11

1.2K 34 8
                                    

Obudziłam się o 5.28. Oliwier spał przytulony do mnie, a ja po cichu odpaliłam Instagrama i zaczęłam przeglądać relacje znajomych ze Stanów. Ostatnio był jakiś mecz bejsbolu, a nasza drużyna wygrała. Byłam z nich dumna, ale stwierdziłam, że muszę wstać zapalić.
Próbowałam wstać najwolniej i najdelikatniej jak tylko potrafiłam, żeby nie obudzić chłopaka.
Kiedy już prawie ustałam na nogi zauważyłam, że Oliwier otwiera oczy.
- Dzień dobry promyczku. - Powiedział zachrypniętym głosem z uśmiechem.
- Dzisiaj już mam nie zapominać? - Zapytałam.
- Nie. Po prostu... nie ważne. - Odparł.
Przeprowadziłam jeszcze szybką rozmowę z chłopakiem po czym ten zajął łazienkę.
Usiadłam na parapecie i jak codzień odpaliłam znaną mi używkę, lecz tym razem zadzwoniłam jeszcze do Zosi. Po paru sygnałach dziewczyna odebrała telefon.
- Czego dzwonisz kurwa szósta rano jest. - Powiedziała zaspana.
- No cóż ja już 30 minut nie śpię. - Odparłam.
- I co tam u ciebie? - Zapytała już bardziej rozbudzona i podekscytowana naszą rozmową.
- Zacznijmy od najważniejszej rzeczy. Pamiętasz jak mówiłam ci o tym chłopaku co dał mi swój numer jak wracałam ze Stanów ale zgubiłam kartkę? - Spytałam.
- No pamiętam, co z nim? - Odpowiedziała.
- On tu jest. Oliwier Kałużny, jestem z nim w pokoju i mamy jedno osobowe łóżko. Najpierw była drama, a teraz mówi do mnie „promyczku" i spaliśmy przytuleni do siebie. - Powiedziałam na jednym wdechu.
- O kurde stara to ostro. - Odparła. - Jak widać los tak chciał. - Dokończyła.
- No, dobra ja się jeszcze odezwę później. Idę się myć i lece na śniadanie. Papa kocham! - Powiedziałam z uśmiechem.
- No papa leć. Powodzenia i też kocham! - Odparła, po czyn rozłączyła się.
Nagle Oliwier wyszedł z łazienki. Szłam już w stronę szafy po ręczniki kiedy ten nagle odezwał się.
- Dzisiaj znowu przyjdzie Michu. Lepiej weź ciuchy, bo nie chce go znowu napierdalać za takie odzywki. - Powiedział.
- Dobra, a no właśnie, o co wczoraj chodziło? - Spytałam.
- Nie wiem kurwa. - Zasłonił twarz rękoma. - Po prostu cie kurwa kocham i... i chce żebyś była moja. - Odpowiedział, a do jego oczu napłynęły łzy.
- Czemu płaczesz? - Spytałam krótko.
- Bo wiem, że nie mam u ciebie szans. Krótko się znamy i jeszcze ta drama na początku. Nie wiem chyba chciałem ci jakoś zaimponować, ale tylko cie wkurwiałem. Wiem, że mnie nienawidzisz i przepraszam cie za to. - Łzy popłynęły mu strumieniem, a ja podeszłam do chłopaka i go przytuliłam.
- Też cię kocham Oliwier. - Powiedziałam spokojnie i szeptem.
- Co? - Chłopak wyrwał się z mojego objęcia. - Nie, nie powiedziałaś tego prawda? - Zapytał zmieszany.
- Owszem, powiedziałam. Też cię kocham Oliwier. - Powiedziałam równie spokojnie, lecz tym razem głośniej.
Chciałam dodać parę słów, ale chłopak nie pozwolił mi na to złączając nasze usta. Myślałam, że ten pocałunek będzie krótki jak nasz ostatni, lecz chłopak zaczął pogłębiać pocałunek, a ja robiłam to samo.
Nie wiedziałam ile nasze usta były złączone czułam jakby było to 30 sekund a za razem godzina. Czułam jakby czas się zatrzymał.
Moja ręka spoczywała na policzku chłopaka, a jego dłonie, na mojej wąskiej talii.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a w drzwiach zobaczyliśmy Dominika z Michem i Kasią. Wszyscy mieli oczy jak pięć złoty, ale nie odezwali się ani słowem.
Poszłam się umyć i pomalować a mój dzisiejszy outfit składał się z czarnego, luźnego crop topu, czarnych skinny jeansów, pod które założyłam kabaretki oraz Superstarów. Tak, wiem zatrzymałam się w 2018 i co z tego? Na to zrzuciłam granatową, over size'ową kurtkę adidasa. Moje czarne włosy oczywiście były proste, a makijaż pełny.
Zeszliśmy wszyscy na śniadanie które składało się z naleśników z twarogiem. Zawsze w Stanach babcia mi takie robiła jak zostawałam u niej na noc. Zjadłam 2 naleśniki polane nutellą i wyszłam przed hotel zapalić. Ze mną wyszedł Oliwier. Chciał ze mną porozmawiać.
- Wiesz dlaczego poszedłem z tobą? - Zapytał po tym jak użyłam zapalniczki.
- Wiem tyle, że chcesz pogadać, ale co konkretnie to nie wiem. - Powiedziałam.
Miałam nadzieję, że szybko powie o co mu chodzi, bo czułam, że serce podskakuje mi do gardła.
- No ogólnie to mam pytanie. - Powiedział.
- Słucham. - Odparłam zaciągając się używką.
- My jesteśmy razem czy tak średnio? - Zapytał cicho ze stresem w głosie.
- No nie wiem to od ciebie zależy mi by to nie przeszkadzało. - Odparłam.
Czułam się strasznie niezręcznie podczas tej rozmowy. Atmosfera była napięta co niekoniecznie mi sprzyjało.
- To oficjalnie... - Zaczął. - Poczekaj chwile. - Powiedział po czym wszedł do domu i wrócił po jakiś 5 minutach.
- Emmo, zostaniesz moją dziewczyną? - Powiedział, a zza jego pleców wyłonił się ogromny bukiet czerwonych róż.
- Ja... - Zaczęłam, ale dosłownie odebrało mi mowę.
- Zrozumiem jeśli nie chcesz, nic na siłę. - Powiedział smutno.
- Oczywiście! - Powiedziałam, po czym wstałam i wyrzuciłam peta przed siebie.
Podeszłam do chłopaka i pocałowałam go. Dokładnie tak, jak zrobiliśmy to rano, tylko że z języczkiem.
Wszyscy uczestnicy wraz z Karolem i Łukaszem stali już na zewnątrz i patrzyli na nas. Kiedy skończyliśmy się całować, a ja wzięłam róże w swoje dłonie wszyscy zaczęli bić nam brawo i wiwatować tak, jakbyśmy conajmniej się zaręczali albo brali ślub.
Pobiegłam do pokoju aby odłożyć kwiaty. Chciałam wstawić je do wody, ale zorientowałam się, że są sztuczne. Na tasiemce, którą związany był bukiet widniała kartka:
„Te róże zwiędną, kiedy przestane cie kochać." Zrobiło mi się mega miło, a łzy szczęścia napłynęły mi do oczu.
Wróciłam na dół do reszty i wsiedliśmy do dobrze nam znanego, żółtego busa. Chciałam usiąść obok mojego chłopaka, ale wyprzedziła mnie Maja. Oliwier posłał mi spojrzenie, które dało mi do zrozumienia, że nie chce z nią siedzieć ale nie zostawi jej tak. Poza tym dosiadła się do mnie Kasia, więc nie byłam samotna.
Przez całą podróż do miejsca docelowego widziałam, jak Maja klei się do Oliwiera. Nie to, że z nim rozmawia lub się śmieje, ale przy każdym wypowiedzianym przez chłopaka żarcie, sztucznie się śmiała i kładła się na niego „ze śmiechu". Trochę mnie to zirytowało, ale stwierdziłam, że to przecierpię, bo ani ja, ani on nie jesteśmy w stanie nic zrobić nie będąc przy tym nie mili, a zależało nam na dobrych relacjach z każdym z uczestników programu.
Dotarliśmy na halę i ruszyliśmy do pokoju, w którym spotykamy się z gośćmi specjalnymi. Dzisiejszym był Budda. Nie kojarzyłam typa, ale podpytałam Dominika i okazało się, że jest to facet, który nagrywa coś o samochodach. Nie do końca interesował mnie taki kontent, ale miałam nadzieję, że wykład będzie ciekawy i wiele nas nauczy.
Po skończonej lekcji udaliśmy się już na główną  halę, gdzie czekały nas zadania dotyczące pokonywania naszych lęków. Zastanawiałam się wcześniej, dlaczego Karol na kastingu pytał nas o nasze największe lęki. Mam ogromną klaustrofobię i dowiedziałam się, że Maja równiej posiada takowy lęk.
Łukasz zarządził, że my z naszą klaustrofobią pójdziemy na pierwszy ogień. Maja stwierdziła, że pójdzie pierwsza i spróbuje mnie jakoś uspokoić i pokazać, że jednak nie jest tak strasznie i jeśli ona wytrwa, to ja też musze.
Jak powiedziała, tak też robiła. Majucha weszła do środka, a ja miałam chwilę, żeby pogadać jeszcze z Oliwierem i wspierać go w jego zadaniu.
Jego lękiem były węże i kiedy Maja była zamknięta on wykonywał swoje zadanie.
- Dawaj Oli, dasz radę wierzę w ciebie! - Krzyknęłam do chłopaka, ale nie dostałam odpowiedzi bo wąż osadził się na szyi chłopaka i zaczął go dusić.
Łzy napłynęły mi do oczu, ale pan, który zajmował się tego typu zwierzakami szybko zciągną gada z szyi chłopaka, a ten mógł swobodnie oddychać.
Reszta uczestników wykonywała swoje zadania, a Łukasz zawołał mnie, że teraz moja kolej na wykonanie zadania.
Ręce automatycznie zaczęły mi się trząść, a świat zaczął się rozmazywać przez łzy, które szybko napłynęły mi do oczu. Moja klaustrofobia była na bardzo wysokim poziomie, do tego stopnia, że zaczynałam się źle czuć gdy w moim własnym pokoju drzwi zamknięte były na klucz.
Przed wejściem do białego, pustego pomieszczenia Oliwier przytulił mnie i pocałował w czoło zapewniając, że wszystko będzie okej, bo jestem silna baba.
Nie chętnie wkroczyłam do pomieszczenia i odrazu zostałam zamknięta na klucz, oraz oczywiście nie miałam możliwości wyjścia.
Rozejrzałam się po pokoju i jedyne co zobaczyłam, poza białymi ścianami to kamera pozostawiona pod jedną z czterech ścian.
Uklękłam łapiąc się za głowę powstrzymując płacz.
- Dam radę. Dam radę przecież to nic takiego. - Powiedziałam nie wiem czy bardziej do siebie, czy do kamery. - Jestem silna, przecież Oliwier tak powiedział nie zawiodę go. - Dokończyłam.
- Ogólnie to strasznie źle się czuję i wiem, że ta godzina strasznie będzie mi się dłużyła. - Zaczęłam. - Mam nadzieję, że nie będziecie musieli oglądać mojego rozmazanego makijażu chociaż jestem coraz bliżej płaczu. - Powiedziałam po czym usiadłam na ziemi.
Jedyne co przyszło mi do głowy, żeby zająć czas i się nie rozpłakać to pogadać trochę do kamery o swoim życiu.
- Stwierdziłam, że żeby czas trochę szybciej płynął, a ja żebym się nie rozpłakała to opowiem wam coś więcej o sobie. - Powiedziałam próbując namalować uśmiech na twarzy, lecz nie wychodziło mi to zbyt dobrze. - Mam 170 centymetrów wzrostu, bardzo lubię sztukę w każdej postaci, więc moje ciało pokrywają tatuaże. Mam ich aktualnie 24 i niektóre mają dla mnie znaczenie na przykład ten tutaj. - Pokazałam na linę, która urywa się w pewnym momencie. - Zrobiłam go, kiedy pewien ważny dla mnie etap w moim życiu zakończył się. Mam też dużo przekuć, dokładniej 18. Mam 13 dziurek w samych uszach, jedną w pępku, dwie w nosie, jedną w języku i jedną w wardze, ale większości kolczyków nie noszę, bo uważam, że było by ich za dużo. - Dodałam.
Pogadałam jeszcze trochę o sobie, ale dowiedziałam się, że minęło dopiero 17 minut. Rozejrzałam się znów dookoła i rozpłakałam się.
- Nie mogę złapać powietrza. Duszno mi. - Wysapałam.
Wiedziałam, że to atak paniki. W większości spowodowany był tym, że uświadomiłam sobie, że jestem zamknięta na amen, ale pomyślałam też, że Oliwier może być teraz z Mają. To strasznie mnie dobiło bo boję się być zdradzona.
Mój chłopak, który jak się okazało ciagle siedział przy pomieszczeniu, w którym byłam zamknięta usłyszał mój płacz i szybko pobiegł po Karola.
- Płacze. - Powiedział szybko. - Wyciągnijcie ją, proszę. - Dokończył, a jego głos przy wypowiadaniu ostatniego słowa załamał się.
Po chwili usłyszałam klucz w zamku od drzwi i zobaczyłam Karola.
- Dasz radę zostać? jeszcze 35 minut. - Powiedział mężczyzna.
- Nie. - Ledwo odpowiedziałam.
Oli wszedł do pomieszczenia i pomógł mi wstać oraz wyciągnął mnie stamtąd.
A tak narzekałam, że robimy mało ekstremalne rzeczy. Mam swoje bawienie się lalkami.
Usiadłam gdzieś z boku, a Budda przyniósł mi wodę i powiedział, żebym chwilę odpoczęła.
Zawołałam kamerzystę do siebie bo wiedziałam, że nie mogę nic nie powiedzieć do kamery.
- Słuchajcie, było okropnie. Zaczęłam się dusić przez atak paniki. Proszę Karol już nigdy więcej takich niespodzianek bo ci zejdę na zawał na odcinku! - Powiedziałam do kamery biorąc łyk zimnej wody.
Po godzinie uspokajania mnie stwierdziłam, że już jest okej i wstałam, aby uczestniczyć w dalszej części odcinka. Mówiłam jeszcze trochę do kamery i komentowałam to, co robią inni, żeby nadgonić tą straconą godzinę.
Po mniej lub bardziej udanych zadaniach wszyscy udaliśmy się na panel. Tym razem moja grupa została wywołana pod koniec.
- Emmo, chodź do nas. - Powiedział Łukasz.
- Było dziś okej. - Zaczął wujek łuki. - Pomimo tej straconej godzinki nadgoniłaś komentarzami i to się ceni. - Dokończył.
- Widać, że bardzo ci zależy, żeby nie odpaść z programu, cieszy mnie to!- Dodał friz.
- Ja ogólnie jestem twoim wielkim fanem tak na prawdę. To jaką masz relacje z kamerą to jest niesamowite. - Powiedział Budda. - Powtórzę słowa Łukasza, ale serio, to jak nadgoniłaś tą godzinę było niesamowite. Jak tak sobie was obserwowałem to pomimo straconego czasu myślę, że powiedziałaś więcej, niż niektórzy tutaj, którzy oczywiście mieli cały czas do dyspozycji. - Dokończył mężczyzna.
- Wracaj do reszty i pamiętaj jesteś świetna w tym co robisz. - Rzekł Karol.
Po panelu ruszyliśmy odrazu do pokoi a ja poszłam zmyć makijaż, umyć zęby i przebrać się w piżamę, która składała się z za dużej bluzki rockowego zespołu Guns n' roses. Kocham ten zespół całym sercem. Do tego krótkie, przylegające czarne spodenki z zestawu piżamowego z jakiejś sieciówki.
Od razu wskoczyłam pod kołdrę, gdzie czekał już na mnie Oliwier.
- Co dziś oglądamy, promyczku? - Zapytał z uśmiechem.
- Misiek jestem już strasznie zmęczona po dzisiejszym dniu. Możemy pójść spać? - Spytałam robiąc słodkie oczka.
- No dobrze. To dobranoc, kocham cię pamiętaj. - Powiedział chłopak całując mnie w czoło.
- Dobranoc, też cie kocham. - Odparłam po czym przytuliłam się do torsu bruneta, i w tej pozycji zasnęliśmy.


Od autorki~~~~~ 💞
Hejkaa! Witam was w kolejnym rozdziale! Dzisiaj strasznie długi rozdział, ale jakoś miałam dużo weny twórczej. Jak wam się podoba nowa parka? Jeśli chcecie dajcie znać w komentarzu. Wyczekujcie następnych rozdziałów. Miłego dnia/wieczoru/nocy!

2049 słów! ❤️✨

Zachęcam do dawania gwiazdek ❤️✨

Right person, wrong time... |Oliwier Kałużny|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz