31

132 6 21
                                    

Kiedy wyszliśmy z łodzi i dotarliśmy do hotelu okazało się, że mieliśmy jechać jeszcze na jeden rejs, a mianowicie poszukiwania wielorybów.

Większość zrezygnowała już na starcie, lecz challenge'u podjęliśmy się: Ja oraz reszta warszawiaków poza Erykiem, Bartki i mój przyszły niedoszły (czyt. Oliwier).

Wypłynęliśmy na rejs i czułam, że Oliwier mnie ignoruje. Normalnie poszłabym pogadać z Kamilem, ale po dzisiejszej sytuacji nie wiem, czy chciałby słyszeć moje żale o kostku.

- Roksanka możemy pogadać?

- Jasne, co się dzieje?

- Mam wrażenie, że kostek mnie ignoruje, ciągle siedzi z Bartkiem, a na poprzednim rejsie wkurzył się za tą akcję z Patrykiem.

- Pogadaj z nim o tym, nie będziecie się przecież tak ignorować.

- Tak zrobię, dzięki misia!

Zmierzałam w kierunku Oliwiera, gdy nagle potężnie wyjebałam się przez ogromne fale. Na szczęście nikt tego nie widział, więc szybko podniosłam się i dalej szłam do celu.

- Oli, mam pytanie....

- Hm?

- Jesteś zły? Mam wrażenie, że mnie ignorujesz i w ogóle.

- Nie, po prostu jestem [...] w chuj zazdrosny, przepraszam za to.

- Nic się nie stało Oliś.

Położyłam głowę na jego ramieniu a on delikatnie się uśmiechnął i pocałował mnie w czubek głowy.

Nagle zerwaliśmy się z siedzeń i ustaliśmy przy burcie, ponieważ kilkanaście metrów przed nami ujrzeliśmy wieloryba. Okazało się, że spotkanie go jest mega rzadkie więc mieliśmy ogrom szczęścia.

Zaraz po tym pojawił się drugi i te zaczęły podpływać coraz bardziej, chwilę później dołączył do nich delfin, a my byliśmy wniebowzięci.

Już zaczęliśmy zawracać gdy kostek nagle wziął mnie na bok.

- Tak czy nie? - spytał podjarany

- Ale co? o co chodzi? - odparłam zmieszana

- Po prostu wybierz, tak czy nie. - powiedział

- Nie wiem, tak? - usłyszał w odpowiedzi

Żadne słowa nie wydobyły się z jego ust, a jedyne co zrobił to złapał mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował.

Był to nasz najwspanialszy pocałunek w życiu. Oliwier delikatnie, lecz pewnie całował moje wargi, kiedy ja oddałam się mu całkowicie. Robił z moimi ustami co mu się tylko podoba. Jego wargi przenosiły ciepło i energię na całe moje ciało, a ja delikatnie się uśmiechałam.

Gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy, zobaczyłam, że Faustyna zrobiła nam zdjęcie, za co jej podziękowałam.

- Czemu to zrobiłeś? - spytałam zadowolona

- Miałem taki kaprys. - odparł zdecydowanie

- Podobają mi się takie kaprysy. - dodałam po czym odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wyjścia, bo jak się okazało byliśmy niemal na brzegu

Zastanawiałam się czy Oliwier faktycznie mnie kocha czy znowu jest to tylko na chwilę. Normalnie już dawno oczekiwałabym pytania o związek, lecz teraz tego nie chcę. Możecie mnie uważać za szmatę (sama się tak uważam), ale wolę na tę chwilę relacje „friends with benefits", bo po naszym ostatnim razie z Oliwierem... nie ufam mu do końca co do bliższych relacji.

Right person, wrong time... |Oliwier Kałużny|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz