19. „Jestem na randce z moją kobietą."

4.2K 137 56
                                    

— Nazwiemy to club2020. Będzie do przejebanie duży projekt rapowy. Wypuścimy album z wieloma numerami, na których będą osoby, których się nikt nie spodziewał w 2020. Mam już parę pomysłów na takie osoby. Ma to rozpierdolić polską scenę rapową, zrozumiano?

Po swojej przemowie usiadłam na fotelu przy wielkim stole. Patrzyłam na moich współpracowników. Każdy z nich uważnie mnie słuchał i na ich twarzach malował się podziw i szacunek. To co kochałam.

— Takie osoby jak...? — spojrzałam na Oskara, który siedział rozwalony na krześle ze skrzyżowanymi rękoma. — Twój chłopak Mata? — parsknął, a za nim reszta. Nachyliłam się nad stołem, dziękując sobie, że ten debil siedział najbliżej mnie.

— Nie, kochanie. Jego w to nie mieszamy, ale słodko, że się o niego martwisz — puściłam mu oczko, a on wywrócił oczami. — Myślałam nad Kukonem, Problemem czy Dziarmie. I inni, jestem otwarta na propozycje.

— Powiem ci młoda, że dobrze to wykminiłaś — zabrał głos Filip. — Kiedy chcesz to wydać?

— Początek przyszłego roku.

— Odpada, nie damy rady. Myśle, że uda nam się dopiero to ogarnąć na marzec jak nie dalej — zaprzeczył od razu Miłosz. On jako jedyny tu miał jakiekolwiek poczucie czasu podczas naszej pracy. Skinęłam głową, wiedząc, że ma rację.

— Zaczynamy od listopada.

Spotkanie zostało zakończone, a ja śmiało mogłam zbierać się do domu. Byłam zmęczona po całym dniu ustalania z nimi i dojścia do jakiegokolwiek porozumienia. Praca w label'u 2020 pomimo, że była moim marzeniem i się spełniałam w tym, to czasami była największą katorgą.

Była prawie połowa października, więc takim sposobem zrobiłam sobie wolne do końca pieprzonego miesiąca. Musieliśmy się skupić tylko i wyłącznie na albumie, więc nie chciałam zaczynać nic nowego, a reszta działa zawsze sama. Ja jako producentka tej wytworni już brałam udział w największych projektach.

Pół godziny później już wchodziłam do swojego mieszkania. Jesień było czuć pełną parą, a na dworze było cholernie zimno. Byłam w niebo wzięta, że przez następne dwa tygodnie mogłam skupić się na sobie, a nie latać po studniach, czy jeździć po hotelach, z powodu trasy Matczaka.

— Kurwa — sapnęłam pod nosem, kiedy jeszcze dobrze nie zamknęłam drzwi, a mój telefon już zaczął dzwonić.

Odłożyłam rzeczy na szafkę obok i chwyciłam urządzenie. Widząc zdjęcie Michała na ekranie, cicho westchnęłam. Jednak odebrałam połączenie, przykładając telefon do ucha i idąc do łazienki umyć ręce.

— Hej — przywitałam się cicho.

— Cześć, lala. Co tam? Szykujesz się? — spytał radośnie. Zmarszczyłam brwi i wytarłam ręce w ręcznik.

— Słucham? Na co? — dopytywałam.

— Rozi... Dziś nasza randka.

Przez następne pięć sekund zastanawiałam się jaki był dzień. Wtedy odsunęłam telefon od ucha i spojrzałam na datę. Był piątek. Tydzień po ostatnim koncercie Michała. Kurwa mać.

— Aaa no tak, wiem przecież — udawałam śmiejąc się cicho.

A tak naprawdę szybko włączyłam wodę i zatkałam korek w wannie, aby się zaczęła napełniać. Wybiegłam z łazienki jak opętana i poleciałam do pokoju.

— Zapomniałaś, wiem o tym, blondyno — mogłam się założyć, że przewrócił po tym oczami.

— Zamknij się, Matczak! — krzyknęłam. — Na którą będziesz?

INNE ŚWIATY | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz