27

227 10 8
                                    

Umyłam się, zrobiłam pielęgnację, oraz przebrałam się w piżamę i to samo zrobił mój współlokator. Gdy leżeliśmy już w łóżku nagle spytałam:

- O czym Kamil z tobą gada?

- Nie mogę ci powiedzieć. Mam zakaz. - powiedział patrząc na mnie.

- Oj weź! No chodź jedno słówko! - odparłam błagalnie.

- Nie, bo Kamil mnie pobije! - powiedział, po czym zaśmiał się.

- Mam nadzieję, że to nie prawda, bo jutro ja go pobije. - rzuciłam całkowicie poważnie.

- Martwisz się o mnie? - spytał zadowolony blondyn.

- Nie wyobrażaj sobie za dużo! - powiedziałam, po czym ten przytulił mnie do siebie.

- Kocham cię wiesz? - rzucił bezpośrednio.

- Słucham? - zmieszana chciałam upewnić się, czy na sto procent dobrze usłyszałam.

- Dobrze usłyszałaś młoda. - odparł z uśmiechem.

- Oliś, przecież przed chwilą jeszcze się nienawidziliśmy. - powiedziałam smutno. - Wiesz, że to nie jest odpowiedni czas.

- Right person, wrong time? - zapytał.

- Maybe. - odparłam przytulając się do torsu chłopaka. - Dobranoc kostuś. - dodałam.

- Dobranoc mała. - powiedział z wyraźnym smutkiem całując mnie w czoło, na co tylko spojrzałam na niego uśmiechnięta i poczochrałam jego blond włosy.

★ ★ ★

Jak codzień mieliśmy wstać na śniadanie, na które oczywiście zaspaliśmy jak to ja i mój kompan.

Obudziłam się około siódmej, a Oliwier jeszcze spał. Leżałam tak parę chwil przytulona do niego, ale za bardzo mi się nudziło więc postanowiłam obudzić chłopaka.

- Wstawaj, siódma już. Musimy zejść na śniadanie. - powiedziałam czochrając jego włosy.

- No już chwila. Nie możemy zejść jak wszyscy zjedzą? - spytał zachrypniętym głosem.

- Nie, ja jestem głodna i ty zaraz też to poczujesz. - odparłam ciągnąc chłopaka za rękę.

Niestety ten okazał się być silniejszy i przyciągnął mnie szybkim ruchem do siebie, więc znowu leżałam przytulona do jego torsu.

Nagle usłyszeliśmy, że nasz namiot się otwiera, a zza niego wyłania się nasza święta trójca - łysy, Kamil i Kubicki.

Gdy tylko ich zobaczyłam wróciłam do mojej dawnej pozycji i zamknęłam oczy. Tym razem nie byli podjarani jak małe dzieci, lecz mocno zdziwieni.

Po chwili ciszy usłyszałam dźwięk robienia zdjęcie.

- No wy kurwy jebane dajcie spać! - krzyknął jeszcze zachrypnięty kostek.

- Uważaj na słowa młody. - rzucił Kamil, na co blondyn szybko przeprosił. - Złaźcie na śniadanie. Wszyscy na was czekają. - dodał po chwili po czym wyszli.

- Czemu ty go przeprosiłeś? - spytałam blondyna podnosząc się z niego.

- A nie wiem, tak jakoś. - odparł zmieszany.

Right person, wrong time... |Oliwier Kałużny|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz