Odetchnęłam głośno, czując lekki powiew wiatru na moim ciele. Musiałam zrobić sobie przerwę i wyjść na zewnątrz, aby odpocząć od tego cholernego gwaru, który panował w środku. Również troszkę chowałam się przed Frankiem, który był najebany w trzy dupy i nakłaniał mnie ciagle do próbowania nowych to drinków z karty, która wydawała się nie kończyć.
Nie miałam zamiaru tam wracać przez następne minuty. Chciałam odetchnąć i uspokoić głowę. Potrzebowałam luzu, ale zawsze gdy go potrzebuje, nie mogę go dostać. Tak też było i tym razem. Widząc w oddali sylwetkę chłopaka i tulący się przy nim dym przewróciłam oczami.
Chcąc jak najciszej odejść w drugą stronę, tak aby mnie nie zauważył, moje upojenie alkoholowe mi na to nie pozwoliło. Potknęłam się o śmietnik i z krzykiem wylądowałam na ziemi.
— Kurwa — sapnęłam czując jak niemiłosiernie boli mnie tyłek.
— Jesteś taką niezdarą — pokręcił głową chłopak i parsknął pod nosem. Pokazałam mu środkowy palec siedząc na brudnym chodniku. Nie miałam nawet siły sama wstać. — Kurwa, chodź.
Michał wyciągnął w moim kierunku rękę, którą przyjęłam. Złapałam się mocno, a on pomógł mi wstać. Wylądowałam na jego klatce piersiowej, kiedy on trzymał mnie za talię, tak abym ponownie nie upadła. Spojrzałam w jego brązowe ślepia, które wypalały dziurę w mojej głowie.
— Dzięki, Matczak — poklepałam go piersi i odeszłam chwiejnym krokiem.
— Chcesz się przejść? — usłyszałam jego pytanie, na które uniosłam wysoko brwi. Westchnęłam cicho i pokiwałam głową. Byłam pijana, co mi szkodził spacerek.
Szliśmy w kompletnej ciszy przez piętnaście minut, w ciągu tej drogi blondyn wypalił trzy papierosy. Jeden po drugim. Dotarliśmy na plażę, gdzie wschodziło po mału słońce zza drzew po drugiej stronie jeziora. Słysząc jak Michał wyciąga następnego papierosa z paczki, złapałam go za dłoń i pokręciłam głową.
— Może już starczy? — zapytałam retorycznie. Jego wzrok skakał po mojej osobie. Szukał czegoś, ale chyba sam nie wiedział czego. — Coś cię trapi? — chciałam być miła, ale po chwili przypomniałam sobie kto stoi przede mną i parsknęłam śmiechem. — Przepraszam, ale to dziwne. Jestem najebana, bo twój kumpel mnie upił i zapominam jaka sytuacja jest pomiędzy nami.
— Jeśli mamy udawać, chyba musisz się przyzwyczaić, co? — posłał mi swój uśmiech.
Z pewnej strony Michał Matczak był jak pełne, świecące wysoko słoneczko. Choć cierpiał w środku, na zewnątrz był uśmiechnięty i zawsze pogodny. Podziwiałam go za to, ale również współczułam.
— Ah, no tak. Zapominam, że zawarliśmy chory układ — jęknęłam siadając na piachu. Wtedy poczułam jak mocno wykończona byłam. Położyłam się cała na piasku nie dbając o to, że cała się pobrudzę od wilgotnego podłoża. Po prostu żyłam chwilą.
Michał położył się obok mnie i podpadł się ramieniem spoglądając na mnie. Jego brązowe tęczówki pięknie lśniły w blasku wschodu słońca. Unosiłam kącik ust nie będąc świadoma, jak mocno go to nakręcało.
— Czemu tak właściwie mnie unikałaś? — zadał pytanie, którego chyba najbardziej się obawiałam. Uciekłam wzrokiem od niego, czując jak niekomfortowo się zrobiło między nami.
— Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? — westchnęłam. — W sumie mało możesz pamiętać, byłeś w chuj pijany.
Cisza, która pomiędzy nami zapadła pozwoliła mi poukładać pewne rzeczy w odpowiednie miejsca. Musiałam mieć czystą głowę podczas opowiadania mu jak się czułam po naszym pierwszym spotkaniu.
CZYTASZ
INNE ŚWIATY | MATA
FanfictionONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jednak jeden wakacyjny festiwal i pewien układ pomiędzy tą dwójką, pozwala im otworzyć nowe bramy. Roz...