— Boże widzisz i nie grzmisz — jęknęłam sfrustrowana. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a mój brak energii dawał o sobie znaki.
Od godziny szesnastej siedzieliśmy u nas w domku tworząc nowy numer, minęła tylko ponad godzina a ja miałam serdecznie dosyć. Chłopaki mieli zdecydowanie za dużo energii. A to, że ten numer i tak by nie wyszedł, wcale mnie nie motywowało.
— Dobra wychodzimy! — krzyknął Szczepan. Popatrzyłam na niego marszcząc brwi.
Ustaliliśmy, że pójdziemy w piątek na koncert White'a i Bedoesa, nikogo więcej. A przed nimi miał grać Young Multi i Kukon.
— Nie widzisz, że jestem w stroju kąpielowym? — zapytałam retorycznie pokazując na mój strój.
— Mogłaś się pójść umyć wcześniej — powiedział Oskar leżąc na kanapie po swojej zwrotce. Po jego zdaniu wstałam z krzesła, na którym przesiedziałam ostatnią godzinę nad laptopem, słuchając ich prób śpiewania.
— Jak? Jak Oskar? Kazałaś mi nagrywać numer! — krzyknęłam zdenerwowana.
— A nawet się nie dograłaś... — ręce mi opadły. Oni naprawdę mnie nie słuchali. Nie miałam do nich kompletnie siły.
— A to ona w ogóle umie? — zaśmiał się Michał.
Blondyn leżał na fotelu obok. Przeniosłam powoli na niego rozzłoszczony wzrok. Wbiłam spojrzenie w tego dupa, trzymając emocje na wodzy i próbując się na niego nie rzucić.
— Pierdol się, Matczak — sapnęłam wracając wzrokiem do przyjaciela.
— Powiedz kiedy i gdzie, lala.
Wzięłam dwa głębokie wdechy. Całe towarzystwo zamilkło. No cóż... nie codziennie się widzi jak producentce kipi para z uszu. Nijak jednak zareagowałam na te słowa. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i szczerze się do niej uśmiechnęłam.
— Adelka, kochanie wyproś proszę tych debili stąd. Ja się szybko ograne i do was dołączę — powiedziałam spokojnym tonem do Szuman. Ta kiwnęła głową i zaczęła klaskać na chłopaków.
— Raz raz zjeby! Wychodzimy! — krzyczała, przez co zaśmiałam się pod nosem.
Ruszyłam żwawym krokiem na górne piętro i weszłam do mojego pokoju. Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam z niej krótkie szorty i czarną przydużą koszulkę z diamencikami, a do tego pasek. Nie miała ochoty się stroić. Złapałam za świeżą bieliznę i ruszyłam do łazienki.
Prysznic zajął mi dosłownie dziesięć minut. Włosy zostawiłam, decydując się, że umyje je rano. Wykonałam lekki makijaż i ubrałam się w bieliznę. W samym koronowym staniku i majtkach wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju.
Nie byłam tam sama. Na moim cholernym łóżku leżał Michał pieprzony Matczak.
— Co ty tu, kurwa mać, robisz? — krzyknęłam na niego. Spokojny blondyn leżał na łóżku rozłożony jak panicz i mi się przyglądał. — W ogóle wyjdź! Jestem w samej bieliźnie.
— Dosłownie dziesięć minut temu łaziłaś przede mną w stroju kąpielowym, o wiele więcej odkrywającym, a teraz przeszkadza ci, że widzę cię w bieliźnie? — zaśmiał się i usiadł na skraju materaca.
— Tak — rzekłam krótko.
Pochyliłam się nad walizką aby wziąć moje rzeczy. Walizka stała tuż przy lustrze wiec dokładnie widziałam chłopaka siedzącego centralnie za mną.
Michał wciągnął cicho powietrze do płuc przesuwając wzrokiem na mój tyłek. Bezczelny dupek. A ja głupia, bo miałam na sobie czarne stringi. Ręce go świerzbiły, bo kompletnie nie wiedział gdzie je podziać.
CZYTASZ
INNE ŚWIATY | MATA
FanfictionONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jednak jeden wakacyjny festiwal i pewien układ pomiędzy tą dwójką, pozwala im otworzyć nowe bramy. Roz...