2.12. „Oboje chcieliście?"

3.7K 158 133
                                    

Otwarcie oczu po tej cholernie okropnej nocy było nie małym wyzwaniem. Czując słońce, które zaczęło mi wręcz napierdalać w twarz, głośno jęknęłam. Mój zegarek na szafce nocnej pokazywał godzinę dwunastą. Usiadłam sztywno na łóżku i westchnęłam. Zaczęłam się poważnie zastanawiać co przez te dwanaście godzin się stało w moim mieszkaniu.

Moje złe samopoczucie dało znać o sobie około o pierwszej nocy. Siedziałam wraz z Michałem w łazience do drugiej, a sama nie pamiętałam kiedy zasnęłam podczas naszej rozmowy na kafelkach w cieplej łazience na jego ramieniu.

Wstałam z łóżka po dziesięciu minutach rozmyślania. Zabrałam z szafy szare dresy i bluzę w kolorze czarnym. Weszłam do mojej łazienki w pokoju i wzięłam prysznic. Kąpiel w gorącej wodzie była mi potrzebna po tak ciężkiej nocy. To zatrucie mnie wymęczyło fizycznie jak i psychicznie, a jeszcze tyle czasu z tym chłopakiem również.

Jednak siedząc przez godzinę w łazience z Michałem, cała obolała, obrzygana i z rozmazanym makijażem poczułam się zrozumiana. Porozmawialiśmy, może i mało bo nie byłam w stanie dużo z siebie wydusić, ale zawsze to było czymś. Matczak opowiedział o swoim życiu podczas tego roku, o swojej muzyce i planach na następne projekty, a ja uważnie go słuchałam. Patrzyłam na jego zmęczoną twarz i w ciemne oczy, które wolały o pomoc.

Ale przecież na pomoc z mojej strony już było za późno, czyż nie?

Po prysznicu szybko się ubrałam i rozczesałam moje wilgotne włosy, zostawiajac je aby wyschły same. Wyszłam z łazienki oraz z pokoju i ruszyłam do salonu. Moim zaskoczeniem na samym początku był porządek, który tam panował. Wszystkie śmieci były zabrane, a wszystko było jak przed przyjściem gości. Jedynym „ale" był pieprzony Matczak, który leżał na mojej kanapie i smacznie spał.

Westchnęłam cicho, zostawiajac go. Stwierdziłam, że porozmawiam z nim o tym jak wstanie. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Byłam strasznie głodna, bo przecież wszystko co zjadłam poprzedniego dnia wyładowało w kiblu.

— O kurwa moje plecy — usłyszałam zachrypnięty głos, kiedy nalewałam wrzątku do kubka z herbatą.

Spojrzałam przez ramię na Michała, który rozciągnął się na kanapie. Parsknęłam jedynie, wyciągając następny kubek. Zrobiłam nam herbaty, którą wzięłam i zaniosłam do salonu.

— Proszę — podałam mu kubek.

Michał popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Jego oczy były jeszcze zaspane, a włosy stały na każdą stronę świata. Przyjął ode mnie kubek, upijając łyk napoju.

— Dzięki. Jak się czujesz? — zapytał, odkładając kubek na stoliczek. Usiadłam koło niego, podciągając nogi do klatki piersiowej.

— Często o to pytasz — zaśmiałam się cicho, spoglądając na niego. On jedynie patrzył na mnie, nic nie mówiąc. — Dobrze, jest okej. Robię śniadanie, chcesz?

— Myślałem, że nie zapytasz — powiedział, na co przewróciłam oczami.

Zerknęłam na niego i jego ubiór. Co było cholernym błędem. Michał nie miał na sobie spodni, był w jedynie bokserkach od Supreme. A widząc jego poranne wybrzuszenie, tylko się kurwa zakrztusiłam jebaną herbatą.

— Zjebie, ubierz spodnie — odwróciłam wzrok od jego gaci, aby nie patrzeć na ten cyrk. Jakie to było, kurwa, żałosne.

— Przecież nie spałbym w jeansach, jeszcze mnie nie pojebało — wymamrotał. — I nie udawaj świętej, Rozalko. Sama widziałaś mnie nago.

Po jego słowach się zarumieniłam jak jakaś głupia idiotka. Niedość, że nazwał mnie moim ulubionym zdrobnieniem, które było tylko jego, to jeszcze przypomniał, że się z nim pieprzyłam.

INNE ŚWIATY | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz