderze.

„Rosa music" było schowane w rogu pulpitu. Były tam tylko dwa numery i ten nowy, nieskończony.

Westchnęłam i spojrzałam na Oskara. Chłopak rozsiadł się na kanapie i uważnie mnie obserwował. Posłałam mu delikatny uśmiech i chwyciłam telefon. Od rana zalewały mnie maile od mojej menagerki. Przewróciłam oczami na ponowną wiadomość w sprawie najbliższego festiwalu.

— Zaraz wychodzę — oznajmiłam wyłączając urządzenie i chowając je do kieszeni moich luźnych spodni.

— Rozalia... — zaczął, a ja już wiedziałam o czym chciał zacząć rozmawiać. Pokiwałam głową i wstałam z wygodnego fotela. — Tylko ty nie dałaś znać co z rapstacją.

— A co ma być?

Grałam głupią od tygodnia. Za każdym razem gdy ktoś się mnie pytał czy jadę na jeden z większych rap festiwali tych wakacji, uciekałam od tematu. Nie wiedziałam czy chciałam tam być.

— Od tygodnia czekamy na to, aż nam odpowiesz. Wytwórnia cię tam potrzebuje.

Jasne, wytwórnia - pomyślałam. Oczywiście, że mnie potrzebowała. To ja byłam jedną z głów 2020. Jako członek zostałam zaproszona przez festiwal na ich wydarzenie. Trzy dni. Nie dostałam zaproszenia jako twórca muzyczny, nie jako raper czy coś. Zaproszenie jako producentka i połowicznie jako influenser. Tak cholernie nie lubiłam tego, że ludzie nazywali mnie influenserką, ale już tak się przyjęło.

INNE ŚWIATY | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz