Karol zadzwonił do nas wszystkich około piątej rano, bo już wpół do siódmej wyjeżdżaliśmy, aby móc popływać razem z pingwinami.
Byłam mega podekscytowana, bo jak wiecie kocham wodę i jeszcze bardziej zwierzaki, a samo myślenie o spotkaniu z pingwinami niesamowicie mnie rozczulało.Przed wyjazdem Oliwier wyraził po raz kolejny chęć opatrzenia moich ran z polowania, lecz po sprawdzeniu moich nóg byliśmy pozytywnie zaskoczeni. Wszystkie rany zniknęły już całkowicie, poza tą z postrzału, która również była prawie wygojona. Nie sądziłam, że skóra jest w stanie tak szybko się goić, ale najwidoczniej Afryka tak działa na moje rany.
Około dziewiątej dotarliśmy na chyba najmniejsze lotnisko jakie w życiu widzieliśmy. Cała nasza ekipa zajmowała jakieś pół samolotu, więc możecie sobie wyobrazić jak te były malutkie.
Po jednym z krótszych lotów jakie odbyłam w życiu wysiedliśmy w miejscowości Kapsztad, czyli w stolicy Republiki Południowej Afryki. Pomimo, że dopiero wylądowaliśmy to czuję dobrą energię od tego miejsca, a uśmiech sam wkradł się na moją twarz.
Szczęście szybko uciekło z naszych twarzy, bo połowa walizek nie doleciała na miejsce. Może się wydawać, że ta dobra energia jednak wcale nie jest taka dobra, lecz mój bagaż doleciał cały i zdrowy, więc przynajmniej ja nadal byłam radosna.
Okazało się, że w naszym samolocie było za mało miejsca, więc reszta bagaży została w poprzedniej miejscowości i dolecą one dzisiaj o dwudziestej, więc nie ma tragedii.
Po wyjściu z lotniska już czekał na nas bus, a ja dostałam jakiś flashbacków z podstawówki i odrazu pobiegłam zająć najlepsze miejsca dla mnie i dla moich wspólniczek. Jak dla mnie chłopy mogą siedzieć na podłodze ponieważ to my jesteśmy queens of the Africa.
Wcześniej wspomnieni koledzy od razu ruszyli za mną i wyjebali mnie tuż przed wejściem do busu. Ich zamiarem chyba było do końca mnie zdeptać, lecz Hania zwróciła im uwagę, na co ci się odwrócili, a później dziewczyna zaczęła się śmiać, gdy próbowałam podnieść i się i po raz kolejny wbiec do busa, co tym razem mi się udało.W busie wszyscy bujaliśmy się do muzyki krzycząc kulturalnie „rura musi jebać" średnio co 5 sekund, a Karol tylko patrzył w telefon. Jebany nudziarz.
Po chwili dojechaliśmy nad ocean a w drodze do niewiadomo kąt spotkaliśmy malutki pingwinki, na którego widok się rozpłakałam. Zgadnijcie kto ma niedługo dostać okres...
Podczas naszej wędrówki kontynuowaliśmy kulturalne śpiewanie „rury" tylko tym razem zmienialiśmy to na przykład na:- Woda, woda, woda musi jebać!
Kocham tych ludzi z dnia na dzień coraz bardziej.
Spotkaliśmy po drodze jeszcze wiele ślicznych zwierząt, aż wreszcie dotarliśmy na klif, a tam na dole było wiele pingwinów. Widok ten niesamowicie mnie rozczulał, a Roksana stojąca za mną zrobiła mi śliczne zdjęcia, o których istnieniu nawet nie wiedziałam, ale wyszły tak ładne, że od razu wrzuciłam je na mój profil na Instagramie.
Gdy wpatrywałam się w telefon obok mnie słyszałam dość ciekawe dźwięki. Po odwróceniu wzroku w tę stronę ujrzałam Oliwiera, Kubickiego oraz Eryka, którzy bujali Hanią, tak jakby mieli ją wrzucić do tych pingwinów. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja nagrałam całe zdarzenie kiwając tylko głową.- Jesteś zazdrosna? - spytał Oliwier po odstawieniu dziewczyny
- O co niby? - odparłam pytająco patrząc na niego z niezrozumieniem
- A nie ważne, Kamil chce z tobą pogadać - stwierdził po czym odszedł i zaczął z kimś gadać, a ja ruszyłam do Kamila
- Co chcesz? - spytałam
- Przepraszam... - odpadł
- Coś jeszcze? - zapytałam po raz kolejny.
- Emma naprawdę żałuję tego co powiedziałem. Jesteś dla mnie najlepszą przyjaciółką i nie chcę tego spierdolić przez to, że miałem gorszy dzień. Wybaczysz mi? - spytał
- Powiedzmy, że tak - odparłam na co ten uśmiechnął się - Ale nie myśl, że to co mówiłeś mnie nie zabolało, i że nadal o tym nie myślę. - dodałam
- W zasadzie jest coś jeszcze co chciałbym ci powiedzieć... - powiedział niepewnie - Mogę zostać twoim chłopakiem Emma? Zawsze traktowałem cię jak siostrę, ale od pewnego czasu tak nie jest... przed pójściem spać ciągle myślę o tobie... o mnie... o nas. Jak razem byłoby nam cudownie. - dodał, a jego ręka powędrowała na mój tyłek na co od razu się wzdrygnęłam, lecz go to nie obchodziło, więc po prostu ją zdjęłam.
To nie tak, że nie lubię Kamila, bo kocham go... jak brata. W zasadzie to jako mojego mężczyznę kocham kogoś innego. Ten chłopak jest idealny... wysoki, uprzejmy, zawsze radosny i pocieszny. Bardzo mnie to pociąga, a na dodatek z wyglądu totalnie my type. Kamil jest... inny. Jest jak dla mnie przesadnie napakowany, czasem agresywny... jest jak taki typowy toksyczny patus z książek dla nastolatek. One na samą myśl o nim miały by mokre gacie, ale na mnie to nie działa...
Widzę, że z boku przygląda nam się wkurwiony Oliwier. Jest trochę słodki jak się denerwuje. Kamil, kiedy przez dłuższą chwilę nie odzywałam się zapytał:
- To jak?
- Kamil... jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem i kocham cię... - zaczęłam, spoglądając na kostka, w którym aż się gotowało. - ... ale jako brata. Jesteś kompletnie nie w moim typie, z wyglądu jak i z charakteru. Z resztą trochę nie rozumiem dlaczego najpierw próbujesz zeswatać mnie z Olim, a teraz sam wyznajesz mi, że ci się podobam. - dodałam
- Rozumiem, przepraszam. - odparł zasmucony
- Nie masz za co, ale uwierz mi. Spotkasz lepszą niż ja. - powiedziałam, po czym puściłam mu oczko.
Po tym zbiegliśmy z klifu, a ja i kostek byliśmy totalnie w swoim żywiole. Od razu weszliśmy do wody i zaczęliśmy się w niej wygłupiać. Później wraz z resztą chłopaków wchodziliśmy na dość wysokie skały.
Chcąc przejść na drugą stronę musieliśmy użyć zamontowanej tam kładki. W chuj się tego baliśmy bo wisiała ona dosłownie na centymetrze skały i w naszych głowach po prostu zawaliła by się ona pod nami. Nie przeszliśmy na drugą stronę więc udaliśmy się na dół.Eksplorowaliśmy resztę plaży szukając różnych ciekawych rzeczy, a po tym udaliśmy się do hotelu, który znajdował się nad wodą.
Świeży zgubił paszport, ale okazało się, że był w rękawie u Hani, a później ja zgubiłam go, ale znalazł się w rękach łysego więc pojebana akcja.
Nasze pokoje były piękne, a widok - niedopisania. Oczywiście miałam pokój z Oliwierem, co nie przeszkadzało mi jakoś mocno.
Po zwiedzeniu wszystkich pokoi udaliśmy się na kolację, a ja po raz kolejny nie mogłam znaleźć niczego dla siebie.
- Lala, jak nic nie zjesz to się wkurwię. - powiedział Oliwier.
- Dobrze tato, zjem coś. - odparłam na co obydwoje się zaśmialiśmy.
Finalnie zamówiłam jakiś makaron i o dziwo był mega pyszny. Na deser zjadłam jeszcze jakieś ciasto i byłam pełna.
- Jestem dumny. - rzekł kostek na co uśmiechnęłam się szczerze patrząc mu w oczy
Od autorki ~~~~ 💞
Hejka! Witam was w kolejnym rozdziale. Wiem, że publikuje je mega nieregularnie i za to przepraszam. W październiku zaczynam studia (🤯) stara baba ze mnie... życzcie mi powodzenia i wyczekujcie kolejnego rozdziału. Miłego dnia/wieczoru/nocy!1111 słów!
Zachęcam do dawania gwiazdek ❤️✨!

CZYTASZ
Right person, wrong time... |Oliwier Kałużny|
Fanfiction18 - letnia Emma Miler zmuszona jest opuścić rodzinny kraj - Stany Zjednoczone. Miejscem docelowym jest Polska gdzie zgłasza się do programu „Twoje 5 Minut 2". Poznaje pewnego chłopaka który odmieni jej życie. ⚠️KSIĄŻKA ZAWIERA PRZEKLEŃSTWA, SCENY E...