2.5. „Nie zasługujesz na to."

3.8K 160 138
                                    

— Jutro nie jadę tam samochodem! Nie ma chuja — krzyknęłam ściągając w progu mieszkania buty.

— To trzeba mieć łeb, żeby jechać na festiwal autem i mieć plan i tak się najebać — odpowiedział roześmiany.

— Spierdalaj.

Ściągnęłam te cholerne buty i weszłam w głąb mieszkania, zamykając uprzednio drzwi. Tadek rzucił klucze na szafkę obok i poszedł do salonu. Za to ja odnalazłam sama łazienkę, w której umyłam ręce i poprawiłam poplątane włosy jego grzebieniem.

Wraz z Tadkiem stwierdziliśmy, że mamy już dość na ten dzień wrażeń i od razu po zawarciu początku tej chorej gry, wyszliśmy z terenu festiwalu. Brunet napisał krótkiego sms'a na grupce, na której było całe Gombao, który informował o naszym wyjściu.

Siedzieliśmy razem na kanapie w jego mieszkaniu i oglądaliśmy jakąś śmieszną bajkę. Tadek zamówił jedzenie i tak właśnie kończyliśmy drugi dzień SBMFF. Około dwudziestej pierwszej na stoliku niedaleko zaczął dzwonić chłopaka telefon. Chłopak go chwycił i odebrał, a następnie włączył głośno mówiący kładąc telefon obok nas i kontynuując jedzenie makaronu.

— Co tam? — zapytał z pełną buzią jedzenia, a ja parsknęłam.

— Gdzie ty, kurwa, jesteś? — krzyknął przez mikrofon Matczak. Popatrzyłam na Tadeusza, a on wzruszył ramionami.

— W domu.

— Z kim?

— Czy ty, kurwa, odczytujesz czasami naszą grupę? — zapytał go Tadek.

— Nie widziałem wiadomości — skłamał. A skąd wiedzieliśmy? Bo ten zjeb genetyczny odczytał wiadomość przyjaciela pięć sekund bo jej dostarczeniu. — No to... z kim?

— Z Rozalią. Widzimy się dopiero jutro, Matczi. Paaaa — zaczął się żegnać z kumplem.

— Czekaj, chuju! — krzyknął Michał.

— Co?

— Mogę wpaść? — na jego pytanie stanęło mi aż serce.

— Nie, nara — uciął Stanisławski i się rozłączył.

Rzucił telefonem z powrotem na blat i wyszczerzył do mnie swoje zębiska. Uniosłam zaskoczona brwi i wciągnęłam makaron do ust.

— No i co? Już się zaczyna — zaśmiał się cicho.

— Co takiego?

— Jego zazdrość — wyszczerzył jeszcze mocniej usta, pokazując białe zęby i pół gardła.

— Pierdolisz farmazony — przewróciłam oczami.

Siedzieliśmy w ciszy, oglądając nadal bajkę, którą zaczęliśmy. Po skończonym posiłku, Tadek zabrał opakowania po makaronie i wrzucił je do kosza na śmieci. Podał mi soczek pomarańczowy, który od razu spróbowałam z uśmiechem na twarzy. Mój ulubiony.

Przez następne pół godziny wymienialiśmy się jedynie komentarzami na temat filmu, oraz przebrałam się w wygodne dresowe spodenki Tadka, które mi pożyczył. Dochodziła powoli dwudziesta druga.

— Ktoś napisał do ciebie — powiedział w pewnym momencie brunet. Podał mi mój telefon, a ja go przyjęłam i odblokowałam.

Zamarłam widząc wiadomość, którą chwilę wcześniej dostałam. Patrzyłam na tego głupiego smsa pół minuty, bo później rozmazał mi się przez łzy w oczach. Pierwsza łza poleciała po moim policzku, a za nią kolejna.

— Ej, co jest? Czemu płaczesz? — zapytał Tadeo, łapiąc mnie za udo. Popatrzyłam na jego twarz, cała zalana łzami. Pokazałam mu telefon z wiadomością.

INNE ŚWIATY | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz