7

1K 35 4
                                    

   ~~Skip Time: Środek października~~

Właśnie stoję przed domem z dużą, czarną walizką i żegnam się z rodzeństwem. Tak, dostałam się do Twoje 5 Minut 2. Byłam na castingu i innych takich. Oficjalnie się dostałam. Jestem z tego powodu mega dumna i pierwsza osoba, która została o tym poinformowana to Zosia. Tak na prawdę gdyby nie ona, cały ten filmik by nie powstał.
Moje rodzeństwo chyba nigdy by mnie nie puściło, ale powiedziałam im, że bardzo się śpieszę. W zasadzie to nie była prawda bo była godzina 8.30 a w Krakowie miałam być na 17.00, ale dobra kto by się tam przejmował.
Moi rodzice nawet się nie pożegnali, ale wsumie to mnie to nie ruszyło więc totalnie olałam sprawę.
Mój brat pomógł wpakować mi walizkę, a ja zaczęłam odpalać silnik.
Do walizki spakowałam prawe całą moją szafę, w sumie nic nowego. Był dzisiaj trochę chłodniejszy dzień, co za tym idzie musiałam się odpowiednio ubrać. Siedziałam w samochodzie z włosami spiętymi w wysoką kitkę a na twarzy miałam okulary, żeby przez przypadek nie wjechać w coś w co nie powinnam była wjechać. Ubrałam na siebie białe body z dużymi wycięciami na biodrach oraz czarne spodnie spadochronowe. Są w miarę ciepłe i wygodne więc idealne na taką podróż. Na siebie zrzuciłam czarny, krótki bezrękawnik, a na nogi włożyłam białe AirForce.
Około godziny 8.50 wyjechałam już z domu, ale ja jak to ja musiałam zajechać po kawę, bo obawiam się, że bez niej usnęła bym na siedząco. Chwile po opuszczeniu posesji udałam się do Starbucksa gdzie kupiłam jakieś latte. Było całkiem dobre i mocno pobudziło mnie na drogę. Niestety była ogromna kolejka więc straciłam jakieś 15 minut, ale było warto.
Kiedy wyjechałam z Warszawy tak strasznie zaczęłam się stresować, że odpadnę jako pierwsza i będzie wstyd, że nikt mnie nie polubi, że będą się wyśmiewać z mojego akcentu bo nie mówię perfekcyjnie po Polsku i milion innych podobnych lub mniej myśli na sekundę.
Kiedy już zawróciłam i jechałam prosto do domu zadzwoniła do mnie Zosia i zapytała jak tam podróż.
- Hejka. Wracam się do domu. Strasznie się zestresowałam tym wszystkim i wydaję mi się, że nie dam rady. - Odpowiedziałam smutnie
- NO CHYBA SOBIE LASKA ŻARTUJESZ! - wywrzeszczała do słuchawki. - I PO CO JA WYMYŚLAŁAM, PO CO JA LECIAŁAM DO TEJ CHORWACJI, PO CO JA CIE DO CHOLERY NAGRYWAŁAM SKORO TERAZ I TAK ZAWRACASZ! - dokończyła
Kiedy nie odpowiedziałam na jej słowa kontynuowała
- Słuchaj mnie kurwa skoro już się dostałaś to jedziesz. Nie odpadniesz w pierwszym odcinku bo jesteś zajebista rozumiesz? A nawet jeśli to najwyżej będzie wstyd na całą Polskę i co? I gówno bo uciekniesz z kraju i będziemy mieszkały w USA. - Powiedziała całkiem poważnie
- No dobra spróbuje. - Odparłam
- I to chciałam usłyszeć. Grzeczna Emma. - Odpowiedziała i wiem, że na jej twarzy widniał szczery uśmiech.
Pogadałam jeszcze chwilę z Zochą i znowu złapała mnie chwila słabości, ale tym razem już w Łodzi. Zawróciłam się, przyjaciółka znowu nadarła się na mnie więc dalej jechałam do wyznaczonego celu.
Po paru godzinach rozłączyłyśmy się bo stwierdziłam, że muszę skupić się na drodze, co było prawdą.
W między czasie zajechałam na stację benzynową zatankować i kupić sobie energetyka, bo już po prostu oczy same mi się zamykały.
Wróciłam do auta zdjęłam bezrękawnik i ruszyłam prosto do Krakowa.
Spóźniłam się strasznie bo przyjechałam na 20. A przecież miałam tak dużo czasu.
Kiedy wjechałam na parking od razu przyszedł Friz i się ze mną przywitał. Razem z nim przyszedł jakiś koleś i zabrał moją walizkę. Po chwili wrócił się przedstawił.
- Cześć Dominik jestem. - Powiedział wyciągając rękę.
- Hej, Emma. Miło mi. - Odwzajemniłam uścisk.
Dominik zaprowadził mnie do jakiejś sali gdzie wszyscy siedzieli przy wielkim stole.
- Jest i spóźnialska. Tylko na ciebie czekamy księżniczko. - Powiedział ktoś z tłumu.
Rozpoznałam ten głos, ale nie wiem skąd go znałam. Przecież w Warszawie trzymałam się tylko z Zosią. Nie chodziłam prawie na żadne imprezy więc nie miałam pojęcia kto to jest.
Kiedy usiadłam przy stole wszyscy zaczęli się przedstawiać. Najbardziej zapamiętałam Dominika tego co zaniósł mi walizkę, Olka, który jak się okazało nie był dziewczyną, Polę, Michalinę, Ulziego i Natalkę.
Kiedy ostatnia osoba się przedstawiła poczułam, jak moje serce tak jakby... rozpada się. Był to ten sam chłopak, którego widziałam w samolocie. Ten sam od którego dostałam karteczkę. Nie mogłam uwierzyć, że go spotkałam i nasze drogi na prawdę się zeszły.
To on skrytykował jako jedyny moje spóźnienie. Jak ja mogłam go tu wcześniej nie zauważyć?
Pogadaliśmy jeszcze chwile wszyscy przy stole, a już chyba z 8 osób zapytało czy jestem z Polski bo tak jakoś dziwnie mówię. Zestresowałam się, że to może być jakiś problem ale okazało się, że każdy jest nastawiony pozytywnie poza nim. Poza chłopakiem z lotniska. Ten cały Oliwier cały czas patrzył jakbym conajmniej zabiła mu całą rodzinę. Może to przez to, że nie zadzwoniłam. Czemu ja zawsze wszystko muszę zjebać?
Około godziny 22 wszyscy zostali zawołani do przedpokoju, w którym musieliśmy wylosować z kim będą dzielić pokój przez następny tydzień.
Każdy losował swojego partnera, a kiedy nadeszła moja kolej wzięłam karteczkę, którą upatrzyłam sobie już na samym początku.
- Oliwier! - Powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Wcale nie cieszyłam się na fakt, że będę musiała dzielić pokój z tym idiotą. Przecież to tak samo jakby dzielić pokój ze starszym, wkurzającym bratem, który robi ci obciach jak przychodzą znajomi.
Razem z chłopakiem posłaliśmy sobie mordercze spojrzenia.
Kiedy karteczki się skończyły wszyscy udali się do swoich pokoi, zrobiliśmy to również my.
Pokój był ładny i nowoczesny. Na ścianie obok drzwi było powieszone spore lustro, a tuż obok stało jednoosobowe lóżko. Na ścianie obok widniało duże okno, a pod nim drugie łóżko. Pokój był kwadratowy, a w kolejnej ze ścian były drzwi prowadzące do łazienki. Przy drzwiach do łazienki była duża szafa, ale wydaje mi się że nie pomieści wszystkich moich ubrań, a co dopiero jeśli mam ją z kimś dzielić. Łazienka była również nowoczesna, ale nie było w niej nic specjalnego, a mianowicie znajdował się wanno-prysznic, sedes oraz umywalka z lustrem.
Podeszłam do łóżka pod oknem i powiedziałam, że je zajmuje lecz nie dostałam żadnej informacji zwrotnej. Chciałam jakoś dogadać się z chłopakiem, ale ten perfidnie mnie olewał.
Oliwier poszedł się umyć, a ja napisałam do Zosi i opowiedziałam jej jak bardzo tragiczna jest sytuacja.
Kiedy chłopak wreszcie wylazł z łazienki ja udałam się pod prysznic, gdzie umyłam włosy i ogarnęłam całe ciało łącznie z twarzą.
Wróciłam do pokoju po jakiś 30 minutach i położyłam się do łóżka. Siedziałam na telefonie, a Oliwier? Nie wiem. Stwierdziłam, że nie będę się interesowała jego personą dopóki sam nie zainteresuje się mną. 
- Dobranoc Oliwier. - Powiedziałam cicho gdy chłopak patrzył w telefon, a ja odłożyłam swój kładąc się na boku z nadzieją na sen.
To znaczy wiecie się nim nie interesuje to tak tylko z grzeczności.

OD AUTORKI~~~💞
Hejkaa! Witam was w kolejnym rozdziale! Stwierdziłam, że skoro nie dostawaliście w ogóle rozdziałów to teraz postaram się pisać jak najczęściej. Mam nadzieje, że moje wypociny wam się jeszcze nie znudziły, a ja tym czasem lecę spać!

1162 słowa! ❤️

Zachęcam do dawania gwiazdek! ❤️✨

Right person, wrong time... |Oliwier Kałużny|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz