jestem za dobra dla was, ale kocham wasze komentarze więc FAJNYYYY rozdział. komentujecie x
Lubiłam ciszę. Lubiłam ten błogi spokój, kiedy ona panowała. Moje ciało się odprężało, a mózg odpoczywał. Czasami wolałam posiedzieć sama w ciszy, niż w hałasie w tłumie ludzi. Moje życie było pełne rozrywki, pracy, ludzi, czy to obcych czy znajomych, huku i zgiełku miasta. Jednak cisza była mi najbliższa.
Znienawidziłam ją, kiedy musiałam w niej siedzieć pod presją. Moja głowa pulsowała od za długiej ciszy. Szumiało mi w uszach, a myśli krążyły wokół wszystkiego.
Tak było i przez ten tydzień.
Po telefonie od Tadka, podczas którego poinformował mnie, że Michał i Natalia się pokłócili miałam mętlik w głównie, a myśli się nie zamykały. Musiałam przecież żyć dalej, chociaż tego dnia. Wspierałam Oskara w koncercie, udając, że wszystko było w porządku. A przecież nie było. Umierałam psychicznie. I jak mój przyjaciel przegrał, ciężkie myśli mnie pokonały. Byłam zbyt mało wystarczająca, za mało go wspierałam, to przeze mnie on przegrał. Ciagle w mojej głowie tego wieczoru krążyły te myśli.
Tej samej nocy wróciłam do Warszawy, nie miałam ochoty spać w Łodzi. Przeprosiłam dziesięć razy przyjaciela, który zapewniał, że przecież nic się nie stało. Jednak ja sobie wtedy wmawiałam coś innego.
W mieszkaniu rzuciłam wszystko na podłogę i położyłam się spać o drugiej w nocy. Napisałam sms'a do Michała z zapytaniem czy wszystko w porządku, tak aby nie dowiedział się, że wiedziałam o kłótni. Nie odpisał.
Przez tydzień.
Przez cholerny tydzień nie odzywałam się do nikogo, bo on nie odezwał się do mnie. Zamknęłam się w domu pod pretekstem covida, którego złapałam na koncercie prawdopodobnie od fana. Łyknęli to, a ja mogłam spokojnie cierpieć.
Michał w internecie zniknął po wyborach. Natalia również. Była cisza, a fani zaczęli już myśleć. Nasuwały się cholerne teorie o ich zerwaniu. A ja byłam w kropce.
— Jak tam? — spytała w sobotnie popołudnie Adela, przez telefon. — Już lepiej się czujesz? Mogę przyjechać?
— Lepiej nie, Adelciu. Nadal mnie trzyma choróbsko. Może za dwa dni się spotkamy? — kłamałam jak z nut. Bolało, ale musiałam.
— Jasne. Zamówię ci do mieszkania nasze ulubione pączki, dobra? Kuruj się, słoneczko — powiedziała słodkim głosem, a ja miałam ochotę się popłakać.
— Kocham cię — wyszeptałam.
— A ja ciebie, mała. Do zobaczenia — mruknęła i się rozłączyła.
Będę wpierdalać karmę za te kłamstwo. Ale już trudno.
Położyłam się na kanapie w salonie, popatrzyłam na mieszkanie i stwierdziłam, że pora posprzątać. Porządki zajęły mi dwie godziny, a tym czasie przyszły moje pączki od przyjaciółki. Zjadłam jednego, a resztę zostawiłam dziękując sms'em Adeli za słodycze. Mieszkanie lśniło na połysk, a ja dumna poszłam się umyć. Zrobiłam bogatą pielęgnacje jak nigdy. Dzięki temu poczułam, że odżyłam lekko.
Mój telefon ponownie tego dnia zadzwonił. Leżąc na łóżku i oglądając serial w piżamie w kotki, spojrzałam na ekran. Dałam pauzę na telewizorze i odebrałam od przyjaciela.
— Co tam, Tadek? — spytałam radośnie.
— Cześć, to nie Tadek — zamarłam na inny głos niż Stanisławskiego w słuchawce. Zmarszczyłam brwi, bo za chuja nie rozumiałam o co mogło chodzić.
CZYTASZ
INNE ŚWIATY | MATA
FanfictionONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jednak jeden wakacyjny festiwal i pewien układ pomiędzy tą dwójką, pozwala im otworzyć nowe bramy. Roz...