24

250 12 2
                                    

         °18+°
Właśnie zaczynam szykować się na naszą imprezę powitalną. Wzięłam prysznic, ubrałam niebieskie jeansy z niskim stanem, pasek z kryształami i biały top bez ramiączek.
Makijaż zrobiłam typowy jak dla mnie czyli w stylu „latina girl", ewentualnie po prostu 2016 style.

Podczas nakładania pomadki na usta usłyszałam pukanie do drzwi.

- Wchodź! - Krzyknęłam.

- Kochana kiedy będziesz gotowa? - Usłyszałam męski głos, a po obróceniu się ujrzałam Bartuśkę.

- No muszę jeszcze włosy wyprostować, a co? - Spytałam chłopaka.

- Kostek już przyszedł i czekamy na ciebie z niespodzianką dla was. - Odparł Bartek.

- Dajcie mi 10 minut! - Powiedziałam, po czym włączyłam prostownicę.

Po wyprostowaniu moich czarnych, długich włosów dołączyłam do reszty imprezowiczów i zaczęłam zabawę. Wszyscy tańczyli, pili i głośno rozmawiali, jak na porządnej imprezie, chociaż ja przez pierwszą godzinę nie do końca to tak to odbierałam.
Wyglądało to trochę jak jakaś impreza szkolna w podstawówce, bo głównie bawiliśmy się do piosenek genzie, ale mimo to kocham wszelkie melanże i czuję się tu jak ryba w wodzie... To trochę patusiarskie, co nie?

Po paru chwilach typ muzyki zaczął się zmieniać na rap i hip hop przeplatany z amerykańskim pop'em, wszyscy wypili więcej, a co za tym idzie zabawa była jeszcze lepsza.
Myślę, że na filmie będzie wyglądać to trochę stypiarsko przez to, że było dość mało osób, i nie było aż tak głośno i hucznie jak dzieciaki mogły to sobie wyobrazić, ale uwierzcie, alkohol wspomaga takie imprezy, a go dzisiaj nie brakowało.

W pewnym momencie Bartek i Patryk przywołali genziaków do siebie i ogłosili ostatnie, dodatkowe zadanie, którym był losowy tatuaż, i to również była niespodzianka, o której Bartek wspominał mi pare godzin wstecz.
Normalnie raczej bym się tego nie podjęła, ale z racji, że miałam trochę promili we krwi, stwierdziłam, że to zajebisty pomyśl i od razu zbiłam że wszystko pionę, że się na to godzę.

Okazało się, że będziemy mieli 6 opcji, ponieważ wszyscy uczestnicy wybrali nam jeden tatuaż.
Finalnie jednak wyszło, że nie wybieramy sobie tych tatuaży tylko je losujemy, ale to i tak zajebiście.

Szczerze mówiąc zawsze wolałam wypady do klubów niż domówki, ale z genziakami mogłabym chodzić tylko na domówki. W stanach domówki były moim zdaniem strasznie słabe. Ludzie głównie przychodzili zjeść i się napić winka, a tutaj, w Polsce jest lepszy vibe niż w klubie, co bardzo mi się podoba.

Pod koniec byliśmy już tak najebani, że ledwo kontaktowaliśmy (a w szczególności Oliwier i Patryk... no i trochę ja...)

- Emma, ja ci muszę coś powiedzieć. - Powiedział Oliwier ciągnąc mnie na kanapę.

- Słucham. - Odparłam.

- Ja cię tak kocham, tak cię kurwa kocham. Jebać tą Maję, jebać wszystkich tu zgromadzonych. Ja chcę ciebie. Tylko ciebie, rozumiesz? - Wybełkotał chłopak.

- Oliwier, ale to nie wyjdzie! - Krzyknęłam tak, jakbym chciała żeby wszyscy nas usłyszeli.

- No proszę! Daj mi ostatnią szansę! - Powiedział błagalnie prawie przytulając się do mnie.

- Oliś, ja też cię kocham, ale... to nie wyjdzie, wiesz right person wrong time. - Odparłam lekko zasmucona, bo to co mówiłam było w stu procentach prawdą.

- Proszę chodźmy! Jesteśmy młodzi trzeba... trzeba korzystać z życia i tej pięknej dziewczyny! - Wykrzyczał pokazując na mnie i łapiąc mnie za rękę.

Oliwier zaczął ciągnąć mnie po schodach na górę w wiadomym dla wszystkich celu. Normalnie pewnie dostałby po mordzie, ale z racji że byłam bardzo, ale to bardzo pijana nawet nie próbowałam zaprotestować.

Po chwili dotarliśmy do mojej sypialni i rzuciliśmy się na łóżko.

- Kocham cie. - Powiedział brunet po czym mnie pocałował, a ja oddałam pocałunek.

Po chwili chłopak zaczął schodzić z pocałunkami coraz niżej i bez oporu ściągał ze mnie wszystkie moje ubrania.

Gdy leżałam pod chłopakiem w samym staniku coś, a raczej ktoś przerwało nam jakże fascynującą zabawę.

Usłyszeliśmy otwierające się drzwi, a w nich Hanię oraz Bartka, którzy szukali nas po całym domu.
Te dwa gagatki tylko popatrzyły na nas i wyszły, jakby to była codzienność, a więc my kontynuowaliśmy.

- Maja nie będzie zła? - Spytałam.

- Jebać Maję. Kocham cię. I tylko cię. Nie pamiętasz już?- Odparł chłopak.

Pamiętam Oliś, pamiętam... - Powiedziałam między pocałunkami.

Po chwili chłopak rozpiął mój stanik i rzucił go na podłogę. Całowaliśmy się coraz namiętniej, aż w końcu Oliwier wszedł we mnie i wykonywał powolne ruchy biodrami.

Z moich ust wydobywały się ciche dźwięki rozkoszy.

W pewnym momencie chłopak przyspieszył, a nam obydwu było coraz lepiej, a z moich ust wydobywały się coraz to głośniejsze dźwięki.

Po skończonej „aktywności" zorientowaliśmy się, że impreza już się skończyła, a więc po prostu zasnęliśmy w swoich ramionach.

Od autorki ~~~ 💞
Hejka! Witam was w kolejnym rozdziale. Przepraszam, że znowu długą nieobecność, ale kompletnie nie mam weny i pomysłów jak dalej ma potoczyć się ta książka. Mam nadzieję że coś wpadnie mi do głowy, a wam życie miłego dnia/wieczoru/nocy!

777 słów ❤️✨!

Zachęcam do dawania gwiazdek ❤️✨!

Right person, wrong time... |Oliwier Kałużny|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz