2.2. „ Ty w ogóle lubiłeś jakąkolwiek dupę Matczaka?"

3.8K 150 111
                                    

Popijałam piwo z plastikowego kubka ze słomką siedząc w pomieszczeniu gdzie miało odbyć się spotkanie przed festiwalem. Obok mnie siedziały również dziewczyny, które o czymś dyskutowały, jednak ja nie miałam ochoty wtrącać się w tą dyskusję. Z minuty na minutę sale wypełniali artyści, a każdy się z każdym witał. W końcu wszedł ktoś z kim miałam dobry kontakt. Widząc chłopaka wstałam, odkładając na krzesło napój i podeszłam do niego z otwartymi ramionami.

— Kuba! — krzyknęłam podchodząc i wtulając się w niego.

— Cześć, Rosa — mruknął poważnie.

Kukona miałam okazję poznać podczas pracy nad albumem Club2020, w którym uczestniczył. Dobrze mi się z nim pracowało, a sam Kuba był pozytywną osobą. Jednak czasami strasznie mocno był poważny.

— Co tam? — spytał.

— W porządku. Przyjechałeś dziś tylko na spotkanie, racja?

— Ta. Nie mam jakoś ochoty dziś się bawić. Dziś chyba Mata, co nie?

I właśnie w momencie kiedy on o to zapytał, usłyszałam większy niż zwykle hałas w środku. Spojrzałam na wejście i automatycznie każdy mój pieprzony mięsień się spiął.

Przez drzwi wchodziła największa ekipa rozpierdolu, czyli Gombao. Na przodzie oczywiście uśmiechnięty Tadek z Frankiem, którzy głośno o czymś dyskutowali. Za nimi Szczepan z Mario oraz Wolą. A następnie on.

Patrząc na chłopaka serce mnie zabolało. Nie mogłam siebie okłamywać. Bolało jak skurwysyn. A jeszcze większym zaskoczeniem był kolor jego włosów. Michał znów był blondynem. Jego piękne, brązowe oczy patrzyły na kogoś obok niego.

I kiedy myślałam, że ten chłopak nie złamie mi serca bardziej niż w tym cholernym październiku 2022, to ten widok uświadomił mi coś innego.

Koło Matczaka szła dziewczyna. Uśmiechała się do niego, a on do niej. Wyglądała na miłą. Miała brązowe, krótkie włosy i piękną, jak z porcelany twarz. Była śliczna. A kiedy chciałam zobaczyć dokładnie jej ubiór, zobaczyłam ich ręce. Splecione. Razem.

— Co jest? — zapytał cicho Kuba.

Czułam jak pierdolone łzy wpływają pod moje powieki. Błagałam w duszy abym nie uroniła ani jednej z nich. Jednak się nie udało. Jedna słona łza poleciała po moim policzku. Szybko założyłam na nos okulary i spojrzałam na bruneta przede mną. On uniósł rękę i delikatnie starł opuszkiem palca mokry ślad na policzku. Uśmiechnęłam się do niego słabo, kątem oka patrząc na chłopaka w oddali. Patrzył na nas.

Ale wtedy jeszcze oboje nie wiedzieliśmy jak bardzo zniszczeni i stęsknieni byliśmy.

Usiądźmy — odkrząknęłam.

Oboje usiedliśmy na krzesłach w rzędzie z Michaliną i Leosią. Przez następne dziesięć minut siedziałam cicho i czekałam na rozpoczęcie. Pragnęłam jak najszybciej stamtąd iść i zakopać się pod ziemie. Miałam ochotę wąchać pierdolone kwiatki spod spodu. W końcu jak Solar i Białas przyszli, a cały ten chaos zamilkł mogliśmy zaczynać.

— Witam serdecznie. Dziś oficjalnie rozpoczynamy siódmą edycję SBM Festiwalu. — rozległy się brawa, a ja sama zaczęłam klaskać. Solar patrzył dumnie na nas. — Bardzo cię cieszmy, że każde z was przyjęło nasze zaproszenie i wystąpi w ciągu tych czterech dni.

— Co tu dużo mówić? To będzie rozpierdol, jak co roku — podsumował Mateusz, a sala wybuchła śmiechem. — To jest najhuczniejsze zakończenie wakacji dla tych młodziaków. Dajmy im taki rozpierdol, że nikt nie pożałuje, że tu przyjechał.

INNE ŚWIATY | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz